37.

463 31 4
                                    

Lorg było cicho, a znad kominów leniwie unosił się dym. Ze względu na bezpieczeństwo smoka, wylądowali w dobrze ukrytym miejscu, by nikt z niepowołanych osób nie dostrzegł niebieskołuskiego Fergota.

— Do gospody? — zapytała Arania, ześlizgując się z grzbietu stworzenia na ziemię. — Tylko tam poczęstują nas garścią informacji.

— Nie jestem przekonana, czy to aby... — zaczęła Eleonora, ale szantka rzuciła jej ostrzegawcze spojrzenie.

— Znasz Antonizusa i Neani — przypomniała sobie. — To chyba wystarczający powód?

— Dobrze — westchnęła zrezygnowana. — Centaur nic nam nie powie, ale być może nimfa zdradzi co nieco.

Zostawiwszy smoka między gęstymi zaroślami, ruszyli śmiało do gospody pod Złotym Rogiem, mając nadzieję, że tam uda im się zasięgnąć języka.

Eleonora co jakiś czas przyłapywała się na tym, że przygląda się plecom księcia Martina z rzeczywistą troską. Miała ochotę popukać się mocno w głowę, żeby wybić z niej sobie takie myśli raz, porządnie i najlepiej na zawsze.

— Twój pierścień — szantka chwyciła dłoń elfki, przyglądając się z zainteresowaniem kamieniowi, który wcześniej był dużo jaśniejszy. — Czy on przypadkiem nie był różowy? Wydaje mi się, że teraz jest cze...

Księżniczka szybko wyrwała rękę z mocnego uścisku przyjaciółki.

— Jest ciemno i dlatego wydaje ci się, że ma inny kolor — wyjaśniła blednąc. — Nadal ma różowy odcień.

Książę Martin wykorzystał nieuwagę dziewczyny, kiedy ta potknęła się o jakiś kamień i chwycił ją mocno w talii, przyciągając do siebie.

— Nie musisz się tego wstydzić — wyszeptał jej do ucha. — Magia nigdy nie kłamie.

Skrzywiła się, próbując wydostać z jego ramion, na co szantka zachichotała szyderczo. Akurat ona doskonale wiedziała, co oznacza zmiana koloru tej niezwykłej błyskotki i nie zamierzała wcale ukrywać, że bardzo ją to nieme miłosne wyznanie cieszy.

— Jesteśmy — obwieściła tylko, gdy stanęli przed znajomymi drzwiami i zapukała kilka razy.

Tak jak poprzednim razem otworzyła im nimfa, uśmiechając się radośnie na ich widok.

— Och, nie mogę uwierzyć! Jednak ten stary osioł miał rację! Wchodźcie, wchodźcie! Od razu zaprowadzę was do niego na górę — zapędziła ich do środka, kierując się na wąskie drewniane schody, które niemiłosiernie trzeszczały pod ich ciężaru.

Nie odzywali się, zbyt zdumieni tak szczerą reakcją pani gospodarz. Dopiero gdy Neani otworzyła przed nimi drzwi do znanego Eleonorze pomieszczenia, Arania westchnęła z podziwem.

— Antonizus — przypomniała sobie. — W sumie cały czas sądziłam, że to ci się jednak przyśniło. W końcu nieczęsto spotyka się centaura w takim miejscu jak to.

Księżniczka wywróciła oczami, ignorując głośną uwagę szantki. W sumie miała nadzieję, że sam zainteresowany też nie słyszał tego niemiłego tonu kobiety.

— Witajcie — mężczyzna poruszył się, poprawiając sobie poduszki. — Oczekiwałem waszego przybycia. Cieszę się, młoda następczyni tronu, że udało ci się rozwiązać tajemnicę legendarnego Ørën i doprowadzić wszystko do szczęśliwego końca.

Elfka spłonęła rumieńcem, mile połechtana.

— Witaj i ty, młody książę — w tym momencie ku zdziwieniu reszty centaur podniósł się ze swojego miejsca i oddał jasnowłosemu elfowi głęboki pokłon, po czym wrócił do poprzedniej pozycji. — Widzę, że ukochana powoli się do ciebie przekonuje.

Wzrok wszystkich skierował się na Eleonorę, a potem zsunął na pierścień, którego kolor był bladoczerwony, co wyraźnie było widać w blasku świec. Dziewczyna odchrząknęła zakłopotana, nie wiedząc, gdzie podziać oczy.

— Robię, co mogę, by w przyszłości poczuła się u mego boku bezpieczna i kochana — bawił się w najlepsze Martin, posyłając jej zadziorne spojrzenia.

— To zrozumiałe, mój panie — Antonizus także się uśmiechnął, zadowolony, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. — Z tego, co mi wiadomo, przybyliście tu, by się dowiedzieć czegoś o królu Lestdairze.

Cała trójka od razu spoważniała, a księżniczka nieznacznie pobladła.

— Poszukujemy go — potwierdził książę. — Martwi nas jego długa nieobecność w stolicy i obojętność na los poddanych.

— Co o tym sądzisz, pani Pierwszego Królestwa? — centaur wlepił w nią uważne spojrzenie i miała wrażenie, że widzi wszystkie cienie jej duszy.

— Ja... — zaczęła niepewnie, ale to mu wystarczyło.

— Śmierć po tylu tysiącach lat to nie śmierć, a uwolnienie ciała i duszy od ciężaru ciemności, który te muszą każdego dnia dźwigać — powiedział wolno. — To zrozumiałe, że masz wątpliwości. Też bym miał, gdybym nie zobaczył na własne oczy cienia mroku, idącego krok w krok za twoim ojcem. Może ty też powinnaś.

Arania posłała elfce współczujące spojrzenie, ale zrozumiała przekaz mędrca.

— Pokażę ci Fënrýn — wyszeptała.

Antonizus przytaknął na ten pomysł.

— Smok — zwrócił ich uwagę. — Fergot to nie tylko stworzenie władające żywiołem wody, ale przede wszystkim wasza brama do przeszłości. Bowiem woda ma pamięć, jakiej nie ma nikt z nas.

— Co masz właściwie na myśli? — zainteresowała się Eleonora, patrząc na centaura z zaciekawieniem.

— Jeśli masz wątpliwości, po tym, co zobaczysz, przestaniesz mieć — w jego głosie zabrzmiała ponura nuta, która nie spodobała się dziewczynie.

— Gdzie mamy szukać mego ojca? To powinno być naszym priorytetem — zdenerwowana stanęła w drzwiach obok Neani, która także nie rozumiała tajemniczego przekazu mężczyzny.

— Sam się znajdzie, gdy twoja podróż dobiegnie końca — odpowiedział po namyśle. — Nie możesz stanąć z nim twarzą twarz nie wiedząc, ile niewinnych żyć ma na sumieniu.

Książę objął narzeczoną, zmuszając ją tym samym do opuszczenia malutkiego pokoju.

— Dziękujemy bardzo za cenne rady — skłonił się na odchodne, wymieniając z centaurem porozumiewawcze spojrzenia.

Bo nawet jeśli Antonizus chciałby cokolwiek ukryć przed przybyszami, nie mógł tego zrobić. W starciu z talentem elfa miał niewielkie szanse, dlatego pozwolił z siebie czytać jak z otwartej księgi. Dzięki temu Martin zobaczył w przebłyskach jego wspomnień, że ta wymuszona wręcz podróż odmieni Eleonorę na zawsze, co wpłynie nie tylko na losy Pierwszego Królestwa, ale i całego przyszłego Eleriel.





*🍀*




Neani zaprowadziła ich do wspólnego pokoju, gdzie długo jeszcze debatowali nad tym, co powiedział gospodarz.

— Pamięć wody? Co miał na myśli? — zastanawiała się na głos Arania, zachodząc w głowę, jakim cudem nawet nimfa nic o tym nie wie.

— Jesteś przecież wodnym stworzeniem — zwróciła się do kobiety Eleonora. — Musiałaś cokolwiek o tym słyszeć.

— To znacząca różnica władać tym żywiołem, a jedynie w nim się urodzić — zaśmiała się szczerze rozbawiona. — To prawda, że woda na nas reaguje. Jej cząsteczki układają się w przepiękne kształty, gdy jesteśmy szczęśliwi i rozsypują, gdy kieruje nami smutek lub złość. Jednak o czymś takim jak pamięć wody nigdy nie słyszałam.

Po tych słowach opuściła pomieszczenie, zostawiając ich samych i każąc dobrze odpocząć.

Nie mogli, wiedząc, że smok czeka wciąż ukryty przed ciekawskimi spojrzeniami. Zanim nastał świt, nabazgrali parę słów podziękowania i wymknęli się z gospody, pędząc na złamanie karku do Fergota, który miał ich przenieść na kolejny ważny przystanek tej podróży.

EleonoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz