Stała przed lustrem, nie dowierzając, że Jännell ubrała ją w coś takiego. Zdecydowanie zbyt mocno przejęła się rzekomym narzeczeństwem, które zmuszało Eleonorę do oficjalnego przywitania księcia, przejścia główną ulicą miasta z nadzieją, że nie zostaną obrzuceni masą kamieni, a potem poświęceniu własnego życia, by ogłosić, że oto schodzą razem pod ziemię, by przywrócić zmarłych do życia.
— Oby ta przepowiednia była prawdziwa, bo jeśli nie uda nam się odzyskać dzieci, zginiemy zaraz po opuszczeniu groty smoka — powiedziała do siebie, wygładzając białą suknię i poprawiając diadem, który kazała włożyć jej wiedźma.
Niepewnie wyszła na korytarz, gdzie drogę zagrodziły jej od razu dwie strażniczki.
— Wyrocznia kazała nam pilnować, byś nie uciekła, pani — skłoniły się z szacunkiem, na co elfka miała ochotę serdecznie się roześmiać.
Tym bardziej że pamiętała ich twarze, bo były obecne w sali tronowej, gdy brutalnie je pojmano i siłą zawleczono do lochów.
— Chciałam tylko zobaczyć, czy już przybyli — wytłumaczyła się, zagoniona z powrotem do komnaty — poza tym Wyrocznia obiecała, że sprowadzi moich towarzyszy na zamek.
— Oddział wyruszył do wskazanego przez księżniczkę domu, ale jeszcze nie wrócił — wytłumaczyła wyższa.
Eleonora westchnęła i wróciła do pokoju, wyglądając zaniepokojona przez okno. W mieście było cicho, a ta cisza była niepokojąco złowroga. Czy tak właśnie wyglądało życie w Ørën?
Pokręciła się jeszcze chwilę po komnacie, dla rozluźnienia wyczarowując ulubione ogniki, które towarzyszyły jej podczas monotonnej wędrówki.
— Gotowa? — Jännell weszła do środka, podziwiając nową odsłonę księżniczki.
Musiała zostać żoną Martina i zająć należne jej miejsce. Tego oczekiwały od niej pozostałe państwa i matka, która nie bez powodu zawarła przymierze ze smokiem. Wiedziała, że wyrok można cofnąć, gdy został zawarty, by ratować niewinne życie. Eleonora po prostu musiała się narodzić, bo już dawno przepowiedziano, że tylko ona będzie mogła odebrać władzę ojcu, który siał zniszczenie, a śmierć była jego ulubioną rozrywką.
— Przyszły? — zapytała, odwracając się w stronę wiedźmy.
— Są na dole, chodź i wytłumacz im wszystko, zanim Arania spali mi wszystkie ukochane artefakty, a Erwina pobije zakochanego w niej Starka — zaśmiała się, a elfka zwróciła uwagę na to, że jest w wyśmienitym humorze.
Kiedy schodziły po kamiennych schodach, księżniczka zapytała z nieukrywaną ciekawością:
— Kim właściwie jest Stark? — zawiesiła wzrok na uśmiechniętej Wyroczni.
— Jego siostra zniknęła pewnego razu, zabrana przez Sirnël do tajemniczej szkoły. Wiedział, że to kłamstwo i znienawidził ją z całego serca — westchnęła. — Był wtedy małym chłopcem, ale nigdy nie zapomniał. Został, bo za wszelką cenę nie chciał opuścić Ørën. Wciąż na nią czeka.
Eleonora posmutniała, ale gdy zobaczyła w dole skrzywioną Aranię, zniesmaczoną Erwinę, staruszkę i Flýna, jej serce zabiło dwa razy mocniej. W biegu pokonała ostatnie stopnie, chcąc ich wszystkich mocno wyściskać.
— Udało się? — zaskoczony Flýn oddał uścisk, chociaż nie spodziewał się takiego spoufalenia.
— Jeszcze nie, ale z pewnością się uda — zapewniła go, chociaż sama w to nie wierzyła. — Daja! — zawołała, a do holu wbiegła uradowana dziewczynka, rzucając się w ramiona wzruszonej matki.
CZYTASZ
Eleonora
Fantasy🍀 Eleonora dorasta w przekonaniu, że życie które toczy się za murami pałacu, jest idealne. Dzień, w którym zostaje z niego uprowadzona, uruchamia lawinę zdarzeń, które zupełnie odmieniają dotychczasowe poglądy młodej księżniczki. Chociaż z cał...