28. ŚWIĘTA, ŚWIĘTA I ...

381 39 1
                                    

— Jak ja wytrzymam te kilka dni bez ciebie? — zapytał brunet, obejmując mnie w pasie. 

Niestety, ale znowu nadszedł moment, w którym rozjeżdżaliśmy się w różne kierunki. My jechaliśmy prosto do Szwajcarii, gdzie mieliśmy nadzieję przeprowadzić wywiady ze skoczkami tej narodowości, natomiast Richard jechał trenować do siebie. Mieliśmy się zobaczyć dopiero w weekend na zawodach. 

— Będziesz za mną tęskniła?

— Oczywiście. Zatęsknię, jak tylko wsiądę do auta i ruszymy w drogę — odpowiedziałam i pocałowałam go.

— Proszę cię, uważaj na siebie. Nie chcę, żeby coś ci się stało.

— Nic mi się nie stanie. Tamta sprawa, to pewnie jednorazowy wyskok, żeby mnie tylko przestraszyć, ale ja nie jestem taka strachliwa — zaśmiałam się.

— Dbajcie o nią — powiedział do moich kolegów, którzy właśnie przyszli z walizkami.

— Będziemy. O nic nie musisz się martwić. Jakoś sobie z nią poradzimy i okiełznamy — zaśmiał się Piotr, na co ja przewróciłam oczami.

— Sama umiem o siebie zadbać — odpowiedziałam naburmuszona.

— Dobra gołąbeczki, to ostanie przytulaski, bo na nas już czas — poganiał nas Karol.

— Do zobaczenia. Będę dzwonił tak często, jak tylko się da — powiedział, przytulając mnie. — Kocham cię — szepnął mi do ucha.

— Ja ciebie też. Pa — odpowiedziałam i zajęłam miejsce pasażera w aucie Piotra. Razem z nami jechał Rafał.

                                                                                      ***

— Co tam sobie szeptaliście do ucha? — zapytał Rafał.

— A coś ty taki ciekawski?

— Widzę, że miłość kwitnie. Pogratulować tylko — powiedział z uśmiechem. I co mnie najbardziej zaskoczyło, był to szczery uśmiech. Myślałam, że nigdy nie zaakceptuje Richarda.

— Teraz tobie trzeba kogoś znaleźć. Może założymy ci konto na portalu randkowym? — zaśmiałam się.

— No jeszcze czego — odpowiedział. — Piotr, mówiłeś jej? — zwrócił się do kolegi.

— O czym miał mi powiedzieć?

— Rozmawiałem rano z Beratem. Powiedziałem mu o aucie i groźbie. Zasugerowałem, że powinni wyłączyć cię z tej sprawy ze względu na twoje bezpieczeństwo. Na pewno będzie się z tobą kontaktował w tej sprawie.

— Nie wycofam się. Nikt mnie nie zastraszy — odpowiedziałam hardo. — Oni potrzebują pomocy, a przestępcy muszą znaleźć się za kratami — rzuciłam na koniec banałem.

— Jasne, ale nie kosztem twojego zdrowia, czy życia — zdenerwował się Rafał.

— Lepiej skończmy ten temat, bo się jeszcze pokłócimy, a przed nami długa podróż. Pogadajmy o planach na Wigilię i święta. Piotruś zapewne do rodzinki pojedzie, a ty Rafałku, co będziesz robił?

— Chciałem wprosić się do ciebie, ale nie wiem, czy w tym roku będę mile widziany — powiedział ze smutkiem w głosie. 

Od wielu lat razem spędzaliśmy Boże Narodzenie. Tylko nasza dwójka nie miała żadnej rodziny. Kiedyś to on i jego babcia, z którą mieszkał, zapraszali mnie do siebie. Po jej śmierci, to Rafał wpadał do mnie, no i stało się to naszą coroczną tradycją.

Pożyczona kurtka [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz