40. GREGOR

360 44 0
                                    

Nie wiedziałam, jak długo siedziałam sama w aucie. Głowę miałam opartą o kierownicę i próbowałam zebrać myśli. Spodziewamy się dziecka — te słowa nie chciały opuścić mojego umysłu. To nie moje dziecko  z drugiej strony słyszałam głos Richarda. Miało być dobrze. Od momentu, kiedy on zadzwonił, żeby powiedzieć, że wybacza mi mój pocałunek z Arturem, miało być już tylko lepiej, a było tragicznie.

Wzdrygnęłam się, kiedy ktoś zastukał w boczną szybę. Podniosłam głowę i zobaczyłam Rafała.

— Znalazłem ją. Jest w aucie — powiadomił kogoś przez telefon, a następnie otworzył drzwi auta. — Gośka! Co ty robisz!? Czemu masz wyłączony telefon!? Wszędzie cię szukaliśmy, przeszliśmy cały teren skoczni. Odchodziliśmy od zmysłów! — krzyczał, przyklękając przy mnie, a ja tylko wzruszyłam ramionami.

— Musiałam pobyć sama — z powrotem, oparłam czoło o kierownicę

— Mogłaś, chociaż powiadomić któregoś z nas, że idziesz — odpowiedział. Phi... też coś... mogłam kogoś powiadomić. I co miałam powiedzieć? "Spadam stąd, bo właśnie się dowiedziałam, że Freitag będzie ojcem?"  myślałam sobie. Po chwili, poczułam dłoń Rafała na swoich plecach. — Co się dzieje? Stało się coś? — dopytywał ze smutkiem w głosie, a ja walczyłam sama ze sobą, żeby się nie rozpłakać.

— Nie — odpowiedziałam cicho, łamiącym się głosem i podniosłam głowę, po czym oparłam ją o zagłówek. W tym momencie zauważyłam, że reszta ekipy zmierza do nas. Rafał wstał i zrobił kilka kroków w ich kierunku.

— Co się dzieje? — usłyszałam pytanie Piotra.

— Nie wiem. Nic nie chce powiedzieć.

— Dobra, najważniejsze, że się znalazła. Jedźmy już do hotelu — powiedział Karol.

Przed maską mojego samochodu, stał zamyślony Artur i patrzył na mnie, a następnie przeszedł do drzwi od strony pasażera i zajął miejsce. Pozostali ruszyli już w kierunku hotelu, a ja nadal trzymałam trzęsącą się rękę na kluczyku w stacyjce, ale nie przekręciłam go.

— Poprowadzisz?

— Pewnie — odpowiedział i zamieniliśmy się miejscami. Kątem oka widziałam, że spogląda na mnie z zatroskaną miną. Tylko o nic nie pytaj  mówiłam do siebie w duchu— Powiesz mi, co się stało? — No i zapytał. — Bo widzę, że coś cię trapi.

— Nie chcę o tym mówić. Jedź już — odpowiedziałam, nie spoglądając na niego, a on odpalił silnik i pojechaliśmy w stronę hotelu. Całą drogę wpatrywałam się tępym wzrokiem w przednią szybę i przypominałam sobie to zdarzenie. Przetarłam dłońmi twarz, jakbym łudziła się, że to był tylko zły sen.

                                                                      ***

Kiedy dotarliśmy do hotelu i weszłam do pokoju, Rafał rozmawiał z kimś przez telefon. Widząc go uśmiechniętego od ucha do ucha, domyśliłam się, że rozmawia z Karoliną. Zrzuciłam z siebie kurtkę i weszłam do łazienki, żeby przemyć twarz. Stałam chwilę przed lustrem, patrząc na swoje odbicie, jakby to miało w czymś pomóc. Nie chciałam przeszkadzać mojemu koledze w rozmowie, więc po wyjściu z łazienki, wzięłam kurtkę w dłoń, pomachałam mu i wyszłam. Nie wiedziałam jeszcze, dokąd pójdę, ale musiałam się przewietrzyć. Wychodząc z hotelu, włączyłam telefon, na który momentalnie przyszło mnóstwo powiadomień o tym, że próbowali połączyć się ze mną nie tylko moi koledzy, ale też Freitag. Po chwili komórka ponownie zaczęła dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz. To był Richard. Stałam z telefonem w ręku i nie wiedziałam co zrobić, jednak po chwili postanowiłam odebrać.

Pożyczona kurtka [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz