21. ZA PÓŹNO, ŻEBY SIĘ WYCOFAĆ

433 42 3
                                    

Pobyt w Niżnim Tagile minął błyskawicznie. Moje kontakty z Richardem jeszcze bardziej się zacieśniły. Po długich rozmowach  wiedzieliśmy, że to siebie szukaliśmy przez cały czas. Oficjalnie zostaliśmy parą, co nie do końca ucieszyło Rafała, który w dalszym ciągu mu nie ufał. Jednak miałam nadzieję, że w końcu się zakumplują. Nie chciałam, żeby dwóch ważnych dla mnie mężczyzn pałało do siebie nienawiścią.

                                                                          ***

Wracając z Rosji, mieliśmy przystanek w Warszawie, gdzie odbyliśmy jeszcze rozmowę z naszym szefem i podsumowaliśmy dotychczasowe efekty pracy. Chociaż nasz naczelny nigdy nie należał do wylewnych, to bardzo zachwalał nasze osiągnięcia i nie krył zadowolenia, że kolejny raz osiągamy sukcesy, pomimo iż to nie nasza działka. To fakt, kiedy na początku usłyszałam, że mamy zajmować się skokami narciarskimi byłam wściekła. Jak ja, wzięta dziennikarka z licznymi nagrodami miałam się zająć tą dyscypliną? To było dla mnie nie do pomyślenia. Jednak patrząc na to z perspektywy czasu i tego, co przyniósł mi los, nie narzekałam. Dodatkowo musiałam przyznać, że wkręciłam się w ten sport i doceniałam odwagę tych ludzi, bo za każdym razem, kiedy u góry siadają na belce, narażają swoje zdrowie i życie. Niestety to też trochę mi się udzieliło, bo widząc Richarda w powietrzu, drżałam o niego. Co prawda, on ciągle mi powtarzał, że nic mu się nie stanie, jednak mimo to, trochę się o niego bałam.

                                                                               ***

Następnym przystankiem w naszej dziennikarskiej karierze był niemiecki Kligenthal. Do tej miejscowości dotarliśmy z Warszawy już swoimi autami. Oczywiście ja tradycyjnie po drodze zgarnęłam Rafała. Podróż minęła nam na żartach i docinkach, ale nie obyło się też bez poważnych rozmów. No i był temat Richarda. Widziałam, że Rafał przekonywał się do niego coraz bardziej, tym bardziej, kiedy widział mnie szczęśliwą i uśmiechniętą.

                                                                               ***

— No w końcu na miejscu — powiedziałam, kiedy dotarliśmy pod hotel. — O! I chłopaki też już dojeżdżają — mówiłam, otwierając bagażnik auta.

— Zostaw tę walizkę, ja ją wezmę — powiedział Rafał, sięgając po mój bagaż. — Jezu! Co ty tam masz? Kamienie? — zaśmiał się.

— Tak, żeby w razie potrzeby ci nimi przyłożyć — odpowiedziałam, pokazując mu język.

Oczywiście jak zawsze w hotelu czekała na nas niespodzianka. Tym razem okazało się, że zamiast czterech pokoi, mieliśmy do dyspozycji trzy. No trudno jakoś trzeba było się podzielić, jednak z góry wiedziałam, że wyląduję w jednym pokoju z Rafałem. Miałam nadzieję, że Richard na tę wiadomość nie zareaguje zbyt impulsywnie.

— Spadówa, to moje łóżko — powiedziałam do kolegi, kiedy ten miał zamiar ulokować się przy oknie.

— Tak jest, szefowo — zaśmiał się. — I pamiętaj, jak będzie ci zimno w nocy, zawsze możesz ogrzać się przy mnie — puścił mi oczko.

— Coś czuję, że usłyszę od ciebie jeszcze wiele takich zaproszeń — mówiłam, pokazując mu język.

— No pewnie! Ciekawe, co powie na to twój Freitag.

— No mam nadzieję, że nie będziesz mu dawał powodów do zazdrości.

— Zobaczy się — odpowiedział, rzucając się na łóżko.

Pożyczona kurtka [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz