— Rafał... — zaczęłam mówić, kiedy odsunęliśmy się od siebie.
— Nic nie mów. Wiem, wszystko wiem. Po prostu musiałem to zrobić. Nawet jeśli uznasz, że to był zły pomysł.
— Myślałam, że wszystko wytłumaczyliśmy sobie w czasie ostatniej rozmowy.
— No wiem. — Podrapał się po głowie. — Mam nadzieję, że nie pobijesz mnie za to — zażartował.
— Zastanowię się jeszcze — puściłam mu oczko. — Ale, tak na marginesie to nadal nieźle całujesz — powiedziałam ze śmiechem.
— Chcesz powtórki? O każdej porze dnia i nocy.
— Myślę, że póki co, poprzestańmy na tym.
— No trudno — puścił mi oczko.
I to lubiłam, że pomimo tego, co się stało, nadal mogliśmy sobie pożartować.
— Dobra, ruszajmy w dalszą drogę, bo pomyślą, że razem się zgubiliśmy — powiedział.
— Jasne, tylko zaczekaj chwilę — odpowiedziałam i wsparłam się na jego ramieniu, po czym zaczęłam odpinać botki.
— Gośka, co ty kombinujesz?
— Ściągam buty, już mnie nogi strasznie od nich bolą. Wolę iść na bosaka.
— Zwariowałaś? Jest mróz! Zakładaj je! Mam lepszy pomysł.
— Niby jaki? Korki mi poodrywasz od nich? Nie zgadzam się na to.
— Wskakuj na barana — powiedział, stając do mnie plecami. — Poniosę cię.
— Teraz, to ty zwariowałeś.
— Dalej, dalej, nie mamy całej wieczności — poganiał mnie.
— Robisz to na własną odpowiedzialność — powiedziałam, po czym wdrapałam się na niego.
— O matko! Ile ty ważysz? — wykrzyknął teatralnie.
— Ale zabawne. Pamiętaj, że moje dłonie teraz z łatwością mogą zapleść się na twojej szyi, więc mnie nie prowokuj — zagroziłam. — I czekaj, nie kręć się.
— Co ty kombinujesz z tym kocem?
— Zawiązuję rogi na supełek. Tadam! Teraz razem jesteśmy okryci — zatriumfowałam.
— Weź mnie pod koc na jedną noc... — zaczął śpiewać pod nosem Rafał.
— No no, nie zapędzaj się — pogroziłam. — Daleko w ogóle mamy do hotelu?
— Niecałą godzinkę. Wytrzymasz ze mną jeszcze tyle czasu?
— A mam wybór? – zapytałam uszczypliwie. — Ciekawe, co z Pawłem — dodałam, zamyślając się.
— Już ci mówiłem, na pewno wszystko skończy się dobrze. Musimy w to wierzyć i być dobrej myśli.
— Jestem dobrej myśli! — odpowiedziałam pewnie.
— Mój telefon dzwoni. Pewnie chłopaki zastanawiają się, czy cię znalazłem. Wyciągniesz go z kieszeni? Dasz radę? — zapytał.
— Czekaj. O mam! Mogę odebrać?
— Pewnie.
— Piotrek dzwoni — odezwałam się, po czym odebrałam. — Zakład masarski „Szczęśliwa świnka" w czym mogę pomóc o tej godzinie? — zażartowałam z kolegi. — Nie uwierzysz. Rozłączył się, a to ci Piotruś — powiedziałam do przyjaciela, kiedy rozmowa została przerwana.
CZYTASZ
Pożyczona kurtka [Richard Freitag] ZAKOŃCZONE
FanfictionMałgorzata to dziennikarka z przeszłością. Do tej pory odnosiła wielkie sukcesy i zdobywała wiele nagród za relacje z miejsc konfliktów zbrojnych. Jednak jedna sytuacja sprawiła, że postanowiono przenieść ją do innego działu - sportowego i od tej po...