,,Ty jesteś Taskaal"

18.8K 673 235
                                    

Victoria

Poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce. Uchyliłam lekko zaspane powieki i ujrzałam Luke'a. Byliśmy na dworze. Luke był nadal w garniturze, więc chyba dopiero wróciliśmy do domu.

- Gdzie jesteśmy? - mruknęłam cicho, przecierając oczy.

- Właśnie podjechaliśmy pod dom. Śpij dalej, maleńka. - otworzył łokciem drzwi i wniósł mnie do środka.

Od razu poczułam ludzką krew. Zauważyłam, że Luke również to poczuł to co ja. Natychmiast się rozbudziłam. Powiedziałam chłopakowi, żeby mnie puścił, a on od razu bez żadnych sprzeciwów mnie posłuchał. Weszłam do salonu, gdzie na kanapie siedział Tay, a obok niego jakaś dziewczyna, która miała ułożoną głowę na jego ramieniu. Nie pamiętam żebym ją gdziekolwiek widziała.

- To ja zostawiam ci dom pod opieką, a ty sobie tutaj panienki sprowadzasz? - zaśmiał się Luke, a Taylor wstał. Dziewczyna spojrzała na nas i uśmiechnęła się lekko.

- Nie żadne panienki, tylko moją dziewczynę. - zamurowało mnie. Ona jest człowiekiem. On jest wilkołakiem. Zamierza ją zmienić. Ona o nim wie?

- Isabella, ale mów mi Isa. - wyciągnęła w moją stronę dłoń. Miała ciemne włosy i śliczne zielone oczy. Była naprawdę piękna. Jej zapach mnie rozpraszał ale udawało mi się zachować spokój.

- Victoria. - podałam jej swoją dłoń. - Vici. - dodałam po krótkiej chwili.

- Ja jestem Luke. - chłopak podał jej rękę, ale nie pocałował, chyba tylko ze względu na to, że Isa jest dziewczyną Taylor'a.

- Tay mówił mi, że szukacie informacji na temat Taskaal. - wymieniony wcześniej chłopak podszedł do dziewczyny i objął ją w tali.

Wyglądali naprawdę słodko. Ale o co chodzi? Kim jest Taskaal? Dlaczego Luke nie mówił mi, że czegoś szukają, przecież bym im pomogła.

- Kto to Taskaal? - zapytałam idąc w stronę kanapy.

Tay i Luke spojrzeli na siebie jakby chcąc coś ustalić. Nie rozumiałam o co im chodzi. Ukrywają coś przede mną?

- Vici, musimy porozmawiać. - wszyscy nagle usiedli. Byli bardzo poważni. Nawet Isa. Luke usiadł obok mnie, łapiąc mnie za dłoń. Uśmiechnął się lekko tak, jakby chciał dodać mi otuchy.

- O co chodzi? - zapytałam niepewnie, marszcząc brwi.

- Wiesz, że jesteś wampirem. - stwierdził Tay. Przytulił do siebie Ise, która lekko zadrżała. Chyba się trochę bała.

- Domyśliłam się, gdy Luke przyniósł kubek krwi, a ja wtedy miałam ochotę się na niego rzucić. - wyjaśniłam patrząc na wszystkich po kolei, nie wiedząc o co chodzi.

- Jakby to powiedzieć? Nie jesteś tylko wampirem. - spojrzałam na Tay'a nie rozumiejąc o co mu chodzi. - Masz w sobie inne stworzenia nadludzkie, tylko musisz je w sobie obudzić. - spojrzałam na niego jakby postradał zmysły. Przecież to niemożliwe. To nie jest tak, że jedno stworzenie wyklucza drugie?

- Co? Jakie stworzenia? Nie ma we mnie niczego takiego. - zaprzeczyłam. To wszysyko co mówił nie miało sensu. Żartują sobie ze mnie?

- Pamiętasz jak pierwszego dnia byłaś ze mną i chłopakami na siłowni? - kiwnęłam głową potakując. - odepchnęłaś mnie wtedy z taką siłą, że przeleciałem dobre kilka metrów. - przypomniałam sobie taką sytuacje. Jego mina wtedy była bez cenna. Zaśmiałam się cicho. - Żaden człowiek nie ma takiej siły, żeby zrobić coś takiego wampirowi.

- Ale to nie znaczy, że jestem jakimś mutantem. - prychnęłam, wstając. Zaczynało to mnie trochę denerwować.

- Nie mówimy, że jesteś czymś takim. - odezwał się Tay. Podszedł do mnie i próbował złapać za rękę, jednak cofnęłam się od niego o krok.

- A pamiętasz jak wychodziłem z tobą do basenu? Gdy zaczęłaś od siebie odpychać ciecz nie zachowywała się jak normalna woda. - przypomniał Luke.

- Jak miałaś jakieś siniaki, zadrapania lub większe rany, zawsze znikały po dwóch-trzech dniach. U normalnego człowieka trwa to dłużej. - tym razem Taylor chciał mnie przekonać. Isa cały czas siedziała nic nie mówiąc. Obserwowała całą sytuację.

- No dobra, ale co z tym wspólnego mają te jakieś stworzenia? - nadal nic nie rozumiałam. Czy w ogóle ktoś to mógłby zrozumieć?

- To właśnie przez te stworzenia w tobie. Dlatego możesz robić takie rzeczy.

- A-ale. Nie rozumiem. - mruknęłam cicho, marszcząc brwi.

- Posłuchaj. Nigdy nie byłaś tylko człowiekiem. Na przykład, aby zmienić kogoś w wampira trzeba wstrzyknąć jad i zabić tą osobę. Ja zmieniłem cię tylko wstrzykując ci jad, gdy twoje serce już nie biło. W tamtej chwili obudziłem wampira, który był w tobie. U innego człowieka to by nie zadziałało. - mówił Luke, trzymając mnie za dłonie.

- No dobra. Powiedzmy, że wam wierzę, ale kto to jest Taskaal? - zapytałam próbując łączyć wszystko w całość.

- Ty jesteś Taskaal. - odpowiedział Tay, tak jakby to było oczywiste.

- Co? Nie jestem żadną Taskaal. Jestem Victoria! - podniosłam lekko głos.

- Spokojnie, maleńka. - Luke złapał mnie za ręce i pociągnął mnie z powrotem żebym usiadła.

- Jak myślisz? Dlaczego nasze moce na ciebie nie działają? Dlaczego twoja krew tak mocno pachnie? Dlaczego twoje włosy są naturalnie czerwone? - zapytał retorycznie Luke. Sama nie wiedziałam czemu się tak dzieje.

- Ale jak ja mogę nią być jak jestem sobą? - mruknęłam cicho.

- Posłuchaj. - po raz pierwszy odezwała się Isa. - Taskaal to bogini równowagi w świecie nadprzyrodzonym. Istnieje o niej taka legenda, że pod koniec lata po śmierci jej ludzkiej strony odbędzie się walka Boga z Diabłem. Bóg i Diabeł stworzyli swoich wysłanników. Taskaal stworzył Bóg. Diabeł stworzył Pettusa, Bożka oszustw. Taskaal musi obudzić jak najwięcej stworzeń, które są w niej, żeby wygrać wojnę. - patrzyłam na nią jak na wariatke. Jaka wojna? Jaki Bóg? Jaki Diabeł? O co tu chodzi? Jest jakąś wariatką? Chyba nie. Przecież Tay nie wybrałby sobie wariatki na dziewczynę.

- Nie! Wy jesteście nienormalni! Zostawcie mnie w spokoju! - wstałam i szybkim krokiem ruszyłam na górę. Wpadłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Czy to możliwe, że jestem jakąś Taskaal? Skoro Bóg mnie stworzył, to dlaczego musiałam przejść takie piekło? Dlaczego zabrał mi mamę i brata? Dlaczego musiałam żyć z ojcem pijakiem? Dlaczego jego koledzy mnie gwałcili i bili? Przecież Bóg jest chyba dobry? Tak? To niby dlaczego, kurwa, kazał żyć w takich warunkach komuś kto ma dla niego walczyć? Powinien dbać o mnie, abym mogła przygotować się do walki, a nie wiecznie żyć w strachu i niepewności.

Nie wiedziałam co mam o tym sądzić. Przecież to tylko legenda. Ta cała Taskaal to zwykły głupi zbieg okoliczności. To niemożliwe, że ja jestem nią.

***********

Tym razem nie musieliście czekać tak długo ❤

Jutro muszę wrócić do szkoły a tak mi się nieee chceee 😂😂

Jeżeli jest jakiś błąd napisz mi o tym 💛

Adoptowana // L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz