15.

576 47 5
                                    

— Co to za miejsce? — Eleonora z trudem przedzierała się przez gęste zarośla, chociaż powinna robić to zwinnie i szybko, jak na leśnego elfa przystało.

— Tu będziemy bezpieczne — Erwina z dumą podziwiała mały domek, zbity niedbale z różnych kawałków drewna i kamieni.

W oknach wisiały koronkowe zasłonki, a w doniczkach na parapetach okazale prezentowały się wielobarwne kwiaty. Przed gankiem po prawej stronie ktoś ogrodził kawałeczek trawnika i przerobił go na warzywne grządki.

— Kto tu mieszka? — księżniczka chłonęła uroczy widok, bojąc się, że chatka zaraz rozpłynie się w powietrzu i wszelki ślad po niej zaginie.

— Arania — szlachcianka uśmiechnęła się do siebie na samo wspomnienie wyjątkowej kuzynki. — Nie uwierzysz, ale jesteśmy spokrewnione.

— Naprawdę? Kim właściwie jest ta dziewczyna? — elfka przykucnęła przy grządce z pomidorami, wdychając ich apetyczny zapach i marząc, by skosztować chociaż jednego.

Nie zamierzała się częstować bez pytania. Miała nadzieję, że pani domu sama zaproponuje zmęczonym uciekinierkom posiłek.

— Córką człowieka i elfa — zabrzmiała chłodna odpowiedź, kiedy drzwi od chatki otworzyły się, cicho skrzypiąc. — Niemile widziana w rodzinie matki, czule przyjęta przez dziadków ze strony ojca.

— Kuzynko! — Erwina rzuciła się w ramiona smukłej kobiety, nieco starszej od niej samej.

Szantka miała tak ciemne rude włosy, że niemal bordowe i ogromne czekoladowe oczy, które patrzyły bystro na niespodziewanych gości. Drobne piegi zdobiły jej nos i policzki, a urocze dołeczki pojawiały się w policzkach, kiedy się uśmiechała. Szpiczaste uszy przekazała jej w elfich genach matka, zapewne nietypowy kolor włosów i charakterystyczną sylwetkę również.

— Tęskniłam za tobą — szepnęła szlachciance na ucho, mocno ją do siebie przytulając. — Co robisz w tych stronach?

— Potrzebujemy schronienia, chociaż na jedną noc — zaczęła niepewnie Erwina. — Wszystko ci opowiemy, ale wpuść nas do środka. Zapada zmrok, a my nie jesteśmy tak zupełnie... same.

— Ktoś jeszcze nas odwiedzi? — zdziwiła się nieświadoma zagrożenia Arania. — Nie spodziewałam się takiego zbiegowiska. Od dawna nikogo u mnie nie było.

— Uwierz mi, że lepiej będzie, jeśli nikt więcej cię nie odwiedzi — wtrąciła Eleonora, uśmiechając się szczerze do dziewczyny.

— Ciebie znam — prychnęła pod nosem czerwonowłosa. — Jesteś Eleonora z rodu Lestdairów. Spadkobierczyni tronu Arareth.

— Tak, to prawda — przyznała cicho księżniczka, wlepiając zawstydzone spojrzenie w krótko przystrzyżonym trawnik.

— Nie jesteś tutaj mile widziana — burknęła niegrzecznie Arania. — Żaden potomek władcy Pierwszego Królestwa nie jest.

Zamknęła oczy, jakby przypomniała sobie coś wyjątkowo bolesnego.

— Nie mnie jednak cię oceniać, pani — skłoniła się lekko przed zażenowaną elfką. — Związałam się z kimś o wiele gorszym.

Westchnęła, zapraszając gestem uciekinierki do środka.

— Odpoczniemy, ale jutro chcę wszystko dokładnie omówić albo utkniecie tu na zawsze — zagroziła, celując palcem w kuzynkę.

— Niech będzie — Erwina wywróciła teatralnie oczami i wepchnęła Eleonorę do domku, zanim ta zdążyła się rozmyślić.



*🍀*


EleonoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz