— Jak długo zamierzasz się ukrywać? — zapytała po raz setny Erwina, kiedy szybkim krokiem podążały ku rzecznej przystani. — Nie możesz dać mu szansy?
Arania obrzuciła kuzynkę wściekłym spojrzeniem, ale nie było czasu na kłótnie.
— Przeżyj to, co ja, a potem mów, co chcesz — odburknęła, przytulając małą mocniej do siebie.
— Jak daleko jeszcze do przystani? — zmieniła temat Eleonora, chociaż sama była ciekawa, dlaczego Arania z całego serca nienawidzi Dymitra.
Ona również go nie lubiła, a fakt, że okazał się jej bratem, niczego nie zmienił. Nadal uważała go za brutalnego szanta bez manier.
— Blisko — kobieta z ulgą dała odwrócić swoją uwagę od Erwiny i jej bezsensownych wywodów na temat miłości, wybaczenia i zgody. — Zaraz wyjdziemy z lasu na brzeg, a tam znajdziemy niedużą łódź.
— Całe szczęście, bo mam wrażenie, że deptają nam po piętach — ucieszyła się szlachcianka. — Znasz drogę do Ørën? Czy to prawda, że mieszkają tam same kobiety?
Eleonora pokiwała głową.
— Tak, to prawda — odpowiedziała zamiast Aranii. — Byłam tam dwa razy w życiu. Za każdym razem wpuszczali tylko mnie i moją matkę, ojciec musiał czekać u wrót.
— Jeździł z wami? Po co? — zdziwiła się czerwonowłosa.
Księżniczka zamyśliła się, próbując sobie przypomnieć dokładniej obie wizyty.
— Za pierwszym razem sądził, że skoro jest królem, to zostanie wpuszczony. Jednak Wyrocznia stanowczo odmówiła.
— A za drugim?
— Nie wiem — Eleonora skrzywiła się na samo wspomnienie. — Może sądził, że zmieniła zdanie?
Arania prychnęła wyniośle, dając jej do zrozumienia, że Lestdair był głupcem.
— Kim jest właściwie ta cała Wyrocznia? — Erwina przyśpieszyła kroku i zrównała się z towarzyszkami.
Nie chciała zostać w tyle. Nie, kiedy Dymitr był tak blisko.
— To bardzo mądra i szanowana kobieta — wyjaśniła posłusznie elfka. — Jest też bardzo stara. Nikt nie wie, ile dokładnie ma lat, ale plotki mówią, że była przy narodzinach samego Fergota.
— Fergota? — Erwina zamrugała zaskoczona. — A kto to, do licha, jest?
Arania wywróciła oczami i westchnęła cicho, zirytowana obojętnością kuzynki na historię własnego regionu.
— To pierwszy smok — zlitowała się w końcu Eleonora. — Ten, który przyszedł na świat prosto z płomieni. Podobno do dziś strzeże Ørën, ukryty gdzieś w głębi skały, ale od lat nikt go nie widział, ani o nim nie słyszał.
— Może zdechł — zasugerowała szlachcianka, kiedy stanęły na drewnianym pomoście, przyglądając się niepewnie spróchniałej łodzi, kołyszącej się leniwie na boki.
— W piwnicy cię trzymali, czy ty naprawdę kompletnie o niczym nie masz pojęcia?! — skarciła ją otwarcie czerwonowłosa.
— O co znowu chodzi? — nieudolnie próbowała się bronić, ale nawet księżniczka nie trzymała jej strony.
— Czytałaś kiedyś jakieś książki? — zagadnęła zaciekawiona, patrząc na nią z uwagą.
— Oczywiście, że tak! Ale wyobraźcie sobie, że o smokach akurat żadnej nie mieliśmy! — zdenerwowała się Erwina, która słusznie nie ponosiła winy za własną niewiedzę.
Biblioteka w mieście była dostępna tylko dla mężczyzn, a w jej domu stanowiła jedynie ozdobę i przyjemne miejsce do popołudniowego odpoczynku po obiedzie. Przeczytała mnóstwo książek, spędzając tam całe godziny, ale literatura była mocno ograniczona, a ona nie mogła nic na to poradzić. Wielokrotnie prosiła ojca, aby coś dokupił i uzupełnił luki w półkach, ale ten wymawiał się brakiem pieniędzy.
— Smok sam nie umrze, chyba że ktoś wcześniej go usunie — oświeciła ją Arania. — Poza tym ubić smoka? To czysta abstrakcja. Nikt nie ma takiej mocy! Nawet wiekowe elfy władające potężną magią.
— To, co z nim zrobić, kiedy zagraża społeczeństwu? — zapytała całkiem rozsądnie.
— Porozmawiać, ale niekoniecznie cię posłucha — Eleonora usiadła wreszcie w łodzi i odwiązała cumę, pozwalając, by nurt poniósł malutką łajbę. — Smoki słuchają jedynie tych, którym zostały podarowane lub przy których się wykluły.
— Sądziłam, że to nieco trudniejsze — Erwina wzruszyła lekceważąco ramionami. — Pewnie jest mnóstwo właścicieli tych stworzeń.
Eleonora i Arania wymieniły zaniepokojone spojrzenia.
— Niezupełnie — chrząknęła niewyraźnie księżniczka. — Smoki wykluwają się co tysiąc lat w czasie pełni księżyca.
Szlachcianka przystanęła z szoku.
— Co tysiąc lat tylko jeden smok?! To ile ich jest teraz? — parsknęła, patrząc no obie z niedowierzaniem.
— Trudno powiedzieć — zaczęła niepewnie elfka. — Wiem o trzech, ale słyszałam, że żyje ich około pięciu.
— A pierwszy był Fergot? Czyli Wyrocznia ma pięć tysięcy lat? — wybałuszyła oczy ze zdziwienia. — Jakim cudem żyje tak długo?
Na to pytanie żadna z kobiet nie potrafiła odpowiedzieć.
— Wysiadamy w Lorg — zmieniła temat Arania. — Dopłyniemy tam dopiero za kilka godzin i zatrzymamy się na nocleg. Wczesnym rankiem ruszymy w Góry Skaliste.
— Słyszałam o tym miejscu — Erwina zatrzęsła się niespodziewanie. — Niestety nic dobrego.
— To tylko plotki — prychnęła Arania. — Nie powinnaś wierzyć we wszystko, co mówiły ci pokojówki.
Eleonora przemilczała to, chociaż ona również nie słyszała nic dobrego o Lorg. To miejsce było okryte złą sławą i nikt, kto miał chociaż odrobinę oleju w głowie, nie powinien się tam zapuszczać.
CZYTASZ
Eleonora
Fantasy🍀 Eleonora dorasta w przekonaniu, że życie które toczy się za murami pałacu, jest idealne. Dzień, w którym zostaje z niego uprowadzona, uruchamia lawinę zdarzeń, które zupełnie odmieniają dotychczasowe poglądy młodej księżniczki. Chociaż z cał...