*Luke*
Wiedziałem, że się mnie boi. Słyszałem jak szybko bije jej serce, oddech miała mocno przyspieszony. Chciałem żeby się przyznała do tego, byłem ciekawy dlaczego tak dziwnie się zachowuje, gdy jestem blisko, albo gdy podniosę ręce. Przewróciłem ją na łóżko, a jej serce przyspieszyło jeszcze bardziej niż wcześniej. Wyrywała się i muszę przyznać, że była dość silna, jednak ja byłem silniejszy. Nachyliłem się nad nią przybliżając swoje usta do jej ucha. Szeptem zapytałem jeszcze raz czy się boi. Gdy odsunąłem się chcąc spojrzeć na jej twarz widziałem, że zamknęła mocno oczy, usta również miała zaciśnięte. Próbowała ukryć strach, jednak marnie jej to szło. Otworzyła oczy i zaczęła się rozglądać po pokoju. Szukała pewnie czegoś co mogłoby jej pomóc. Gdy zdała sobie sprawę z tego, że nic jej nie pomoże spojrzała na mnie. Jednak nie patrzyła mi w oczy. Jej wzrok wylądował na ustach, nosie, policzkach, a nawet czole.
- Odpowiedz, nie chce nic więcej. - nie chce nic więcej, zaśmiałem się w myślach na to kłamstwo. Chciałem więcej, chciałem dowiedzieć się czym spowodowane jest jej zachowanie. Dowiem się, nie wiem jak ale nie odpuszczę.
- A co jak odpowiem, że się nie boję? - odpowiedziała delikatnym szeptem. Nachyliłem się znów do jej ucha.
- Wtedy ci to udowodnię. - wstrzymała oddech. Znów spojrzałem jej w oczy. Były piękne. Po chwili dziewczyna wypuściła powietrze, przymykając lekko oczy.
- Nie boję się. - na jej słowa lekko się uśmiechnąłem. Po raz kolejny nachyliłem się do niej. Jednak tym razem moje usta nie były przy uchu, lecz przy szyi. Nosem delikatnie przejechałem tuż za jej płatkiem ucha. Czułem jak ciało dziewczyny się spięło. Zaciągnąłem się jej pięknym, słodkim zapachem. Moje kły mimowolnie się wysunęły, a oczy zmieniły kolor z niebieskich na czerwony. Urywałem twarz w jej szyi.
- W takim razie dlaczego twoje serce bije tak szybko, dlaczego wstrzymujesz oddech? - wziąłem głęboki wdech, dzięki temu udało mi się opanować. Zwiększyłem dystans między nami. Spojrzałem jej w oczy. - Widzę w twoich oczach, że się mnie boisz. - chwilę po wypowiedzeniu tych słów Victoria zacisnęła mocno powieki, a jej ciało zaczęło lekko się trząść. Natychmiast puściłem jej ręce i wstałem. Jednak dziewczyna nie ruszyła się nawet o milimetr. Pociągnąłem ją za ręce tak, aby usiadła.
- Hej, nie musisz się mnie bać. Nie zrobię ci krzywdy. - otworzyła oczy i spojrzała na mnie. Widziałem, że była bliska płaczu, przez co jej oczy jeszcze bardziej lśniły. - Ja nie zrobię ci krzywdy, rozumiesz? - kiwnęła lekko głową.
- Chodź, weźmiesz prysznic, przebierzesz się i zaraz powinna być siostra Calum'a, Mali. - dziewczyna wstała i szybko zniknęła w swoim pokoju. - Będę w salonie. - powiedziałem głośniej, aby Vici słyszała mnie przez drzwi. Zszedłem na dół i usiadłem na kanapie.
Zalogowałem się na moja pocztę na telefonie i zobaczyłem, że jakiś czas temu dostałem wiadomość od kierowniczki domu dziecka. Na początku były podstawowe informację. Imię, nazwisko, wiek, data urodzenia. Po kilku linijkach zaczęły się informacje, które mnie interesowały. Z tekstu dowiedziałam się, że matka i brat dziewczyny nie żyją. Kobieta zmarła w wypadku samochodowym, a chłopak został śmiertelnie pobity. Jej ojciec po śmierci wpadł w alkoholizm. Nie zajmował się Victorią, znęcał się nad nią psychicznej i fizycznie. Gdy trafiła do domu dziecka była cała w siniakach, nie chciała z nikim rozmawiać i nie dała się nawet dotknąć. Później zaczęła stawać się agresywna. Ojciec kilka razy próbował odebrać córkę, ale sąd odebrał mu prawa do opieki nad Victorią.
Moją lekturę przerwał cichy płacz dochodzący z łazienki dziewczyny. Gdyby nie wampirzy słuch nie usłyszałbym tego. Odłożyłem telefon i jak najszybciej znalazłem się przed drzwiami, za którymi była dziewczyna. Zapukałem, a wszystkie dźwięki natychmiast ucichły.
- Victoria? Wszystko w porządku? - opierałem się rękoma o drewnianą powłokę. Usłyszałem jak dziewczyna pociąga nosem.
- Tak. - jej głos drżał przez płacz.
- Dlaczego płaczesz? - poczułem ten słodki zapach jej krwi. Walczyłem sam ze sobą, aby się nie przemienić. Kurwa! Muszę się opanować.
- Szampon wpadł mi do oczu. - uśmiechnąłem się pod nosem. Ona chyba nie myśli, że ja w to uwierzę. Zapach krwi stawał się coraz wyraźniejszy. Zacisnąłem mocno oczy.
- Wchodzę do ciebie, mała. Jeżeli jesteś naga zakryj się czymś. - złapałem za klamkę i usłyszałem jakiś szmer. Cofnąłem się chcąc zrobić zamach, aby wyważyć drzwi.
- Nie! Luke, nie wchodź tutaj! - powiedziała to zbyt późno. Drzwi wypadły z zawiasów, a moim oczom ukazała się dziewczyna zakryta małym ręcznikiem. Siedziała opierając się o bok wanny. Jej ramiona oraz nogi były w siniakach, których już prawie nie było widać. Jednak najbardziej zdziwiło mnie to, że łuk brwiowy, który niedawno opatrywałem był na nowo rozcięty i właśnie z niego sączyła się krew, którą czułem. Szybko do niej podszedłem i kucnąłem obok niej.
- Wyjdź stąd. - powiedziała słabym, lekko drżącym głosem.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz? - powoli podniosłem rękę, aby dotknąć jej brwi jednak dziewczyna na mój gest jeszcze bardziej się skuliła. Nie czekając dłużej na jej odpowiedź i zanim się zorientowała wziąłem ją na ręce. Była leciutka, jak piórko. Zaczęła się szarpać, wyrywać i prosić żebym ją puścił, jednak zamiast zrobić to co chciała dziewczyna, posadziłem ją na łóżku. Z jej włosów ciekła woda, następnie spływając na ramiona, na których były lekko sine ślady.
- Spokojnie, oddychaj. No już, uspokój się. - starałem się jej jakoś pomóc, jednak słabo mi to szło. Kucnąłem przed nią. - Pokaż tą ranę. - nie dotknąłem jej, bo wiem, że to by tylko pogorszyło jej stan. - Proszę. - dodałem łagodnie gdy nie zareagowała na wcześniejsze słowa. Podniosła lekko głowę, dzięki czemu mogłem zobaczyć czy rozcięcie jest groźne. Na szczęście nie było to nic wielkiego. Wystarczy odkazić i nakleić plaster.
- Już dobrze? - lekko dotknąłem jej uda. Chciałem użyć jednej z moim mocy jednak nie mogłem. Co się dzieje? Moje moce działają na każdego człowieka i na każdą postać nadnaturalną. Nie rozumiałem co się właśnie dzieje. Spróbowałem jeszcze raz, jednak nadal to nie przyniosło żadnych efektów. Dlaczego?
******
przed poprawą 770 słów / po poprawie 990 <3
❤❤
CZYTASZ
Adoptowana // L.H.
Fantasy- Ty.. ty.. - nie skończyłam, zaczęłam jak najszybciej potrafię biec do drzwi. Chciałam uciec, najdalej jak tylko się da. Gdy już trzymałam zimną klamkę w dłoni na drzwiach pojawiła się duża dłoń chłopaka, która z łatwością zablokowała mi wyjście. *...