1.

2.5K 84 7
                                    

— Franiu, opowiedz mi bajkę — poprosił Nicolas, wdrapując się niezgrabnie na łóżko.

Ten widok zawsze mnie niezmiernie bawił. Być może dlatego, że był taki niewinny?

— No dobrze, a masz jakieś szczególne życzenie? — spytałam, czochrając mu czule włosy.

— Wymyśl ty, twoje bajki są takie piękne!

— Och, kochanie — moje serce zalała fala ciepła. To było nieopisane uczucie, być dla kogoś ideałem narratora. — Co powiesz o Eleonorze, księżniczce Pierwszego Królestwa? — uśmiechnęłam się pod nosem.

— Zamieniam się w słuch.

— Zatem słuchaj uważnie, bo ten, kto raz wejdzie w mroczną puszczę Legendarnej Doliny, nie wróci do domu taki sam.

— Jak to? — wystraszył się chłopiec.

— Elfy kradną ludzkie ciała i wlewają w nie elficką duszę — zwiesiłam tajemniczo głos.

— Czy to znaczy, że moje ciało też ukradną? — teraz przemawiała przez niego ciekawość.

— Tylko pod warunkiem, że będziesz godny takiego zaszczytu — szepnęłam, układając się na łóżku obok chrześniaka i przygaszając nieco płomień lampy naftowej.





*🍀*




Zapadł wieczór, mgła powoli oplatała las swoimi ciasnymi mackami. Od czasu do czasu dało się słyszeć niepokojący szelest liści lub odgłos łamanych gałęzi. Elfy miały doskonały słuch, ale nie lubiły, kiedy nieznani przybysze kręcili się po ich ziemi.

— Zefira? — szepnęła w ciemność, ale odpowiedział jej tylko chłodny podmuch wiatru. — Zefira! — krzyknęła nieco głośniej, zaniepokojona brakiem odzewu ze strony przyjaciółki.

— Co się stało, Eleonoro? — elfka o długich, złotych włosach zaplecionych w misterny warkocz i pięknych orzechowych oczach pojawiła się obok tak niespodziewanie, że jej towarzyszka omal nie wypuściła z dłoni łuku.

— Ktoś wdarł się na teren królestwa — szepnęła dziewczyna, a przez twarz Zefiry przemknął cień strachu.

Gdyby obok stał tylko człowiek lub krasnolud, zapewne nie dostrzegłby tej ledwo widocznej zmiany.

— To Gabriel kręci się w pobliżu, jest odpowiedzialny za waszą wysokość — zabrzmiała spokojna odpowiedź, ale wcale nie sprawiła, że którakolwiek poczuła się lepiej.

— Nie Zefiro, to coś innego. Emanuje złem. Czuję to — nie dawała za wygraną młodsza elfka.

Dziewczyna wdrapała się na pobliski konar i czujnie rozejrzała dookoła, ale przez gęsto porośnięte drzewa i panujące wokół ciemności niezmiernie trudno było coś dojrzeć. Tym bardziej, jeśli nie miało się pojęcia, czego właściwie się szuka albo co chciałoby się znaleźć.

— Księżniczko, wracajmy — Zefira nie mogła oprzeć się wrażeniu, że jej podopieczna ma jednak rację. Tym bardziej czuła się niespokojna. — Strażnicy są rozstawieni wzdłuż całej granicy i nie pozwolą nikomu wedrzeć się do pałacu.

Eleonora ruszyła za starszą przyjaciółką, aczkolwiek niechętnie. Wciąż miała wrażenie, że ktoś je obserwuje i nie było ono złudne. Potwierdzał to nieprzyjemny dreszcz przebiegający jej po plecach, gdy odwracała się tyłem do zagrożenia. Jak długo by jednak nie wpatrywała się w mroczną przestrzeń, nadal nie widziała nic.





*🍀*




Do pałacu dotarły w ciszy, przerywanej tylko od czasu do czasu głośniejszymi stąpnięciami.

Król czekał na nie w sali tronowej, a jego miarowe bębnienie palcami po pozłacanym podłokietniku świadczyło o konsternacji. Eleonora od razu zwróciła uwagę na fakt, że trzyma przy sobie miecz, który zazwyczaj pozostawał skrzętnie ukryty w prywatnych komnatach.

Gdy były już na wyciągnięcie dłoni, obie uklękły na prawe kolano w geście szacunku i pochyliły głowy.

— Witaj ojcze, czy coś cię niepokoi? — Eleonora wyprostowała się dumnie i twardo spojrzała w zielone oczy, zasnute niewyjaśnionym smutkiem.

To jedyna cecha zewnętrza, jaką odziedziczyła po ojcu. Wszystko inne miała z matki.

— Legendarna Dolina nie jest już bezpieczna, moja córko — przemówił, ostrożnie dobierając słowa. — Czasy, które nastały nie są bezpieczne dla żadnego legendarnego stworzenia, żyjącego na tych ziemiach.

Elfka długo wpatrywała się w marmurowy podest, ale nie znalazła tam odpowiedzi na żadne z pytań, które wypełniały jej myśli. Nie potrafiła zrozumieć, co właściwie mówił do niej król. Jak to „nie są już bezpieczni” i dlaczego ktoś miałby zaburzyć pokój w dolinie?

— Nie rozumiem, panie, co mogłoby nam zagrażać? — Zefira skłoniła się nisko i rozejrzała podejrzliwie dookoła, jakby intruz czaił się tuż za rogiem.

Nie pomyliła się znowu tak bardzo.

— Zło nie kryje się wśród nas, Zefiro — odpowiedział spokojnie — ale w naszym umyśle i sercu. Kto nie będzie umiał panować nad swym umysłem i sercem, nigdy nie zapanuje nad nadciągającym mrokiem.

Księżniczka zadrżała, choć nie było to spowodowane zimnem.

— Mrokiem? — nie chciała, żeby pomyślał, że się boi, ale musiała poznać prawdę.

Ona niczego się nie bała, ale jeśli cokolwiek zagrażało życiu poddanych i bliskim jej sercu osobom, nie pozwoli, aby coś im się stało. Ślubowała, że zawsze będzie dbała o bezpieczeństwo krainy i obietnicy zamierzała dotrzymać, choćby miało ją to kosztować życie.

— Nie wszystkich da się ocalić — zwrócił się do niej ojciec, zupełnie jakby czytał jej w myślach. — Czasami nie jesteśmy w stanie pomóc sami sobie, a co dopiero innym...

EleonoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz