5. ZA MOIMI PLECAMI

560 50 2
                                    

— No, Karolku, szykuj tyłek, bo ci muszę go skopać. Naprawdę musiałeś się odzywać? Co by się stało, jakbyście poczekali jeszcze kilka minut? Dobrze wiesz, że nie lubię takich sytuacji — powiedziałam z malutką złością. Malutką, bo nie umiałam gniewać się na tych czubków. 

— No wiem, że nie lubisz i wiem, że zrobiłabyś tak, jak na parkingu w dzień przyjazdu, czyli spławiłabyś gościa. Troszeczkę mu pomogłem, żebyś z nim pogadała. Nie dziękuj.

— A co ja niby takiego zrobiłam na parkingu?

— Nie kojarzysz? Jak sobie poszliśmy, on zaproponował ci pomoc, a ty odmówiłaś.

— Skąd ja mam wiedzieć, kto mi proponował pomoc? Byłam na was wkurzona i nawet nie spojrzałam, z kim gadam, a poza tym...

— Już się tak nie stresuj. Naprawdę nie widzisz tego, jak on ciągle się na ciebie gapi? Skoro my to zauważyliśmy, to chyba ty też? Zrobiłem tylko facetowi przysługę i będziecie mogli sobie pogadać.

Nie rozumiałam ich. Na legalu robili sobie ze mnie jaja. Grrr... Co za buraki.

— Nie, nie zauważyłam, bo się w nich nie wpatruję. A wy, co się nie odzywacie? Rozumiem, że to tylko pomysł Karola?

— W sumie to nie. Dobra, będzie szczerze teraz, tylko się na nas nie wkurzaj. Obgadaliśmy was już wczoraj w pokoju i głowiliśmy się, co zrobić, żebyś zwróciła na Ryśka uwagę. No i jak widać, okazja sama się trafiła — powiedział z szelmowskim uśmiechem Piotrek.

— Wy tak serio? Porąbało was kompletnie. Ja i Freitag? Macie nierówno pod sufitem — roześmiałam się histerycznie— Tego jeszcze nie było, żeby faceci bawili się w swatkę. Macie pomysły, ale przynajmniej się uśmiałam.

— Oj tam, co ci szkodzi go poznać? No, chyba że ci się nie podoba — dodał ze śmiechem Darek.

Oni naprawdę są nienormalni. Nie w głowie mi amory. Na co oni w ogóle sobie pozwalają. Jak będę chciała, to sobie sama znajdę faceta. Przyjechaliśmy tutaj zrobić wywiady, a oni obgadują mnie za moimi plecami. Myślałam, że po tylu latach dobrze ich znam, a jednak się pomyliłam.

— Obraziłaś się na nas? Co się tak zamyśliłaś? Chcieliśmy dobrze. — Wyrwał mnie z zamyślenia Rafał.

— O! Patrzcie doszliśmy do skoczni. — Zmieniłam temat. — Tak w sumie to tutaj chciałabym, żebyśmy nagrali wprowadzenie do naszych wywiadów. Myślałam też, że może nagramy coś o każdej ze skoczni, takie małe ciekawostki przepytalibyśmy też kilku skoczków o dany obiekt... W sensie co im w nim leży, a co nie. Co wy na to?

— Też o takim czymś myśleliśmy. Tylko trzeba odpowiednio to zrobić, żeby nie wyszło tandetnie — odezwał się Marek.

Widziałam po minach chłopaków, że i tak nie odpuszczą tematu Freitaga, ale ja będę robiła wszystko, żeby nie udało im się go ponownie podjąć, bo dla mnie to sprawa zamknięta. Po powrocie oddam mu kurtkę i potem będę unikać jak ognia, żeby znowu nie doszło do takiej sytuacji.

TYMCZASEM W HOTELU

RICHARD

— A ty co? W rycerza się bawisz? — zapytał Markus, gdy tylko do nich wróciłem.

— Widziałem już przy śniadaniu, jak się ślinisz na jej widok. Mnie tam bardziej spodobała się ta brunetka. Jak ona ma na imię? Kamila? Ona to mnie może przepytywać nawet całą noc — powiedział Andreas.

— Już bez przesady. Kurtki nie można komuś pożyczyć?

— Ciekawe, czy jakby któryś z tych jej kolegów-osiłków zapomniał, to też byś tak ochoczo ją pożyczył — zakpił Eisenbichler.

— To, co Richi? Wieczorem mam się ulotnić z pokoju? — zapytał Wellinger.

— Ty, a może wszyscy do was wpadniemy i sobie z nią pogadamy? — zaproponował Geiger.

— A róbcie sobie, co chcecie. Ja tylko pożyczyłem kurtkę, a wy zaraz dorabiacie do tego jakieś teorie.

— Nie denerwuj się, wąsaczu. Nie martw się, nie odbijemy ci laski. Tylko sobie z nią pogadamy i wybadamy, czy jest odpowiednia dla ciebie — powiedział Markus.

— Pogięło was kompletnie. Świry — odpowiedziałem, przewracając oczami. — Idę do pokoju po drugą kurtkę.

No cóż... Moi koledzy jak zawsze byli czujni i spostrzegawczy. Fakt, dziewczyna bardzo mi się spodobała. Kiedy zobaczyłem, że wychodzi w samym swetrze i prawie wraca do hotelu, czułem, że muszę wykorzystać okazję. Szybko wyszedłem ze swoją kurtką w ręce i jej wręczyłem. Na początku nie chciała przyjąć, ale wysoki szatyn coś jej powiedział i zabrała.

Udało się!  Teraz na pewno uda mi się ją bliżej poznać. Takiej okazji już nie przepuszczę.

Pożyczona kurtka [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz