6. PIERWSZE UJĘCIA

529 51 1
                                    


Rozpoczęliśmy pracę. Po przedyskutowaniu paru kwestii udało się nagrać na skoczni zapowiedź. Zostaliśmy też na konkursie i musiałam stwierdzić, że nawet podobała mi się rywalizacja. Udało mi się też zrobić dużo zdjęć skoczków w locie. Uwielbiałam fotografię. To była moja druga pasja. Gorąco kibicowaliśmy Polakom i bardzo cieszyliśmy się, kiedy udało im się zająć miejsce na podium. Musiałam przyznać, że atmosfera była nadzwyczajna. Te tłumy kibiców z biało-czerwonymi flagami robiły ogromne wrażenie.

— To co zwijamy sprzęt i idziemy do aut? — odezwał się Piotrek.

— A propos aut — zaczęłam mówić — następnym razem chyba musimy obrać troszkę inną strategię, żeby dostać się na skocznię. Nie wiem, czy wytrzymamy, ciągle spacerując z całym sprzętem w ręce — dodałam ironicznie.

— Tak to jest, jak ktoś coś źle usłyszy i dokładnie tego nie sprawdzi. Nie Mareczku? — dodał Karol.

— Oj tam, czepiacie się. Pierwszy i ostatni raz to się zdarzyło. Obiecuję — odpowiedział.

— Cud, że w ogóle mieliśmy cokolwiek przy sobie. Dobrze, że Rafał wpadł na pomysł, żeby coś zabrać ze sobą, bo w czasie spaceru mogą być fajne widoki... a tutaj niespodzianka okazało się, że za dwie godziny ma się odbyć konkurs inauguracyjny. Ale by była wtopa, jakbyśmy nie mieli z tego żadnych materiałów — dywagował Karol.

— Dobra już, nie ciągnijmy tego tematu. W sumie też nie jesteśmy bez winy, bo ktokolwiek z nas mógł sprawdzić godzinę, w końcu jesteśmy tutaj w szóstkę — powiedział Rafał.

— A czy ktoś w was widział ekipę Kamili? — zapytał Piotrek.

— Tak, widziałam ich. Podobno oni już mają nagrane dwa indywidualne wywiady, a my ciągle w lesie — powiedziałam zmartwiona. Nie podobało mi się to, że trochę opornie nam to szło. Obawiałam się, że tamci przejmą wszystko. To byłaby totalna katastrofa. Nie można było do tego dopuścić.

— Naprawdę? Szybcy są, ale my przecież dzisiaj będziemy nagrywać pierwszy. A tak swoją drogą, jestem ciekawy, jakiej jakości są te ich wywiady, bo Gośka... Widziałem te twoje pytania i powiem ci, że to chyba będzie taka spowiedź przed tobą. Myślisz, że będą chcieli tak się otwierać? — zapytał Darek.

— Po pierwsze, to są pytania tylko dla Noriakiego Kasai. Po drugie miało być niebanalnie, więc będzie — odpowiedziałam.

— To już przynajmniej wiem, po co kopiemy tak w ich życiorysach — odpowiedział.

— Czyli na pierwszy ogień idzie Japończyk? Nie Freitag? — zapytał uszczypliwie Piotrek.

— Tak Piotrusiu, pierwszy będzie Japończyk. Tak poza tym, to wyobraź sobie, że Freitaga ma na liście drugi zespół — dodałam triumfalnie.

— Coś takiego, może się zamienią za kogoś innego. Zamienianie się jest fajne — powiedział, po czym wszyscy się roześmiali.

— Ale z ciebie głupol.

— Patrzcie, Prevc chyba zmierza w naszym kierunku — zauważył Karol.

— Cześć, wam. — Przywitał się. — Gosia, mogę cię prosić Na chwilę?

— Słucham — powiedziałam, kiedy odeszliśmy trochę na bok.

— Co robisz wieczorkiem? Może jakiś mały spacer po Wiśle pod gwiaździstym niebem? Hmm? — zapytał bez pardonu.

— Wybacz, ale będę zajęta. Mamy mnóstwo roboty. Musimy pozgrywać materiały i potem wszystko obrobić, ale zapytaj Kamili, ona na pewno ma wolne dzisiaj, bo z tego, co słyszałam, to są bardziej zaawansowani w pracach niż my.

— Szkoda. To może przy następnej okazji. — Nie dawał za wygraną.

— No może — odpowiedziałam na odczepnego, a w myślach powiedziałam do siebie niedoczekanie twoje.

— To cześć. Uciekam, bo jeszcze pojadą beze mnie. Do zobaczenia. — Pomachał i pobiegł do autokaru.

Ten to miał tupet. Najpierw wypytywał z bratem o Kamilę, a potem zaczepiał mnie.

— Gośka idziesz!? — krzyknął Rafał, wyrywając mnie z zamyślenia.

— Już pędzę.

— Czego on chciał? — dopytywali moi współtowarzysze. — Uważaj, bo Rysiek będzie zazdrosny, obserwował was z daleka.

— Znowu zaczynacie? Kiedy wam się to znudzi? — zapytałam, ciężko wzdychając.

— Nigdy! — wykrzyknęli razem i się roześmiali.

Podróż do hotelu minęła ekspresowo i dopiero jadąc samochodami, zauważyliśmy, jaki kawał drogi przeszliśmy pieszo. Kiedy dotarliśmy na miejsce w sali konferencyjnej stworzyliśmy miejsce do spowiedzi, jak to nazwał Darek i zaprosiliśmy Noriakiego na wywiad. Po wszystkim pogratulował nam pracy i stwierdził, że jeszcze chyba nigdy nie słyszał takich pytań. Był pod wrażeniem tego, z jakim zaangażowaniem się przygotowaliśmy. Myślał, że to będą jakieś standardowe pytania, bo podobno takie zadawała tamta grupa swoim rozmówcom. Przynajmniej już wiedzieliśmy, czemu szło im to tak ekspresowo. To mnie utwierdziło w przekonaniu, że byliśmy na drodze do sukcesu.

                                                                                               ***

Przeglądając materiały w pokoju, byłam pod wrażeniem tego, jak koledzy wychwycili emocje Noriakiego podczas wywiadu. Jednak praca kilkoma kamerami się opłaciła. Od razu pomyślałam, że jak to zmontujemy, to wyjdzie coś wyjątkowego.

— Ludzie! Nie wiem jak wam, ale mnie się to wszystko mega podoba. Wyobrażacie sobie efekt? — powiedziałam podekscytowana.

— No muszę przyznać, że praca na kilka kamer, to był strzał w dziesiątkę. Wiecie, że jeszcze dzisiaj musimy to zmontować, bo podobno FIS chce zobaczyć próbki naszej pracy? Jutro mamy przesłać materiał, jak coś im się spodoba, to mają już to upubliczniać, żeby przyciągnąć więcej kibiców — odpowiedział Piotrek.

— To zabierajmy się do pracy — odpowiedziała reszta.

— Dobra. Tylko ja jeszcze szybko podrzucę Freitagowi tę kurtkę, żeby nie było, że zapomniałam albo ją sobie przywłaszczyłam.

— Nie spiesz się, jest nas tu pięciu, to damy sobie radę — powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy Marek, a pozostali mu zawtórowali.

— Jak dzieci.

— Tylko nie zapomnij mu ładnie podziękować! — krzyknął Darek, kiedy zamykałam drzwi od pokoju.

Co za głupole. Uczepili się mnie i chyba już do końca sezonu nie odpuszczą. 

Miałam zamiar szybko oddać kurtkę i wracać do pracy, bo po ujęciach, które obejrzałam byłam mega nakręcona. Czułam, że stworzymy coś magicznego. 

No dobra, jaki to był nr pokoju? Hm... a 212! To chyba będzie na końcu tego korytarza.

Pożyczona kurtka [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz