Pierwszy weekend ze skoczkami minął szybko. Pracy było co niemiara. Jeszcze po powrocie z Wisły, kończyliśmy sklejanie kolejnych wywiadów, żeby je wysłać FIS-owi. Tak intensywnego weekendu dawno nie miałam. Dobrze, że chociaż w tygodniu można było chwilę odsapnąć przed kolejną podróżą. Przynajmniej tak myślałam, dopóki nie zadzwonił do mnie Rafał.
— Cześć, Rafałku. Co słychać? — zapytałam, kiedy odebrałam połączenie.
— Dzwonił do mnie naczelny. Jutro wszyscy mamy stawić się w redakcji — zakomunikował.
— Serio? Mówił, chociaż po co? I dlaczego nie zadzwonił do mnie?
— Nie mam pojęcia, dlaczego nie zadzwonił do ciebie. Chodzi o wywiady, ale więcej nie chciał zdradzić. Powiedział, że wszystkiego dowiemy się na miejscu.
— Świetnie, czyli noc z głowy, bo będziemy zastanawiali się, o co konkretnie chodzi. Coś czuję, że nie trafiliśmy w ich gusta, a może zawodnicy poskarżyli się, że za bardzo ich maglujemy? Chociaż dotychczasowi rozmówcy byli pozytywnie nastawieni.
— No chyba nie sądzisz, że nas od tego odsuną?
— A, bo ja wiem? Może wolą taką formę wywiadów, jaką prezentuje grupa Kamili? Nie sądzę, że nas wyrzucą, ale kto wie, czy nie będziemy musieli zmienić formy.
— Nie no, to ja wtedy rezygnuję, bo nie uniosę tego.
— Spoko, nie będziesz jedynym, który zrezygnuje, bo ja też nie mam zamiaru zaniżać poziomu, tym bardziej po tych wszystkich nagrodach, jakie dostaliśmy.
— No też tak myślę. Cóż zobaczymy jutro, co będzie. A tak na marginesie, co robisz wieczorem?
— Nie mam żadnych planów.
— To może kino na odstresowanie się? Co ty na to? – zachęcał.
— W sumie czemu nie, ale ja wybieram film!
— O matko! To skończy się na jakimś romansidle — zaśmiał się.
— A właśnie, że nie. Podobno grają fajny horror.
— To będę po ciebie około dziewiętnastej. Do zobaczenia.
— Papatki.
Świetnie! Tyle pracy na marne. Nie miałam zamiaru brać udziału w pudelkowych wywiadach. Obawiałam się, że nasza przygoda z tym sportem miała skończyć się szybciej, niż się zaczęła. Miałam nadzieję, że chociaż przywrócą nas do poprzednich zadań, bo widziałam artykuły Artura i nie porywały za bardzo. W końcu trzeba było ogarnąć jakieś ciuchy na wieczorne wyjście do kina, bo jeszcze nawet nie wypakowałam walizki.
***
— Hej złotko! Gdzie jesteś? — usłyszałam krzyk Rafała.
— Już idę! Co tak wchodzisz, jak do siebie? — zażartowałam.
— Jak zawsze otwarte było. Widzę, że już gotowa jesteś, to możemy jechać. Tylko nie zapomnij zamknąć drzwi na klucz — powiedział uszczypliwie.
— Dobrze, że mi przypomniałeś, bez ciebie bym zginęła.
— Wiem, złotko — odpowiedział, uśmiechając się.
Na Rafała zawsze mogłam liczyć. Znaliśmy się najdłużej z całej naszej paczki. Był przy mnie w najtrudniejszych momentach. Gdyby nie on, już chyba dawno odpuściłabym sobie życie. Niektórzy, widząc nas myślą, że jesteśmy parą. Fakt, czasem tak się zachowywaliśmy, więc to mogło mylić obcych, ale to tylko przyjaźń. Znaliśmy nasze największe sekrety i słabości. Wiedzieliśmy, że jak coś się dzieje, to możemy do siebie zadzwonić o każdej porze dnia i nocy.
CZYTASZ
Pożyczona kurtka [Richard Freitag] ZAKOŃCZONE
FanficMałgorzata to dziennikarka z przeszłością. Do tej pory odnosiła wielkie sukcesy i zdobywała wiele nagród za relacje z miejsc konfliktów zbrojnych. Jednak jedna sytuacja sprawiła, że postanowiono przenieść ją do innego działu - sportowego i od tej po...