- A teraz mów, kto cię tak pobił. - jego ton głosu natychmiast zmienił się na poważny.
- Luke, to już jest nieważne. - mruknęłam cicho. Nie chciałam mu tego mówić.
- Nieważne?! - wstał krzycząc. - Dziewczyno, mało nie umarłaś, a ty mi mówisz, że to już nieważne? Przez to pobicie musiałem zmienić cię w wampira! - chodził zdenerwowany po pokoju, a ja skuliłam się na łóżku.
- To był ostatni raz. Więcej już się to nie powtórzy. - powiedziałam niemal szeptem, bojąc się, ze gdy odezwę się głośniej bardziej go zdenerwuje.
- Jak to był ostatni raz?! To znaczy, że takie sytuację miały miejsce już wcześniej? - nagle zatrzymał się i spojrzał w moją stronę.
- Powiem ci, dobrze? Tylko proszę, nie denerwuj się. - spojrzałam na niego z wahaniem, a on usiadł obok mnie.
- Vici, ja nie jestem zły na ciebie, tylko na tego skurwiela, który odważył się podnieść na ciebie rękę. - jego głos stał się łagodny.
- Luke, bo ja byłam na nielegalnych walkach. - powiedziałam szybko i cicho, mając nadzieję, że nie zrozumie moich słów.
- Co? - podniósł dwoma palcami moją głowę, tak żebym patrzyła mu w oczy. - Powiedz to jeszcze raz, bo nie wiem czy dobrze usłyszałem.
- Byłam na nielegalnych walkach. - patrzył w moje oczy z niedowierzaniem.
- Dlaczego? - zapytał spokojnie, choć w jego oczach widziałam furię.
- Kiedyś zobaczyłam jak dwóch potężnych mężczyzn bije młodą kobietę. Podbiegłam wtedy do niej i udało mi się ją obronić. Wyjaśniła mi wtedy, że tych dwóch kazało jej sprzedawać narkotyki i wcisnęli jej to na siłę. Przyszli do niej kilka dni później, chcąc pieniędzy, ale ona te narkotyki wyrzuciła. Kazali jej przyjść i wziąć udział w tych walkach, żeby odrobiła te pieniądze, które miała zarobić na prochach. Nie przyszła tam. Postanowiłam wziąć udział w tych walkach za nią. Oni się zgodzili. Myśleli, że umrę po pierwszej walce ale nie wiedzieli, że ja trochę umiem walczyć. - wytłumaczyłam cały czas patrząc mu w oczy.
- I zawsze z tych walk wracałaś tak pobita do domu? - zapytał zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
- Nie, zawsze wygrywałam. Tym razem też tak było, ale nie spodziewałam się, że przeciwnikiem będzie wampir.
- Moja dzielna kobietka. - pociągnął mnie i mocno przytulił. - Ale obiecaj mi, że jeżeli stanie się coś podobnego to od razu mi o tym powiesz. - głaskał mnie delikatnie po plecach.- Obiecuje. - również objęłam go ramionami. Czułam się tak bezpiecznie, jakby w jego ramionach nie mogła stać mi się żadna krzywda.
- A teraz idziemy spać, bo jutro rano musimy jechać na spotkanie. - lekko się ode mnie odsunął.- To już jutro? - zapytałam zdziwiona. Miałam nadzieję, że będę miała chociaż kilka dni na naukę bycia wampirem.
- Tak, jutro z samego rana. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze, a teraz wskakuje pod kołdrę.- To wampiry śpią? - zaśmiałam się lekko.
- Tak, wampiry nie odczuwają takiej potrzeby, ale mogą spać. - również zaśmiał się cicho.
- W takim razie idę pod prysznic. - wstałam i poszłam do łazienki.
Nadal bałam się wody, więc wzięłam szybki prysznic, starając się, żeby woda nie leciała mi na twarz. Gdy wyszłam i dokładnie wytarłam swoje ciało z wody, zorientowałam się, że nie wzięłam sobie żadnej piżamy. Owinęłam się ręcznikiem i weszłam do pokoju. Od razu tego pożałowałam. Na moim łóżku leżał Luke w samych bokserkach. Gdy usłyszał, że jestem w pomieszczeniu, natychmiast podniósł głowę. Widziałam dziwny błysk w jego oczach.
CZYTASZ
Adoptowana // L.H.
Fantasy- Ty.. ty.. - nie skończyłam, zaczęłam jak najszybciej potrafię biec do drzwi. Chciałam uciec, najdalej jak tylko się da. Gdy już trzymałam zimną klamkę w dłoni na drzwiach pojawiła się duża dłoń chłopaka, która z łatwością zablokowała mi wyjście. *...