Sprostowanie na początku😜
Poprzedni rozdział to nie koniec książki😂
Nazwa''...epilog." jest cytatem z myśli Vici
Nazwy to przeważnie u mnie zawsze cytaty 😂
Zrobiłam wam mały żart ale nie zabijajcie mnie za to 😂*Luke*
Wszystko ucichło. Jej serce nie biło. Spojrzałem przerażony na Taylor'a. W jego oczach był taki sam strach jak w moich.
Nagle ciszę przerwał ledwo słyszalny oddech dziewczyny. Spojrzeliśmy na nią oboje. Jej klatka piersiowa unosiła się delikatnie w górę i w dół, jednak nie było słychać bicia jej serca. Rany na ciele Vici niespodziewanie w kilka chwil zagoiły się.
Wyciągnąłem szybko telefon, wybierając numer Michael'a. Tay próbował obudzić dziewczynę jednak bezskutecznie.
Chodziłem szybkim krokiem w kółko po pokoju, aż w końcu mój przyjaciel odebrał po drugim sygnale.
- Victoria umiera. - powiedziałem zatrzymując się i patrząc na bezradnego Tay'a.
- Co? - był zaskoczony, jednak wcale mu się nie dziwiłem w tym momencie.
- Kurwa! Jej serce nie bije! - krzyknąłem, a w moich oczach zaczęły się zbierać łzy. - Proszę, powiedz, że coś znalazłeś, że da się ją uratować. - jedną ręką ciągnąłem się za włosy.
- Opisz mi to wszystko, możliwe, że coś mamy. - słyszałem, że otwiera jakąś książkę lub coś w tym stylu. Tay nadal poruszał ramionami dziewczyny, próbując ją obudzić jednak ona nawet nie drgnęła.
- Gdy wróciliśmy do domu, ona już leżała w kałuży własnej krwi. Była cała w ogromnych ranach. Zaczęliśmy szybko tamować krew, dziewczyna pożegnała się z nami i wtedy jej serce przestało bić, jednak cały czas oddycha, a rany same się zagoiły. - mówiłem szybko i mało wyraźnie. Nie wiedziałem czy Michael cokolwiek zrozumiał.
- Posłuchaj. Calum znalazł coś z takiej starej księdze. Jest tam opisana stara legenda o Taskaal. Jest to bogini równowagi świata nadprzyrodzonego. Taskaal rodzi się jako człowiek, ale ma w sobie uwięzione wszystkie postacie nadludzkie. Kiedy umrze jej ludzka strona to władze przejmuje postać nadprzyrodzona, nad którą najbardziej panuje. Gdy umrze jako człowiek przed aktywowaniem jakiejkolwiek innej postaci zapada w taką jakby śpiączkę. Jej serce wtedy nie bije, jednak cały czas oddycha, tak jak Vivi teraz. - mówił skupiony, chyba czytał jakiś fragment książki. - Trzeba aktywować w niej jakąś postać nadprzyrodzoną.
- Jest coś o tym jak to zrobić? - zapytałem cicho. Zaczęła zbierać się we mnie nadzieja. Może jej nie straciłem? Jest szansa, że ją odzyskam. Oby to co mówił Michael było prawdą.
- Jeszcze nie znaleźliśmy. - powiedział zawiedziony. - Zadzwonię jak coś znajdziemy. Trzymaj się, Luke.
- Zaczekaj chwilę! - niemal krzyknąłem chcąc zdążyć zanim przyjaciel rozłączy się.
- Ona przeżyje, prawda? - mój głos był cichy, ledwie słyszalny.
- Umarła w niej tylko jej ludzka strona. Musimy obudzić w niej inną postać. Tyle wiem. - westchnął. - Nadzieja umiera ostatnia, Luke. - po tych słowach usłyszałem sygnał oznaczający zakończone połączenie.
Spojrzałem na Taylor'a. Wiedziałem, że wszystko słyszał, widziałem w jego oczach rozpacz. Jego przyjaciółka była nieprzytomna, a my nic nie mogliśmy zrobić. Nienawidzę bezsilności.
- Masz tu jakieś stare księgi? - zapytał wstając.
- Są jakieś w biblioteczce. - odpowiedziałem cicho patrząc na dziewczynę.
- Pójdę zobaczyć czy jest coś w nich o tej Taskaal, a ty umyj ją z krwi i ubierz, dobrze? - nie czekając na moją odpowiedź ruszył w stronę drzwi.
- Dobrze. - odpowiedziałem gdy Tay już dawno wyszedł z pokoju.
Wszedłem do łazienki i do wanny zacząłem nalewać ciepłej wody. Poszedłem do pokoju i wziąłem dziewczynę na ręce. Jej ciało było bezwładne. Musiałem mocną ją trzymać, aby jej nie upuścić. Zaniosłem ją do łazienki. Delikatnie zdjąłem resztki ubrań z dziewczyny i włożyłem do wody. Nie byłem nawet w stanie podziwiać jej pięknego ciała. Nie chciałem tego robić gdy była nieprzytomna. Wziąłem gąbkę i zacząłem zmywać z jej ciała lekko zaschniętą krew. Najpierw umyłem jej nogi, brzuch i klatkę piersiową, plecy, ręce, twarz, a na końcu umyłem jej piękne włosy. Gdy była już czysta przyjrzałem się jej twarzy. Była spokojna, tak jakby spała. Nachyliłem się i złożyłem na jej ustach lekki pocałunek. Jej wargi były zimniejsze niż zwykle. Swoją mocą ognia zacząłem ją delikatnie ogrzewać. Wyjąłem ją z wody, wytarłem puchatym ręcznikiem, zabrałem jakis komplet jej bielizny i poszedłem do mojego pokoju. Położyłem Victorie na łóżku i ubrałem bieliznę. Z szafy wyjąłem moją największą koszulkę jaką miałem i ubrałem w nią dziwaczne. Nie reagowała na mój dotyk. Chciałem żeby chociaż na mnie nakrzyczała, że mam jej nie dotykać, że mam ją zostawić, że mam sobie iść.
- Vici. - odezwałem się do niej szeptem. - Mam nadzieję, że mnie słyszysz. - Gdybym tylko wiedział kto ci to zrobił. - westchnąłem. - Zabiję tego skurwiela gdy tylko dowiem się, który to. Obiecuję. - założyłem jej kosmyk włosów za ucho. - Jak ktoś mógł skrzywdzić tak delikatną osóbkę? - zapytałem sam siebie. - Znajdę sposób, aby wybudzić Cię z tego stanu. - złożyłem na jej czole pocałunek i znów wziąłem ją na ręce. Zacząłem iść w stronę pokoju, którego nie pokazałem Victorii. Znajdował się on w piwnicy, był to taki mały pokoik właśnie do takich sytuacji. Michael nawet kiedyś przyniósł tu jakąś kroplówkę, jednak nie wiedziałem jak ją podłączyć. Położyłem ją na łóżku i przykryłem szczelnie. Dotknąłem dłonią jej twarzy. Jest trochę cieplejsza. Wyszedłem nadal ogrzewając ją moją mocą.
*********
Udało się szybko napisać drugi rozdział ❤
Kto się cieszy ? ❤❤
CZYTASZ
Adoptowana // L.H.
Fantasy- Ty.. ty.. - nie skończyłam, zaczęłam jak najszybciej potrafię biec do drzwi. Chciałam uciec, najdalej jak tylko się da. Gdy już trzymałam zimną klamkę w dłoni na drzwiach pojawiła się duża dłoń chłopaka, która z łatwością zablokowała mi wyjście. *...