14. NIE TAK MIAŁO BYĆ

457 42 5
                                    

RICHARD

Wybiła dwudziesta. Zacząłem się stresować. Co teraz? Mam już zapukać do jej pokoju, czy jeszcze chwilę poczekać? — pytałem siebie w myślach. Czułem się jak małolat, który idzie na pierwszą randkę.

— O matko! Co tu się stało? — zapytał Andreas, kiedy wszedł do pokoju.

— Nic się nie stało — odpowiedziałem zdziwiony, bo nie wiedziałem, o co mu chodzi.

— Wylałeś na siebie całe perfumy? Gdzie ty się w ogóle wybierasz?

— Po prostu idę się przejść.

— Razem z panią dziennikarką? — Nie dawał za wygraną.

— A nawet jeśli tak, to co?

— No nic, bawcie się dobrze. Chociaż nie wiem, czy jej nie odurzysz. Chyba trochę przedobrzyłeś z zapachem. – Nabijał się ze mnie.

No może faktycznie ciut za dużo się skropiłem, ale miałem nadzieję, że jej to nie będzie przeszkadzało.

— Miłego wieczoru, zakochańce — rzucił ze śmiechem, kiedy wychodził z pokoju.

Ehh, na pewno będziemy dziś wieczorem obgadani przez moich kolegów i już widzę te przytyki, jak wrócę do pokoju. Dobra pora się zbierać  myślałem sobie. Kiedy zapukałem do drzwi, poczułem jak moje serce zaczyna szybciej bić. Naprawdę czułem się jak nastolatek. Po chwili Gosia otworzyła. Wyglądała zjawiskowo.

— O, hej — powiedziała, kiedy mnie zobaczyła. — Jeszcze tylko wezmę płaszcz i możemy iść.

— Pozwolisz? — Wszedłem za nią do pokoju i wziąłem jej płaszcz.

Kiedy nakładałem go na jej ramiona, poczułem delikatną woń perfum. Tych samych, które miała tamtego wieczora. Odwróciła się do mnie i nasze spojrzenia się spotkały. Widziałem, jak przygryzła wargę, po czym minęła mnie i stanęła przy drzwiach. Uważałem, że ona czuła coś do mnie, tylko bała się do tego przyznać. Zupełnie niepotrzebnie.

— Idziemy?

— Pewnie — odpowiedziałem, kiedy odwróciłem się w jej stronę.

Kiedy szliśmy korytarzem, cały czas trzymała dystans. Po wyjściu z hotelu dostała SMS-a, na którego szybko odpisała i schowała telefon. Zastanawiało mnie, co siedzi w jej głowie, była jakby nieobecna. Miałem wrażenie, że żałowała tego wyjścia ze mną.

— To dokąd idziemy? Tak po prostu przed siebie, czy masz obraną jakąś trasę? — wyrwała mnie z zamyślenia.

— Pospacerujemy po okolicy, a potem pójdziemy czegoś się napić. Znam fajną kameralną knajpkę. Co ty na to?

— Może być — odpowiedziała i nastała cisza. 

Po czasie zdecydowałem, że trzeba ją w końcu przerwać.

— Zawsze, kiedy cię widzę, buzia ci się nie zamyka, a mam wrażenie, że kiedy jesteś ze mną, to brakuje ci słów — powiedziałem.

— No cóż. Najlepiej rozmawia się z tymi, których już dobrze się zna. Nie masz tak?

— Ooo, czyżby Gosia bywała nieśmiała? A to ci niespodzianka.

— Oj tam, zaraz nieśmiała.

— Mnie nie musisz się obawiać. Nawet, jak przez przypadek zdradzisz mi jakąś swoją największą tajemnicę, to nikomu nic nie powiem. Obiecuję — powiedziałem z uśmiechem.

Pożyczona kurtka [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz