,,ona kryje w sobie''

22K 819 245
                                    

*Victoria*

Tak jak myślałam Tay wyszedł za dom. Stał przed basenem i wpatrywał się w wodę. Z daleka widziałam, że jego wszystkie mięśnie są napięte.

- Taylor, wszystko dobrze? - odwrócił się, a jego wzrok od razu odnalazł moje oczy.

- Przepraszam za tamto. - powiedział cicho znów odwracając się w stronę basenu.

- Raczej nie mnie powinieneś przepraszać. - stanęłam w dość dużej odległości on niego. Nie podchodziłam do krawędzi basenu, bałam się, że wpadnę do wody. Wolałam trzymać się kilka metrów za chłopakiem, w bezpiecznej odległości od wody.

- Wiem, myszko. - westchnął. - Ale wiem też, że nie powinnaś widzieć takich rzeczy. Zbyt dużo się już ich naoglądałaś gdy byłaś młodsza. - widziałam jak jego dłonie zacisnęły się w pięści. Nie wiem czy był zły na siebie, czy na to, że widziałam to czego nie powinnam.

- Nic nie szkodzi. - mruknęłam, robiąc kilka kroków w jego stronę. - Dlaczego byłeś wściekły na Luke'a? - zapytałam gdy byłam tuż za nim. Chciałam go przytulić od tyłu, jednak chłopak odwrócił się również obejmując mnie ramionami.

- Bo odniosłem wrażenie, że on robi ci krzywdę. - szepnął, opierając swoją brodę na czubku mojej głowy, a jego ręka gładziła delikatnie moje włosy. - Ale chyba się myliłem. Zmieniłaś się, na szczęście w tym dobry znaczeniu. - odsunął mnie od siebie z lekkim uśmiechem.

- Luke nie robi nic na co się nie zgodzę. - zaśmiał się na moje słowa.

- Teraz już to wiem. - rozłożył ręce na boki, a ja jeszcze raz mocno go przytuliłam, co od razu odwzajemnił. Zachwialiśmy się i Taylor zrobił mały krok do tyłu, przez co czułam jak lecimy w stronę basenu. Chłopak natychmiast mnie odepchnął od siebie. Ja wylądowałam tyłkiem na kafelkach, a Tay wpadł do wody. Po chwili zobaczyłam go całego mokrego, jednak gdy tylko jego głowa znalazła się nad powierzchnią zaczął się głośno śmiać.

- Pójdę się przebrać. - powiedział wychodząc po schodkach. Wróciliśmy do domu. Tay od razu pobiegł do pokoju, a ja zostałam na dole. Chciałam iść do kuchni aby napić się soku, jednak słyszałam, że są tam rodzice Luke'a. Nie bardzo chciałam z nimi rozmawiać, więc zrezygnowałam z tego pomysłu i szybkim krokiem poszłam na górę. Wybrałam się do pokoju, w którym znajdowały się instrumenty muzyczne. Chciałam przypomnieć sobie kilka utworów, które kiedyś potrafiłam zagrać. Przy tym minęła mi reszta dnia. Wieczorem zjadłam szybką kolacje i położyłam się spać. W nocy czułam, że położył się ze mną Luke, jednak nie przeszkadzało mi to. Ostatnie co pamiętam przed zaśnięciem to dłoń chłopaka, która mnie objęła.

***

- Mała, obudź się na chwilkę. - usłyszałam szept nad moim uchem. Mruknęłam niezadowolona z tego, że ktoś mnie budzi.

- Jadę z Taylor'em do Michael'a. Rodzice pojechali już w delegacje, więc zostaniesz sama w domu. - cichy głos ledwo do mnie docierał.

- Myhym. - wtuliłam się w kołdrę, nawet nie otwierając oczu.

- Zamknę drzwi od zewnątrz, a drugi klucz powieszę ci w przedpokoju na wieszaku, ale lepiej nigdzie nie wychodź. - Luke zrobił przerwę czekając na moją odpowiedź jednak byłam zbyt zaspana.

- Śpij dalej, maleńka. - poczułam delikatny pocałunek na czole, a potem słyszałam tylko ciche zamknięcie się drzwi.

***

Ze snu wyrwał mnie dzwoniący telefon. To chyba mój. Prawie zapomniałam, że go mam. Wyjęłam z szafki urządzenie, które tak brutalnie przerwało mi sen i dotknęłam zielonej słuchawki.

- Tak? - zapytałam lekko zaspana.

- Dodzwoniłem się do niejakiej płomiennej? - wstrzymałam oddech słysząc znajomy głos, który oznaczał kłopoty.

- Tak. - odpowiedziałam oschle.

*Luke*

Po wyjściu z domu wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mojego przyjaciela. Chwilę wcześniej Michael dzwonił z informacją, że chyba coś znalazł.

- Mówił, że odkrył coś dziwnego. - odezwałem się po chwili ciszy.

- Mam nadzieję, że z Victorią jest wszystko dobrze. - po jego głosie dało się rozpoznać, że się martwi o dziewczynę.

- Słyszałem twoje myśli po tym jak się nią żywiłeś. - kątem oka zauważyłem, że zacisnął lekko dłonie.

- Domyśliłem się. Oberwę za to jeszcze raz? - zapytałem zupełnie poważnie.

- Nie. Przepraszam za tamto. Poniosło mnie, nie powinienem cię uderzyć. - westchnął. - Jednak kiedy zrozumiałem co zrobiłeś pomyślałem, że zmusiłeś ją do tego. Dopiero gdy Vici zaczęła cię bronić i po naszej rozmowie nad basenem dotarło do mnie, że ona tak pozbywa się strachu do ciebie. Ciesze się, że zaczyna ci ufać. Powoli się otwiera i to dzięki tobie. Chociaż następnym razem staraj się nie myśleć o gryzieniu jej przy mnie. - zaśmiał się na koniec.

- Postaram się powstrzymać. - żeby zrobić mu na złość wróciłem myślami do momentu, w którym moje kły rozrywały skórę dziewczyny, na co Tay zaczął strzelać kostkami palców. - Dobra, dobra, już przestaje. - zaśmiałem się i dalszą drogę spędziliśmy w ciszy. Po kilku minutach parkowałem już samochód pod domem chłopaka.

Wszedłem jak zawsze bez pukania i od razu ruszyłem do ukrytego pomieszczenia, w którym Michael lubi się pobawić w doktorka. Tak jak myślałem znaleźliśmy go właśnie w tym pokoju.

- Cześć. - podałem mu rękę. - To jest Taylor, przyjaciel Victorii, a to jest Michael. - przedstawiłem ich sobie i oni również podali sobie ręce. Widziałem jak Michael patrzył podejrzliwie na Tay'a.

- Też jest wilkołakiem. - dopiero po moich słowach uspokoił się i otworzył jakieś pliki w laptopie.

- Dobra, patrzcie na to. - wskazał na coś palcem. - Każdy człowiek posiada czterdzieści sześć chromosomów, czyli dwadzieścia trzy pary. Dwadzieścia dwie pary z nich to chromosomy homologiczne, a ostatnia para to chromosomy płci. Dla kobiety określa się je XX, a dla mężczyzny XY. I tutaj jest wszystko dobrze, nie ma żadnych odstępstw. - odetchnąłem z ulgą, czyli Vici jest zdrowa i nic jej nie jest.

- U postaci nadprzyrodzonych wygląda to trochę inaczej. Każda postać ma swoją liczbę chromosomów dodatkowych, które odpowiadają przykładowo za władanie żywiołami. Wilkołaki mają jak się nie mylę trzy pary dodatkowe, wampiry też coś około tego. U Victorii dodatkowych par jest aż trzydzieści jeden, więc nie jest tylko zwykłym człowiekiem, ani nawet zwykłą postacią nadprzyrodzoną. Ona jest mieszanką kilku istot nadnaturalnych. Nie znam wszystkich jej wcieleń, ale między innymi ona kryje w sobie...

***

Rozdział ma 1017 słów 😁

Ktoś spodziewał się czegoś podobnego? ( ciiiicho osoby, które czytały starą wersję😂💗 )

Adoptowana // L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz