,,Wrócę tu!''

14.8K 574 252
                                    

Po czterech godzinach niewiarygodnie ciągnącej się podróży wreszcie dojechałam na odpowiedni przystanek. Wysiadłam z autobusu i rozejrzałam się. Miałam jeszcze do przejścia kawałek drogi. Szłam wolnym krokiem. Chciałam jak najbardziej wydłużyć czas dotarcia na miejsce. Strasznie się denerwowałam, czułam dość wyraźny ból brzucha.  Pewnie przez te nerwy.  Za chwilę spotkam się z moim ojcem. Nie widziałam go tyle lat. Mam nadzieje, że się zmienił. Byłam już przed moim domem. Nic się tu nie zmieniło. Nadal jest taką samą ruderą jak kiedyś. Z środka było słychać głośne krzyki, ale nie było już odwrotu. Złapałam za klamkę i weszłam do środka. Dokładnie pamiętałam ułożenie pokoi. Tego nie da się zapomnieć. Każdy kąt miał jakieś wspomnienie, jednak w większości to złe wspomnienia. Nie chciałam rozpamiętywać się. Przeszłam krótki korytarz i znalazłam się w salonie. Był on cały zdemolowany. Aż mnie zamurowało na chwilę. Wszędzie były śmieci, butelki po piwie i wódce, pety od papierosów, większość mebli rozwalona w drobne strzępy. Na środku stała ledwo trzymająca się kanapa, a przed nią szafka z telewizorem. Reszta mebli była w rozsypce. Na kanapie i podłodze siedziało, mogę powiedzieć, że nawet leżało, kilkunastu mężczyzn. Miałam nadzieję, że ojciec będzie sam w domu. 

Nadzieja matką głupich. 

 Gdy tylko zjawiłam się w salonie oczy wszystkich zwróciły się w moją stronę. Przełknęłam ślinę. Czułam się nieswojo z taką ilością pijanych mężczyzn w jednym pomieszczeniu.


- No proszę. Suka wróciła do swojego pana. - zaśmiał się mój ojciec. - Takie zawsze wracają. 


- Do nikogo nie wróciłam. Przyszłam tylko po nagrania. - warknęłam. Starałam się opanować emocję i zachować spokój. Czułam jak moje serce wariuje w piersiach. W ręce trzymałam już nóż, gotowa do obrony. Wszyscy wstali i ruszyli w moją stronę. Okrążyli mnie. Wśród nich ujrzałam wampira, którego bałam się najbardziej. Wpatrywał się we mnie z obleśnym uśmiechem. Ojciec chciał podejść do mnie i pewnie uderzyć, ale wyciągnęłam w jego stronę nóż. Zatrzymał się z uśmiechem. Nic się nie zmienił. Nadal jest tym samym pijakiem. Spojrzał na swoich kolegów i nagle wszyscy się na mnie rzucili. Ja byłam młoda i szybka, a oni starzy, do tego pijani. Mieli ograniczone ruchy, jednak było ich zbyt wiele. Przed jakiś czas udawało mi się obronić, dopóki do akcji nie wkroczył wampir. Był silniejszy niż pamiętałam. Kilku facetów leżało już i nie miało siły wstać, jednak większość nadal próbowała mnie przytrzymać. Niespodziewanie poczułam ból w okolicy szyi. Spojrzałam w tamtą stronę. Wampir trzymał w ręce mały przedmiot zakończony ostrą igłą. Coś mi wstrzyknął. Po krótkiej chwili zaczęłam tracić równowagę, obraz mi się rozmazał. Wpadłam w ramiona wampira, który z uśmiechem wpatrywał się w moją twarz. Zanim kompletnie straciłam przytomność zdałam sobie sprawę z jednego. Mam ostro przejebane.

***

Obudził mnie chłód, który sprawił, że na moim ciele pojawiła się, tak zwana, gęsia skórka. Chciałam wstać, ale linki, które oplatały moje nadgarstki skutecznie ograniczały mi ruchy.  Byłam w samej bieliźnie i było mi cholernie zimno, ale dlaczego? Przecież ja jestem wampirem, nie może mi być zimno! To niemożliwe!

 Byłam cała obolała. Czułam dosłownie każdy centymetr mojego ciała. Jednak najbardziej bolało mnie strasznie krocze. 

Nigdy nie widziałam tego pokoju. Na pewno nie jestem u sobie w domu. Pokój był średniej wielkości. Miał może trzy metry na dwa i pół metra. Ściany były tak mocno odrapane , że nie można było stwierdzić jakiego są koloru. W pomieszczeniu stało tylko łóżko, na którym leżałam. Chociaż nie można nazwać tego łóżkiem. Raczej sama rama, bez żadnego materaca.


Czułam się bardzo słabo. Nie mogłam użyć żadnej ze swoich zdobytych mocy. Próbowałam zerwać sznur, którym jestem przywiązana, ale był on za gruby.

Adoptowana // L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz