32. MOGĘ ZOSTAĆ?

368 39 4
                                    

— Sebastian, naprawdę nie musisz ze mną jechać. Poradzę sobie. Na miejscu będę otoczona mnóstwem ludzi. Nic mi się nie stanie — próbowałam przekonać przyjaciela, żeby sobie odpuścił podróż ze mną do Zakopanego.

— Nie puszczę cię samej i to nie tylko dlatego, że ktoś na ciebie ewidentnie poluje. Chyba nie sądzisz, że dasz radę prowadzić auto w takim stanie przez kilka godzin?

— Coś mi się wydaje, że to pytanie retoryczne i cokolwiek bym nie odpowiedziała, to ty i tak już zdecydowałeś — powiedziałam zrezygnowana.

— Jak my się rozumiemy, maleńka — odpowiedział i puścił mi oczko. — No dobrze, to ja zabieram walizki i możemy powoli się zbierać. Poproszę kluczki od auta — wyciągnął dłoń w moim kierunku, a ja posłusznie położyłam na nią rzecz, o którą prosił.

— Ekstra — powiedziałam niezadowolona i zamknęłam drzwi na klucz, kiedy wyszliśmy z domu.

Wychodząc przed posesję, kolejny raz musiałam przejść obok miejsca, w którym mnie napadnięto. Wciąż znajdowała się tam plama mojej krwi. Zatrzymałam się na chwilę i przywołałam wspomnienia. Za każdym razem, kiedy to robiłam, szukałam w nich, choć maleńkiego szczegółu, który pomógłby złapać sprawcę, żebym mogła dalej swobodnie żyć, bez rozglądania się dookoła siebie. No tak... robiłam to. Chociaż Sebastian nie odstępował mnie na krok, to mimo wszystko czasem odczuwam niepokój. Miałam wrażenie, że ciągle ktoś mnie obserwuje. I chociaż czułam, jak z dnia na dzień, to wszystko coraz bardziej mnie przytłaczało, to nie umiałam o tym mówić. Nie potrafiłam się otworzyć. Przez te kilka dni spędzonych z Sebastianem zauważyłam, że on chyba czegoś się domyślał, ale jak tylko zadawał pytania, to go zbywałam. Od momentu, kiedy w Afganistanie odbito mnie z rąk porywaczy, czułam, jak coraz bardziej tłumione przeze mnie emocje, zaczynają codziennie kraść cząstkę mojej duszy, a mimo wszystko wśród ludzi uśmiechałam się. W sumie to było lepsze, niż tłumaczenie za każdym razem co mi jest.

— O czym myślisz? — wyrwał mnie z zamyślenia Sebastian, kiedy stanął obok.

— Tak tylko... próbuję sobie coś przypomnieć z tego zdarzenia — odpowiedziałam i spojrzałam w kierunku auta, które było przygotowane do jazdy. — Widzę, że możemy już jechać — uśmiechnęłam się i skierowałam swoje kroki w kierunku pojazdu.

                                                                             ***

— To może teraz opowiesz, jak się czujesz jako dziennikarka sportowa? — zaśmiał się mój kolega, kiedy ruszyliśmy w drogę

— Nabijaj się, nabijaj — odpowiedziałam i pokazałam mu język. — Nawet nie wiesz, jaka byłam wściekła, kiedy usłyszałam, że mnie przenoszą. Myślałam, że rozniosę naczelnemu to jego cudowne biuro — zaczęłam się śmiać na samą myśl o tym.

— Ale zdaje się, że szybko ci przeszło? Reszta ekipy opowiedziała mi nawet, kto jest tego powodem.

— Oj tam — zarumieniałam się na myśl o Richardzie. — Plotkarze z was, a mówi się, że to kobiety najwięcej plotkują

— Tylko wymieniamy się informacjami. Jesteś z nim szczęśliwa?

— Tak. Chociaż początek do łatwych nie należał.

— O tym też słyszałem.

— Przepraszam bardzo, a jest coś, o czym nie słyszałeś? — zapytałam z uśmiechem.

— Nie, cały czas trzymałem rękę na pulsie i zbierałem informacje o tobie — odpowiedział, po czym spojrzał na mnie i puścił mi oczko.

— To przynajmniej już wiem, dlaczego czasem tak bardzo piekły mnie uszy — powiedziałam i razem zaczęliśmy się śmiać.

Pożyczona kurtka [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz