34. WIADOMOŚĆ Z POLICJI

371 44 0
                                    

— Jak tam, Gośka, wczorajsze pogaduszki z Arturem? — zapytał Rafał, kiedy usiadłam przy stole.

— Musisz zaczynać ten temat przy śniadaniu? Nie psuj mi apetytu.

— Dzisiaj też podobno będzie obecny na konkursie — powiedział Karol.

— Sebastian, pamiętasz, że jesteś moim ochroniarzem? — zapytałam kolegę, kiedy nalewałam sobie soku do szklanki.

— No tak... jeszcze sklerozy nie mam — zaśmiał się.

— To jeszcze musisz mnie chronić przed tym bucem. On też mi zagraża — powiedziałam z pełną powagą, ale po chwili się uśmiechnęłam. — Chociaż trochę mniej niż ten koleś, którego podejrz... — zaczęłam mówić i zamarłam, kiedy zdałam sobie sprawę, że chlapnęłam jedno zdanie za dużo. Podniosłam wzrok na moich współtowarzyszy i po ich minach wiedziałam, że będą dalej drążyć temat.

— Którego co? Nie dokończyłaś — powiedział Piotr, wymowie na mnie patrząc.

— A no, bo... eee... mmm... — zaczęłam się jąkać. — A w sumie to nieważne — machnęłam ręką. — Damy radę zrobić dzisiaj dwa wywiady? — szybko zmieniłam temat w nadziei, że go podłapią, ale oczywiście tak się nie stało. 

Po hotelowej restauracji rozszedł się dźwięk potężnego uderzenia w stół, którego autorem był nie kto inny, jak Rafał. W pomieszczeniu zrobiło się zupełnie cicho. Nie rozglądałam się po sali, ale miałam pewność, że oczy wszystkich znowu skierowane są w naszym kierunku. Mój kolega w dalszym ciągu trzymał na blacie mocno zaciśniętą pięść i wymownie patrzył w moim kierunku. Czekał na odpowiedź. Trudno, stało się. Wiedziałam, że lepiej będzie, jak im powiem, żeby nie doszło do kolejnej awantury.

— No w sumie... chciałam to omówić tylko z Sebastianem, ale skoro już mi się wyrwało przy wszystkich to trudno. Tylko wolałabym pogadać o tym w pokoju i wtedy wam też coś pokażę. Może tak być?

— Zgoda — odpowiedział po dłuższej chwili Rafał, a następnie rozluźnił dłoń.

— No i co z tymi wywiadami? — ponowiłam temat.

— Dwa? Hmm... to by trzeba od razu zacząć, bo potem będzie ciężko. Szybko powiesz nam, o co chodzi z tym kolesiem i zaraz zabieramy się do roboty — odezwał się Marek. 

Wszyscy przytaknęli. Po chwili z mojej kieszeni wydobył się dźwięk telefonu. Zastanawiałem się, kto tak z rana się do mnie dobijał. Wyciągnęłam go i spojrzałam na wyświetlacz – jakiś nieznany numer. Wstałam od stołu, a następnie wyszłam na zewnątrz, żeby odebrać połączenie. Po kilku minutach rozmowy wróciłam.

— Zdaje się, że temat, przez który Rafał prawie rozwaliłby ten stół, jest nieaktualny, a ty Sebastianku masz wolne — powiedziałam, patrząc na kolegę.

— Dlaczego? O co chodzi?

— No cóż... ogólnie to wczoraj myślałam, że jestem obserwowana przez kolesia, który mógł stać za napaścią na mnie. Jak robiłam zdjęcia, to w pewnym momencie zauważyłam, że chodzi za mną jakiś typ. Jednak chyba się pomyliłam co do niego, bo właśnie dzwonili z policji, że złapali tego nożownika.

— Skąd wiedzą, że to on, jak go nie wiedziałaś? — zapytał Darek.

— W czasie przesłuchania przyznał się do napadu na mnie i na jeszcze dwie inne osoby. Ta dwójka widziała jego twarz i rozpoznali go na okazaniu.

— Coś mi tu nie pasuje — zaczął Piotr. — Na ciebie napadł tak, że nie masz pojęcia, kto to był, a na dwie pozostałe osoby tak, że widzą jego twarz? Przecież to bez sensu. Kto go przesłuchiwał?

Pożyczona kurtka [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz