,,Nigdzie z tobą nie idę."

32.3K 1K 473
                                    

Jej twarz była cała w siniakach! Pod oczami oraz na policzkach miała wielkie, fioletowe plamy. Dolna warga z jej lewej strony była mocno rozerwana, tak samo jak prawy łuk brwiowy. Wyglądało to okropnie, jakby napadły ją co najmniej trzy osoby.

Gdy powoli podszedłem do Victorii zauważyłem coś innego. Mój wzrok przeniósł się na jej oczy. Intensywnie niebieskie. Śliczne. Bardzo śliczne. Mógłbym w nie patrzeć godzinami. Jednak coś mi w nich nie pasowało. Nie było w nich ani grama uczuć. Jej zimne spojrzenie nie wyrażało nic poza dziwną pustką. Podniosłem rękę chcąc delikatnie dotknąć jej policzka, jednak ona w ostatniej chwili odwróciła głowę, unikając mojego dotyku.

- Co Ci się stało? Ktoś cię pobił? - zapytałem łagodnie.

- Nie. Nic mi nie jest. - odpowiedziała sucho.

- Nie ci nie jest?! Masz całą twarz w siniakach! - przez emocje podniosłem lekko głos na co jej ciało przeszedł dreszcz co zauważyłem dzięki wampirzemu wzrokowi.

- Przejmujesz się tym? To moje życie i nic ci do tego co się w nim dzieje! - wyminęła mnie uderzając mnie barkiem. Podeszła do barierki umieszczonej przy ścianie i zaczęła się rozciągać.

- Tak, kurwa! Interesuje mnie to. - podszedłem do niej w kilku krokach i szarpnąłem za ramię tak, aby zmusić ją do odwrócenia się do mnie przodem. W jej oczach przez chwilę zauważyłem strach, jednak wyparował z nich chwilę potem, a zastąpiła go znów ta zimna pustka. Złapała się oby dwoma rękoma barierki i nagle podskoczyła kopiąc mnie nogami w środek klatki piersiowej z tak ogromną siłą, że odleciałem na drugi koniec pomieszczenia, uderzając plecami o ścianę. Szybko wstałem i chciałem podejść do niej. Sam nie wiem co chciałem zrobić. Jednak zanim zdążyłem się do niej zbliżyć, Vici niespodziewanie zza pleców wyjęła nóż. Nie był to jednak zwykły nóż, to był karambit. Palec wskazujący znajdował się w charakterystycznym dla tego typu noży kółeczku w rączce. Była gotowa zrobić dowolny ruch ostrzem. Natychmiast się zatrzymałem. Byłem w szoku, tak samo jak reszta chłopaków. Wszyscy patrzyliśmy na nią szeroko otworzonymi oczami. Uniosłem obie ręce do góry chcąc pokazać dziewczynie, że nie chcę jej nic zrobić. Tym nożem nie zrobiłaby nic mi, Ash'owi, Michael'owi ani Calum'owi, ale chciałem aby obeszło się bez rozlewu krwi.

- Opatrzyłaś sobie te rany? - zapytałem spokojnie cofając się o dwa kroki. Patrzyła na mnie uważnie obserwując każdy mój ruch. Widziałem również, że zerka w stronę chłopaków. Nie odpowiedziała, więc uznałem, że tego nie zrobiła.

- Chodź ze mną. - wskazałem ręką na drzwi.

- Nigdzie z Tobą nie idę. - cofnęła się w stronę ściany.

- Tylko opatrzę twoje rany. Nic więcej. Będziesz mogła później robić co chcesz. - patrzyła na mnie tak, jakby chciała doszukać się jakiegoś podstępu.

- Będę mogła porozmawiać z Taylorem? - jej oczy delikatnie zabłyszczały. Ten chłopak musiałbyś dla niej bardzo bliski. Może on wie coś o jej przeszłości. Będę musiał z nim porozmawiać.

Kiwnąłem głową zgadzając się na jej warunek. Wskazałem jeszcze raz na drzwi i tym razem dziewczyna poszła w stroną, którą pokazałem ręką.

- Idź do mojego pokoju i zaczekaj tam. - bez słowa ruszyła w na górę.

- Wybierzcie jakiś film, zróbcie popcorn czy coś, dobra? - zapytałem chłopaków, a oni wszyscy zgodzili się. Chyba tak jak mi odechciało im się ćwiczyć. Poszedłem szybko do łazienki, zabrałem apteczkę i poszedłem do mojego pokoju. Dziewczyna siedziała na moim łóżku, oglądając uważnie wnętrze pomieszczenia.

- Powiesz co ci się stało? - spojrzała na mnie i spuściła głowę. Położyłem apteczkę obok niej, otwierając ją. Położyłem dwa palce pod jej brodę, przekręcając jej głowę go góry. Uważnie przyjrzałem się jej twarzy. Delikatnie przesunąłem czerwone loki do tyłu. Victoria przymknęła oczy. Chyba nie podobało się jej to, że ją dotykam.

Adoptowana // L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz