33.

411 36 10
                                    

Księżniczka leżała na ziemi, przykładając głowę do chłodnej posadzki. Ból rozsadzał jej czaszkę, ale takie właśnie były konsekwencje wędrowania po cudzych wspomnieniach.

— Co mam zrobić, Jännell? — zwróciła się po imieniu do wiedźmy, czując się wreszcie bezpieczna w jej obecności.

— Przestań uciekać — westchnęła Wyrocznia. — Przed przeznaczeniem i tak nie da się uciec.

— To ty przepowiedziałaś mi śmierć — mruknęła — jak więc mam nie uciekać?

— Głupia — kobieta siedziała oparta o kolumnę wielkiego łoża i wpatrywała się w portret Sirnël — nie przepowiedziałam ci nigdy śmierci, tylko szansę na zniszczenie mroku, który ściągnęli do naszego świata twoi rodzice.

— Jak mam to niby zrobić? Mam zabić smoka? — zapytała naiwnie, unosząc lekko głowę, ale ból nie chciał ustąpić.

— Nie radziłabym tego robić — mruknęła Jännell. — Przeczytałam o tych stworzeniach całą masę literatury i po pierwsze, zniszczenie smoka jest niemal niewykonalne, po drugie poważnie zaburza ekosystem i trudno przewidzieć, co mogłoby się stać — wyjaśniła cierpliwie, otulając się szczelniej grubym kocem.

— Jedna książka umknęła twojej uwadze, ale nie martw się, nie było tam sposobu na pozbycie się tego niszczyciela — Eleonora przeczesała dłonią włosy, zmartwiona podnosząc się do siadu. — Muszę cofnąć życzenie matki. Poza tym, jeśli umarła, dlaczego smok nadal żąda ofiary, by podtrzymywać chroniące ją zaklęcie?

Wyrocznia pokręciła głową ze smutkiem.

— Nie żąda ofiary, odkąd Sirnël odeszła — przyznała cicho. — Jednak nie mogłam przyznać się do tego, że skazywałam dzieci z miasta na rzeź, więc naprawdę wysyłam jedno co pełnię do szkoły w Pierwszym Królestwie. Jeśli jakieś uda mi się zdobyć, bo u nas nie spotkasz już takiej anomalii jak dziecko.

Księżniczka zamarła, a krew odpłynęła jej z twarzy.

— Wysyłasz dzieci do szkoły w Jørgë? — powtórzyła z niedowierzaniem, a kobieta pokiwała twierdząco głową. — Jakim cudem? Przecież kilka miesięcy temu Arareth upadło, zaatakowane przez szantów, których najął książę Martin, aby mnie porwać.

Wiedźma wstała, zaczynając niespokojny spacer po komnacie.

— Naszym problemem nie jest już smok, który spełniwszy swą powinność, zapadł ponownie w wieczny sen — wyszeptała — ale Lestdair, który wykorzystuje całe to zamieszanie i planuje coś za naszymi plecami.

— Nie chcę mieć z tym nic wspólnego — warknęła elfka. — Odkryłam tajemnicę Ørën, a teraz pragnę jedynie wolności i życia w spokoju.

Jännell westchnęła głośno, patrząc na dziewczynę z niedowierzaniem.

— Przebrnęłyśmy przez trudną część historii, a ty nadal nic nie rozumiesz — zarzuciła jej. — Twoja matka poświęciła setki istnień, byś ty mogła się narodzić — przypomniała — a teraz twoja kolej, by poświęcić siebie dla wszystkich, którzy pozostali żywi. Jesteś im to winna.

— Nie jestem nikomu nic winna! — krzyknęła wzburzona Eleonora, a wokół jej postaci pojawiły się fioletoworóżowe ogniki, oświetlając komnatę kolorowym światłem.

— Uspokój się, nie jestem twoim wrogiem — wiedźma machnęła dłonią, chcąc odegnać światło księżniczki, ale ze zdziwieniem spostrzegła, że jej moc w porównaniu z mocą elfki jest niemal niewyczuwalna.

Zielone oczy dziewczyny zapłonęły zaintrygowanym blaskiem.

— Dlaczego mam właściwie poślubić księcia Martina? Skąd wiadomo, że to akurat o nas mówi przepowiednia?

Wbiła uporczywe spojrzenie w Jännel, czekając na wyjaśnienia.

— Bo razem macie zbudować Eleriel? Nie zwróciło może twojej uwagi to, że ta nazwa jest dość nietypowa? Powstała ze złączenia dwóch imion: EleonoraThoeriel. Czy drugie imię ci cokolwiek mówi?

— Nie bardzo — przyznała zgodnie z prawdą elfka.

— To prawdziwe imię księcia Martina — wiedźma uśmiechnęła się zadowolona, gdy księżniczce zrzedła mina. — Thoeriel Mëvil Girdëlin Martin. Pierwsze imię o szczególnym znaczeniu nadane mu według tradycji przez matkę, drugie po ojcu i trzecie po dziadku.

— Nie zostanę jego żoną — powtórzyła, w tej samej chwili czując ciepło pierścienia na palcu, o którym zdążyła już zupełnie zapomnieć.

Uniosła dłoń przed siebie, a oczy Wyroczni zapłonęły z zachwytu.

Pierścień przeznaczenia! Jesteście oficjalnie i nieodwołalnie zaręczeni — oznajmiła zadowolona, podziwiając ozdobny kamień wtopiony w obrączkę. — Kamień miłości — wyszeptała, uśmiechając się jeszcze szerzej, czego księżniczka wręcz nie mogła znieść.

Eleonora — rozległ się szept w komnacie, a öde üzük zapłonął różowym blaskiem, oślepiając obie kobiety. — Martwiłem się o ciebie. Emocje, które odbieram, są zbyt sprzeczne, abym mógł, choć na chwilę o tobie zapomnieć. Jesteśmy w drodze do miasta. Cieszę się, że udało ci się nawiązać kontakt z Wyrocznią i odkryć tajemnicę Ørën. Do zobaczenia rano, moja narzeczono.

Nie widziała go, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że on ją widzi. Gdy pierścień przestał promieniować, Jännell zaklaskała radośnie.

— Czas zbudzić mieszkańców — oznajmiła, wstając i kierując się do drzwi wychodzących na korytarz. — Tylko odpowiednio się przygotuję.

— Zwariowałaś? Jak chcesz niby przekonać do siebie ludzi, którym odebrałaś dzieci? — przerażona księżniczka posłała jej spojrzenie pełne niedowierzania.

— Nie zamierzam tego robić — Jännell otworzyła drzwi — to twoje zadanie. Zaraz zacznie świtać. Każę przygotować ci suknię.

— Dobrze wiesz, że jedyne, co mogłabym zrobić, to oddać im córki, a tego zrobić nie mogę — westchnęła, chowając twarz w dłoniach.

— Dlaczego nie możesz? Twoja moc jest już na tyle potężna, że wolno ci wybudzić smoka i rozkazać mu, by zwrócił to, co pochłonęła jego toń — na początku elfka była pewna, że wiedźma żartuje, ale jej wyraz twarzy stanowczo temu zaprzeczał.

— Naprawdę? — zapytała z niedowierzaniem, patrząc na kobietę szeroko otwartymi oczami.

— Widziałam to, zanim tu przybyłaś — Wyrocznia uśmiechnęła się, zupełnie odmieniając swoje oblicze. — Poza tym przepowiedziałam to całe wieki temu:

Żadna droga nie wiedzie prosto
Nawet Ørën skrywa okrutne tajemnice
Serce z kamienia ukryte w głębi skały
Zabrzmi, gdy lud w końcu się obudzi.

Postrach usypia rozsądek i mądrość
Ale lęk prędko przerodzi się w miłość
Otworzy oczy zanurzonym w toni
Przywracając do życia utracone wieki.

Z mroku wyłoni się pełna blasku
Zalewając serca matek nową nadzieją
Znów przytulą do siebie swoje dzieci
A radość ponownie zagości w Býrdën.

Razem otworzą wszystkie bramy
I przekroczą niedostępne granice
Jednak Elerian musi zabrzmieć jednym
głosem, by dokonać wspólnie zmiany.

— Razem? To znaczy z Martinem? — Eleonora skrzywiła się niezadowolona.

— Jeśli chcesz uszczęśliwić zasmucone matki, które od lat wyczekują powrotu swoich dzieci, to tak — wiedźma wyszła, zostawiając dziewczynę samą.

Jednak ta szybko wybiegła za nią na korytarz.

— Zaczekaj! A co z Dają? — przypomniała sobie, w duchu przeklinając się za tak długą zwłokę.

— Ma się dobrze! — odkrzyknęła Wyrocznia. — Bez ciągłego wpływu matki, w końcu przestała przesypiać całe dnie i noce.

EleonoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz