15 luty 2020r.
Drogi Scorpiusie!
Jesteś geniuszem (prawie tak wybitnym jak ja), a nazywanie Cię moim synem napawa mnie niebywałą dumą!
To co zrobiłeś temu, niejakiemu Terry'emu jest czystą esencją slizgoństwa! Wysłanie mu charłakoladek na Walentynki jako prezent od „skrytej wielbicielki" to piękna i wyrafinowana zemsta, a co najlepsze również „w dobrej wierze". Liczę, że póki co moje czekoladki nie wywołują żadnych niepożądanych efektów ubocznych? (To dopiero byłoby ciekawe! Jak się jakieś pojawią pisz koniecznie!) Cieszy mnie fakt, że nauczyciele nie potrafią znaleźć źródła nagłego charłactwa tego chłopca i są bezradni. Zapewne rozbawi Cię równie mocno co mnie sytuacja, która miała miejsce dzisiaj rano. Otóż otrzymałem sowę z Hogwartu. Nie mówimy o wyjcu z żądaniem mojego natychmiastowego przybycia, tylko o służbowej prośbie o pomoc i przyjazd na miejsce, by zbadać "poszkodowanego". Czyż to nie piękna ironia losu? Planuję za trzy dni wysłać im odpowiedź. Myślę, że wezmę którąś z tych przygotowanych wcześniej dla Pottera.
Jutro spodziewaj się mojej wizyty w szkole, w końcu muszę Cię wybronić przed tą kompletnie pozbawioną poczucia humoru starą panną. Liczę, że Albus był trzymany z dala od sprawy i nie będę musiał dodatkowo widzieć okropnej gęby jego ojca. Na samą myśl o spotkaniu z tym idiotą czuję jak spada mi IQ i dostaję potwornej migreny. Cóż za tortura!
Myślę, że po wizycie u Twej ukochanej pani dyrektor moglibyśmy przejść się razem do Hogsmeade. Co Ty na to?
Dalej jestem z Ciebie potwornie dumny, chyba zaraz zamówię II pomnik do ogrodu, ale następnym razem nie pozwól, żeby padł na Ciebie chociaż cień podejrzenia! (Doprawdy, żeby wpaść po charakterze pisma to hańba. Jak mogłeś o tym nie pomyśleć?! To też będzie na pomniku. Nie myśl, że dam Ci zapomnieć! Mam nadzieję, że wyciągniesz odpowiednie wnioski i następnym razem lepiej przeanalizujesz wszystkie aspekty. W RAZIE POTRZEBY SŁUŻĘ RADĄ!)
Kocham Cię!
Twój, pękający z dumy, Ojciec
CZYTASZ
(Oh) Dear...
FanfictionW mojej głowie wygląda to mniej więcej tak: Draco i Harry istnieją sobie, z dala od siebie, w dwóch różnych państwach. Do interakcji są zmuszeni, bo (cholera jasna!) ich synowie zechcieli się zaprzyjaźnić, no i angielski Departament Tajemnic to dno...
