2. PRZEKLĘTY PORANEK

580 55 0
                                    

Obudziły mnie promienie słońca, nieśmiało przebijające się przez chmury. Były to ostatnie takie dni, tej jesieni. Postanowiłam jeszcze trochę pospać, więc przewróciłam się na drugi bok i zakryłam kołdrą. Niestety, niedane było mi długo rozkoszować się miłym ciepełkiem, ponieważ do moich uszu dobiegł dźwięk telefonu. Ehh... Nawet w niedzielę nie dali człowiekowi dłużej pospać.

— Co słychać, Rafałku? Tak bardzo za mną tęsknisz, że postanowiłeś mnie nękać w niedzielny poranek? — odezwałam się zaspanym głosem do przyjaciela, gdy odebrałam połączenie.

— Sorry, nie chciałem, ale mam ważną informację dla ciebie.

— No mam nadzieję, że jest to jakaś superważna informacja, bo inaczej nigdy ci nie wybaczę pobudki o tej godzinie, a więc???

— Do naszej ekipy dołącza jeszcze jeden zespół.

— Że co? Przecież mieliśmy pracować samodzielnie. Kto to ma być?

— Kamila...

— Co, kurwa?  — Przerwałam mu, kiedy usłyszałam jej imię. — Jaja sobie robisz? Po jaką cholerę ona ma do nas dołączyć? — Czułam, jak w środku wszystko się we mnie gotuje.

Kamila... Laska, dla której najważniejszy był wygląd i to, żeby wyhaczyć bogatego gościa. Czasem się zastanawiałam, jak ona dostała posadę w redakcji, bo inteligencją nie grzeszyła.

— Podobno ma być drugą redaktorką i też przeprowadzać wywiady, bo szef się boi, że nie dasz rady wszystkich przepytać.

— Właśnie zrujnowałeś mi dzień tą wiadomością.

— Naczelny podobno już podzielił, z którymi skoczkami będziemy my rozmawiali, a z którymi oni.

— Dobra, dzięki za informację. Kończę, bo muszę to jakoś przetrawić i się odstresować. Cześć.

— A ja mam jeszcze jedno pytanko, a raczej prośbę. — Zatrzymał mnie przy telefonie.

— No wal, Rafałku.

— Mogę zabrać się z tobą na zawody? Samochód mi nawalił i nie wiem, czy ogarnę remont w trzy dni. Obiecuję dobre towarzystwo i zabawę. Co ty na to? — Zachwalał się.

— Jasne, że możesz, będzie mi miło, przyda się towarzystwo.

— Dzięki, cześć — odpowiedział i  się rozłączył.

Przeklęty poranek. Kolejny cios w plecy. Mam tylko nadzieję, że nie będę musiała za dużo oglądać Kamili, a tym bardziej z nią gadać. Na szczęście będę miała w tej kwestii wsparcie moich kolegów. Uwielbiam ich, są dla mnie, jak bracia. Czasem mam wrażenie, że rozumiemy się bez słów. Jesteśmy jak jedność. Pełen profesjonalizm – uśmiechałam się do swoich myśli. No cóż, nie pozostawało nic innego, jak pogodzić się z tą sytuacją. Zabrałam się za robienie pysznego śniadanka, potem czekał mnie pracowity dzień. W końcu musiałam zacząć ogarniać się na wyjazd.

Trzeba było zacząć przygotowania.

Pożyczona kurtka [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz