22.

521 40 0
                                    

— Dlaczego nic nie zrobił? — głowiła się Erwina. — Przecież mógł siłą wywlec cię na zewnątrz i zawieźć do pałacu.

— Wiedział, że by mu tego nie wybaczyła — szepnęła do siebie Arania, doskonale słysząc zawodzenie kuzynki.

Do Eleonory jej słowa dotarły z opóźnieniem. Bo dlaczego miałaby mu wybaczać cokolwiek? Zachował się, jak na prawdziwego bohatera przystało, ale czy tego właśnie nie pragnął? Dzięki temu, że darował im życie, zalśnił w oczach uprzedzonej dotychczas Erwiny, a dla Aranii stał się jeszcze większym wzorem. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

— Nie sądziłam, że stać go na taki gest — rudowłosa z zainteresowaniem patrzyła przez okno, jakby sama nie mogła uwierzyć, że książę pozytywnie ją zaskoczył. — Dlaczego tak uparcie milczysz, El?

Księżniczka za to przyglądała się Dai, która nadal spała.

— Co ona jej podaje? — zapytała, zmieniając temat na ten, który dręczył ją już od jakiegoś czasu.

Szlachcianka dopiero po chwili zrozumiała, co przyjaciółka ma na myśli. Dla niej zachowanie siostrzenicy także było niepokojące i nie dało się ukryć, że Arania maczała w nim palce.

— Nie wiem — przyznała, bo nie miała pojęcia, jak kuzynce udaje się wpływać na córkę. — Mam tylko nadzieję, że to nic trującego.

W odpowiedzi otrzymały wzburzone parsknięcie kobiety, która słyszała całą dyskusję, ale z uwagi na towarzyszące im wojsko, nie mogła w niej uczestniczyć. Nie przyznała się żadnej, co tak naprawdę dzieje się z dziewczynką, bo nie chciała zdradzać wszystkich uzdolnień, szczególnie tych wrodzonych, które zawsze były najciekawsze i najbardziej pożądane. Nie bez powodu to właśnie elfy z królewskich rodów były tymi, które władały najpotężniejszą mocą. Dziwiło ją, że Eleonora nie odkryła w sobie jeszcze żadnego konkretnego talentu, chociaż z drugiej strony była jeszcze bardzo młoda. Tyle że książęta i księżniczki już jako podlotki zdradzali uzdolnienia magiczne, a ona wciąż nie.

Chyba że w jakiś sposób moc elfki została zapieczętowana, o ile to w ogóle było możliwe.

— Skoro nas słyszysz — Erwina uśmiechnęła się podle, przysuwając twarz bliżej drewnianej ścianki — to zdradź nam swoją tajemnicę.

Eleonora trzepnęła ją za to w ramię.

— Nie mów tak głośno, bo nas usłyszą — mruknęła, miażdżąc przyjaciółkę spojrzeniem zielonych oczu.

— Co ty gadasz — przerwała jej brutalnie szlachcianka — to szanci, nie mają tak dobrego słuchu.

— Ale Gabriel ma — przypomniała sucho księżniczka.

— Znasz go? — Erwina przekrzywiła zabawnie głowę w oczekiwaniu na kolejną ciekawą historię z życia rodu Lestdairów.

— Znam — westchnęła, nie chcąc wracać do drażliwych wspomnień — ale to długa opowieść.

— Zamieniam się w słuch — nie dawała za wygraną rudowłosa.

Arania ponownie parsknęła, chcąc wyrazić naganę dla zachowania młodszej kuzynki. Zero wyczucia to cecha, która idealnie opisywała dziewczynę.

— Kiedyś ci opowiem, ale to jeszcze nie jest odpowiedni czas — ucięła.

Zawiedziona rudowłosa musiała pogodzić się z tym, że na kolejną fascynującą historię, którą będzie mogła w przyszłości spisać, przyjdzie jej trochę poczekać. Należała raczej do osób niecierpliwych, ale co mogła na to poradzić. Taka się już urodziła.

Tymczasem droga przestała piąć się gwałtownie pod górkę i zrobiła się znacznie łagodniejsza. Gęsty las zastąpiły groźne skały, po których skakały zadowolone kozice górskie. Zdecydowanie cel podróży był bliski i w tym momencie Eleonora zdała sobie sprawę z jednej bardzo ważnej rzeczy.

— Jak my wysiądziemy?

Pytanie zawisło w powozie niczym gradowa chmura.

— O matko — szlachcianka załamana zmierzwiła sobie włosy. — Nie pomyślałam o tym!

— Musimy jakoś wjechać do środka — kombinowała na szybko elfka — tak, żeby nie kazali nam wysiadać przy sobie.

Arania poruszyła się niespokojnie. Ona także nie pomyślała o tym drobnym szczególe. Otóż do Ørën raczej nie wpuszczano wozów, a już na pewno nie takich, jakim podróżowały. Pojazdy zostawiało się przed bramą, chyba że chciało się je darować miastu lub Wyroczni. Tyle że przecież ona wystąpiła przed strażnikami jako osoba, która miała tylko podrzucić wdowę do nowego domu, więc szantom na pewno wyda się podejrzane, jeśli też będzie chciała wejść. Poza tym Eleonora nie zrobi się nagle niewidzialna, a ukradkiem można było przemycić ją tylko i wyłącznie powozem.

— Coś wymyślę — szepnęła w końcu uspokajająco, co ani Erwiny, ani tym bardziej elfki nie uspokoiło.

Ostatnią prostą pokonali w ciszy, czekając w napięciu na chwilę, która przesądzi o ich dalszym losie.

— Jesteśmy — obwieścił donośnym głosem Gabriel, który musiał stać wyjątkowo blisko.

Księżniczka miała niemal wrażenie, że słyszy jego oddech.

— Dziękujemy za pomoc — zaczęła Arania, ale widocznie elf zbył jej podziękowania, gdyż szybko zamilkła.

— Nie mamy czasu na ckliwości — zagrzmiał — musimy wrócić do wykonywania swoich rozkazów. Dacie sobie radę bez nas, zresztą i tak nic więcej tu nie zdziałamy. Mężczyźni wszelkich ras są bardzo niemile widziani w progach Wyroczni. Powodzenia!

Zawrócił konia, zwołał żołnierzy i tyle go widziały.

— Mamy dzisiaj wręcz nieopisane szczęście — odezwała się Erwina. — Oby nas nie opuściło za murami Ørën.

EleonoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz