23. GROŹBA

428 42 2
                                    

— Rafał, do cholery, wyłącz to światło! Nie wystarczy ci odsłonięte okno? — wymamrotałam, przekręcając się na drugi bok i nakrywając głowę poduszką. W nocy siedziałam do późna z Richardem i nie miałam zamiaru jeszcze wstawać. Wiedziałam, że jak będę miała pokój z Rafałem, to ten nie da mi pospać.

— Gośka, wstawaj! Na śniadanie schodzimy.

— Zjem coś po drodze na skocznię, a teraz jeszcze trochę sobie pośpię, jeśli pozwolisz.

— Już ja znam to twoje „coś". Skończy się na suchej bułce. Podnoś dupę i się ogarniaj! — nie dawał za wygraną i zaczął ciągnąć kołdrę, którą byłam nakryta.

— Nie! I jako twoja szefowa mówię ci, że masz mnie zostawić w spokoju! — odezwałam się, szarpiąc się z nim o nakrycie. — No daj żyć człowieku, późno położyłam się spać — mówiłam błagalnie.

— To zauważyłem. Ale Niemiec jest raczej bardziej skory do wstania — żartował. — No dawaj tę kołdrę — powiedział, ciągnąc z całej siły i w końcu mi ją wyrwał.

— Za jakie grzechy?

— Sama się podniesiesz, czy ci pomóc?

— Jeszcze pięć minut — powiedziałam, przewracając się na drugi bok.

W pewnym momencie poczułam dłonie Rafała na swoim ciele.

— Hej! Co ty robisz!? — wykrzyknęłam.

— Idziemy na dół — odpowiedział, podnosząc mnie z łóżka i przerzucając sobie przez ramię.

— Zwariowałeś? Jestem w piżamie! I do tego nieuczesana! — krzyczałam, szarpiąc się, chociaż i tak wiedziałam, że nie było szans na to, żeby się uwolnić.

— Dawałem ci szansę na ogarnięcie się — mówił rozbawiony całą tą sytuacją.

— Przysięgam, że cię uduszę, jak tylko mnie puścisz.

— Tak, tak... — potakiwał ze śmiechem.

Kiedy wychodziliśmy z pokoju, złapałam za klamkę i postanowiłam, że za żadne skarby jej nie puszczę. On wykorzystał sytuację i tak z moją pomocą zamknął drzwi. W tym momencie z pozostałych pokoi wyszła reszta naszej grupy.

— Pomożecie? — zapytał Rafał. Podszedł do mnie rozbawiony Darek i siłą zdjął moją dłoń z klamki.

— Nie daruję ci tego — powiedziałam groźnie. — Wszystkim wam nie daruję. Nie będę się do was odzywać!

— Oooo! Ale będzie spokój — powiedział Piotrek, po czym wszyscy się roześmiali. — No to teraz do windy!

Kiedy szliśmy korytarzem, próbowałam przekonać Rafała, żeby mnie puścił, ale to nic nie dało. Trudno, miałam nauczkę na przyszłość. Miałam nadzieję, że nie będzie jeszcze wielu osób na stołówce i kiedy tylko mnie puści, to ucieknę stamtąd. Taki miałam chytry plan. Niestety, kiedy dochodziliśmy, słyszałam gwar, co oznaczało, że większość już tam była. Kiedy przeszliśmy przez drzwi, wszyscy zaczęli się śmiać. Tym, którzy robili to najgłośniej, posłałam złowrogie spojrzenie.

— Już ja was sobie zapamiętam. Zobaczymy w czasie wywiadu, kto się będzie śmiał — mówiłam do siebie.

— Co tam mamroczesz pod nosem? — zapytał Rafał.

— Że ci tyłek skopię.

Nagle zorientowałam się, że on nie niesie mnie do naszego stolika. Reszta naszej grupy podążała w drugą stronę sali.

Pożyczona kurtka [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz