9 Maja 2020r.
Powrót koszmarów
Dwadzieścia dwa lata cieszyliśmy się spokojem i bezpieczeństwem, sądząc, że Lord Voldemort został już ostatecznie pokonany przez naszego super Aurora, Harry'ego Pottera, w bitwie o Hogwart. Wierzyliśmy, że wszyscy zostali ukarani za swoje zbrodnie, a my wreszcie możemy odetchnąć i przestać się bać. Żyliśmy tym snem ponad dwadzieścia dwa lata. Aż wczorajszego popołudnia przed Dworem Bulstrode'ów pojawiła się tajemnicza zakapturzona postać, burząc cały spokój naszego, nowo ułożonego świata. Właścicielka posiadłości opisuje to tak:
"Moje skrzaty zaalarmowały mnie, że przed bramą naszego dworu pojawiła się tajemnicza postać. Chwilę później wszystkie nasze zaklęcia obronne zostały przełamane, a ona wdarła się do środka. Powiem szczerze, że myślałam, że to moja przyjaciółka, bo czasem lubimy sobie powycinać numery. Dlatego wyjrzałam przez okno... - Na chwilę Milicenta Bulstrode się zatrzymała i przerażona, ze łzami w oczach zaczęła mówić dalej. - ta... ta osoba miała na twarzy złotą maskę, poznałam ją od razu. Ojciec... - Głęboki wdech i wydech.- Mój Ojciec zawsze nakładał ją, kiedy szedł na spotkania z Czar-Czarnym Panem. Pokazywał mi ją i mówił, że... że to oznaka przynależności do najwyższego kręgu w strukturach śmierciożerców... Myślałam, że mnie nie widziała, bo byłam w salonie na trzecim piętrze, ale gdy tylko odeszłam od okna, ono rozleciało się na drobne kawałeczki. - Nasza rozmówczyni rozpłakała się w tym momencie. - Potem wbiegłam do kominka i siecią Fiuu przeniosłam się do mojej przyjaciółki. Byłam cała roztrzęsiona... Potem, gdy przyszli po mnie aurorzy, aby mnie przesłuchać, dowiedziałam, że mój dwór został doszczętnie spalony. Po-po wojnie... Otrzymywaliśmy du-dużo gróźb, bo zdezerterowaliśmy, jeszcze zanim walki się rozpoczęły. Większość z nich była od Lestrange'ów i Nottów. A-ale teraz z Nottami mam b-bardzo dobre relacje, i-i ani Theodore, a-ani Pansy nie byli śmierciożercami..."
Częste ataki na dwory rodów arystokratycznych miały miejsce zaraz po wojnie, gdy jeszcze nie wyłapano wszystkich śmierciożerców i brali oni odwet na "Zdrajcach Krwi", nie rzadko biorąc zakładników i w ten sposób wymuszając jakieś określone działania od zastraszonej strony. Zdarzało się też, że domownicy byli mordowani, tak jak to było w przypadku małżeństwa Malfoy'ów, albo porywani i wszelki słuch po nich zaginął (przykładem jest historia syna wcześniej wspomnianej pary - Draco Malfoy'a). Precedens ten uspokoił się po dwóch latach, kiedy to wszyscy poplecznicy Voldemorta zostali ukarani za swoje czyny. Jednak dobrze wiemy, że rozłam w Arystokracji pozostał do dnia dzisiejszego i dalej się zdarzają przeróżne odwety na politycznych rywalach. - To był główny powód Ministerstwa, przez który nie orzeczono już wczoraj, że za atakiem stoi śmierciożerca, pomimo że wiele na to wskazywało. Super Auror - Harry Potter, który zajmu się tą sprawą dzisiaj na konferencji prasowej zrelacjonował to w ten sposób:
"Na początku byliśmy przekonani, że to dzieło sabotażysty. Pani Bulstrode była w posiadaniu bardzo cennych księgozbiorów, dlatego zakładaliśmy, że to zmyślnie uknuta kradzież. Znak na niebie i cała farsa z kostiumem miały odwrócić naszą uwagę. Głównymi przesłankami, by myśleć w ten sposób była walka sprawcy z grupą Aurorów, która zjawiła się na miejscu, chwilę po tym jak wybuchł pożar. Wbiegli do środka, by sprawdzić, czy nikt tam nie został, jak nakazują nam procedury. W bibliotece znaleźli zakapturzoną postać w złotej masce przeszukującą księgozbiory, wtedy wywiązała się walka. Sprawca używał tylko zaklęć odurzających, co jednoznacznie wskazywało na to, że nie mamy doczynienia ze śmierciożercą. Dodatkowo przebieg walki wskazywał na to, że sprawca z premedytacją przegrywał pojedynek w bibliotece i celowo uciekł na zewnątrz, w bezpieczne miejsce, gdzie Szatańska Pożoga, nie będzie już nikomu zagrażać. I dopiero tam obezwładnił Aurorów, nieznanym nam zaklęciem i uciekł, zanim przybyło wsparcie.
CZYTASZ
(Oh) Dear...
FanficW mojej głowie wygląda to mniej więcej tak: Draco i Harry istnieją sobie, z dala od siebie, w dwóch różnych państwach. Do interakcji są zmuszeni, bo (cholera jasna!) ich synowie zechcieli się zaprzyjaźnić, no i angielski Departament Tajemnic to dno...