11. PARTY TIME

470 49 6
                                    

Uff, na dzisiaj był koniec pracy. Teraz czekało na nas trochę zabawy. Musiałam zacząć się szykować. Jakoś nie byłam przekonana do tej imprezy, ale w sumie, co mi szkodziło pójść?  Zrobiłam się na bóstwo, żeby utrzeć nosa Kamili i pokazać, że też potrafię rewelacyjnie wyglądać, a poza tym szłam tam z niezłymi przystojniakami, i nie chciałam wyglądać, jak ich uboga krewna. Uważałam, że obcisła mała czarna będzie odpowiednia. Do tego szpilki. Jeszcze tylko poprawiłam fryzurę i byłam gotowa. Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi.

— Proszę.

— Oj przepraszam, pomyliliśmy pokój — powiedzieli moi koledzy, kiedy weszli do pokoju.

— Ale zabawne. — Przewróciłam oczami.

— No kotek, takiej cię jeszcze nie widziałem, normalnie petarda — komplementował Rafał. — Oj, chyba nie pozwolę nikomu innemu z tobą tańczyć.

— Freitag padnie z wrażenia — wtrącił Darek.

— A niech sobie pada, mało mnie to obchodzi — odpowiedziałam naburmuszona.

— Co tak ostro? — zapytali.

— Mam zamiar dobrze się bawić i nie potrzebuję do tego Freitaga. Mam nadzieję, że mnie nie olejecie i nie zostawicie samej?

— Ja na pewno nie. — Puścił mi oczko Rafał.

— No to się zbieramy! Pani przodem — powiedział Piotrek, pokazując mi dłonią drzwi.

                                                                                 ***

Kiedy dotarliśmy na miejsce, impreza trwała już w najlepsze. Nie ma co, szybko się rozkręcili. Mieliśmy zarezerwowaną lożę, wiec na szczęście nie było problemu z miejscem do siedzenia.

— Trzeba ogarnąć jakieś alko. Gośka, co chcesz? — zapytał Rafał.

— Chcę coś ekstra, zdaję się na ciebie. Zresztą ja i tak nie znam się na tych wszystkich drinkach.

— Piotrek, Karol, a wy co chcecie?

— Na początek piwo — odpowiedzieli.

— To my zaraz wracamy.

Rozglądając się po sali, nigdzie nie dostrzegłam Kamili. Hmm... Czyżby jej nie było? Niemożliwe. Widać było, że wiele osób ma już za sobą kilka drinków. Byłam ciekawa, ile jeszcze wytrzymają. Nagle na drugim końcu sali, pod ścianą dostrzegłam obściskującą się z kimś Kamę. Nie ma co, szybka była. Ciekawe, kim jest ten nieszczęśnik, który na następnej imprezie zostanie zamieniony na kogoś innego. Kiedy sobie to myślałam, w tym samym momencie Kamila odkleiła się od swojego kochasia, a moim oczom ukazała się sylwetka Niemca. Tego Niemca, który miał nadzieję, że też pojawię się wieczorem. No nie powiem, byłam trochę w szoku, ale przynajmniej miałam już pewność, że dobrze zrobiłam, postanawiając, że nie będę sobie nim zaprzątała głowy. Kiedy zauważył, że ich widzę, natychmiast odsunął się od brunetki i zaczął iść w kierunku naszej loży. W tym momencie wstałam i ruszyłam w stronę Rafała, który wracał z moim drinkiem. Powiedziałam, żeby postawił je na stoliku i poszedł ze mną potańczyć. Kiedy Freitag to zobaczył, ustawił się pod ścianą. Przetańczyłam z kolegą kilka utworów i poszliśmy do stolika. Wypiłam parę drinków, a procenty niestety zaczęły uderzać mi do głowy. Nie miałam nic przeciwko, kiedy Rafał obejmował mnie ramieniem i szeptał sprośne teksty do ucha. Na dodatek, kilka razy musnął moją szyję swoimi ustami, a ja przygryzłam wargę, kiedy po moim ciele przeszedł dreszcz. Freitag wpatrywał się w nas, a ja chciałam, żeby poczuł zazdrość. Tylko po co? Przecież nie chciałam zaczynać z nim żadnej znajomości, to powinien mi być obojętny, a chyba jednak nie był.

Pożyczona kurtka [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz