Lot trwał zaledwie godzinę, ale pokonanie tej samej trasy na nogach zajęłoby cały dzień.
— Widziałaś kiedyś to miasto? — zwróciła się do księżniczki Arania, usiłując przekrzyczeć wiatr.
— Za czasów jego świetności niestety nie — odpowiedziała, odwracając się w stronę kobiety. — Czy jest naprawdę tak piękne, jak opowiadali wędrowcy?
— Było piękne — poprawiła ją od razu szantka. — Niegdyś życie w nim było huczne i radosne, a mieszkańcy nie znali smutku. Każdy władca rządził sprawiedliwie, a poddanych traktował z miłością. Nie tylko mieszańcy znajdowali tu swoje miejsce, ale także ci, którzy jedynie pragnęli beztroski i spokoju. Te dni tak upojne płynęły...
Z nostalgią spojrzała przed siebie, gdzie zza gór wyłonił się właśnie w całej swej okazałości pokaźny gród. Nie kłamała — był wspaniały i bez wątpienia wzniesiony z sercem. Na szczycie znajdował się zamek królewski, skąd musiały rozciągać się niepowtarzalne widoki.
— To on — przemówiła cicho. — A wy macie podnieść go z popiołów.
Książę Martin posłał Eleonorze uśmiech, na co zarumieniła się, zamiast odpowiedzieć tym samym. Westchnęła w myślach i ukradkiem spojrzała na pierścień. Kamień nie tylko z dnia na dzień, ale z godziny na godzinę stawał się coraz bardziej czerwony. Martwiło ją to. Nie uważała Thoeriela za swojego wroga, ale nie zamierzała się w nim zakochiwać.
— Łatwo powiedzieć — poklepała smoka po grzbiecie, dając mu znak, że może zniżyć lot i znaleźć dogodne miejsce do wylądowania.
— Musimy połączyć swoje siły i wycisnąć z tych ruin życie — powtórzyła uparcie Arania. — Nie zamierzam się tak łatwo poddać.
Fergot wylądował blisko murów, gdzie mógł swobodnie złożyć skrzydła i wejść przez główną bramę razem z towarzyszącymi mu żywiołami. Elfka czuła się bezpieczniej, mając go u swojego boku, choć nie potrafiła tego racjonalnie wytłumaczyć.
— Woda ma pamięć, czyż nie? — przypomniała im, intensywnie nad czymś myśląc. — Poza tym, zaraz, skąd wiemy, że miasto jest zupełnie opuszczone?
Książę i szantka spojrzeli na siebie, tocząc niemy bój o to, kto powie dziewczynie prawdę.
— Wiesz... — zaczęła nieśmiało Arania, chociaż ten ton stanowczo do niej nie pasował — nikt tu nie mieszka, bo...
— Bo nikt nie przeżył — dokończył szybko elf.
Księżniczka jęknęła zrozpaczona.
— Nikt? Naprawdę ani jedna osoba? — upewniła się, ale widząc zimne spojrzenie czerwonowłosej, otrząsnęła się z szoku i ruszyła żwawiej wybrukowaną uliczką. — Ty przeżyłaś.
Zirytowana kobieta prychnęła pod nosem.
— Nie mieszkałam nigdy w centrum — wyjaśniła krótko. — Obrzeża w lesie były znacznie spokojniejsze.
— Jednak... — chciała powiedzieć elfka, ale szantka nie pozwoliła jej dokończyć.
— Powiedzmy sobie szczerze, nawet jeśli ktokolwiek miałby to przeżyć, jakimś cudem, nigdy by tu nie wrócił — kontynuowała. — Ziemia napiętnowana jako przeklęta nie jest dobrym terenem do życia.
Uliczki coraz śmielej pięły się w górę, więc domyślali się, że za niedługo dotrą na ogromny dziedziniec. Tam, gdzie wszystko się zaczęło.
— Opowiedz mi — poprosiła w pewnym momencie Eleonora. — Powinnam być przygotowana.
Arania westchnęła udręczona. Nie lubiła do tego wracać, ale wiedziała, że dla dobra wszystkich musi.
CZYTASZ
Eleonora
Fantasy🍀 Eleonora dorasta w przekonaniu, że życie które toczy się za murami pałacu, jest idealne. Dzień, w którym zostaje z niego uprowadzona, uruchamia lawinę zdarzeń, które zupełnie odmieniają dotychczasowe poglądy młodej księżniczki. Chociaż z cał...