27. TO KIEDY WESELE?

386 42 3
                                    

RICHARD

— Coś się stało? Kto dzwonił? — zapytał Markus.

— Gosia. Andreas, zwolnisz pokój na trochę? Chcemy na spokojnie pogadać — powiedziałem do mojego współlokatora.

— Eh, a mam inny wybór? Weźcie wy, się ogarnijcie w końcu, bo świra można dostać, patrząc na to, co robicie — odpowiedział. — Przygarniecie mnie? — zwrócił się do Karla i Markusa.

— Przygarniemy — odezwał się Eisenbichler. — I on ma rację — skierował swoje słowa do mnie, wskazując na Wellingera.

— Dobra, idę. Napiszę ci SMS-a, jak będziesz mógł wrócić — powiedziałem, wstając od stolika.

— Spoko. Chyba że będę już spał.

                                                                                ***

Idąc do hotelu, układałem sobie różne scenariusze tego, jak ta rozmowa może przebiegać. Jednego tylko nie brałem pod uwagę, że dzisiejszej nocy nasz związek przestanie istnieć. To absolutnie nie wchodziło w grę. Wyszedłem z windy i skręciłem w korytarz, gdzie znajdował się mój pokój. Zobaczyłem ją. Była wściekła. Stała już pod drzwiami i czekała na mnie. Serce podskoczyło mi do gardła. Podszedłem i bez słowa otworzyłem drzwi, a ona weszła do środka. Poczułem woń jej perfum. Zamknąłem za sobą drzwi i czekałem, co mi powie.

— O co ci właściwie chodzi? Co? — zapytała ze złością, kiedy odwróciła się w moją stronę.

— Kocham cię — powiedziałem i przyciągnąłem do siebie. 

Widziałem, że zaskoczyłem ją tym wyznaniem. Nasze usta były tak blisko siebie, patrzeliśmy sobie prosto w oczy. Czuliśmy, jak nasze oddechy i bicie serca przyspieszają. Nagle pocałowała mnie. Zrobiła to z taką namiętnością, jak nigdy dotąd. Po chwili poczułem, jak jej dłonie zaczynają rozpinać moją koszulę. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na łóżko. Poddaliśmy się tej dzikiej namiętności. Dotykałem swoimi dłońmi jej rozgrzanego ciała od ud przez talię do biustu. Po chwili Gosia znalazła się na mnie. Składała pocałunki na moim nagim torsie. Włożyłem swoje dłonie pod sukienkę i pnąc się ku górze, podwijałem ją coraz bardziej, aż w końcu zrzuciłem na podłogę. Zauważyłem niepewność w jej oczach i wtedy przypomniałem sobie naszą rozmowę, kiedy opowiadała mi historię swojego porwania.

— Jesteś piękna — wyszeptałem i sprawiłem, że tym razem to ona była pode mną. 

Całowałem jej szyję i schodziłem coraz niżej. Zatrzymałem się dłużej w miejscu, na którym było kilka blizn. Kiedyś powiedziałem, że wycałuję je wszystkie i spełniałem swoją obietnicę. Wplotła swoje dłonie w moje włosy. Po chwili przyciągnęła mnie do siebie, ciągnąc za nie i wpiła się w moje usta. Zacząłem rozpinać swoje spodnie, po czym ściągnąłem je. Czuliśmy swoją nagość i coraz większe pożądanie. Nasze ciała idealnie zgrywały się w każdym ruchu.

Po wszystkim leżeliśmy przytuleni, a nasze dłonie się splatały. To, czego przed chwilą doświadczyliśmy, było obłędne.

— Kocham cię — powiedziałem i pocałowałem.

— Kocham cię — odpowiedziała, wtulając się we mnie. To były najpiękniejsze słowa, jakie mogłem usłyszeć z jej ust. — Co się tak szczerzysz? — zapytała ze śmiechem, kiedy zobaczyła mój uśmiech.

— Nawet nie wiesz, jaki teraz jestem szczęśliwy. Mógłbym góry przenosić. Chociaż, kiedy usłyszałem twój głos w telefonie, byłem przestraszony. Brzmiał przerażająco — mówiłem ze śmiechem.

Pożyczona kurtka [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz