65.

2.3K 82 1
                                    

Miesiąc minął mi na przygotowaniach i nauce no, bo przecież maturka. Nie miałam za grosz czasu ani dla siebie, ani co gorsza dla mojego narzeczonego. Jedynie w nocy SMS'y, a później dziwiłam się dlaczego cztery kawy mi nie pomagają i nadal lecę z nóg. Tak więc nadszedł dzień matur, a ja prawie zemdlałam kiedy weszłam do tej sali. Moje oczy od razu napotkały pewną istotę, której na prawdę za cholerę nie chciałam znać. Nie muszę chyba wspominać jak cholernie denerwowałam się, kiedy czekałam na wyniki. Mimo stresu i obaw maturę napisałam naprawdę bardzo dobrze, a już kilka dni później na mój e-mail przyszło potwierdzenie przyjęcia do Santa Monica Collage. David również się dostał. Nasi przyjaciele zrobili nam dość miłą  niespodziankę i oznajmili, że obydwoje dostali się do Loyola Marymount University, które co prawda znajduje się w Los Angeles, ale bardzo blisko Santa Monica Collage. W dodatku będą mieszkać razem, ale z tą różnicą, że oni w akademiku. A pomyśleć, że Luke jeszcze rok temu zastrzegał się, że jest w stu procentach gejem. Sama nigdy nie pomyślałabym, że będę mieszkać z chłopakiem, którego faktycznie będę kochać i będzie mi na nim zależeć. Mam dziewiętnaście lat, on dwadzieścia, a czasem planujemy rodzinkę z trójką dzieci i kotem. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz się kochaliśmy nie czułam tej pieprzonej satysfakcji, którą czułam zawsze pieprząc się z jakimś przypadkowym chłopakiem. Czułam, że dopełniliśmy naszej miłości.

Stoję właśnie przed szafą i zastanawiam się co wybrać. Za chwilę David ma zjawić się w moim pokoju, a nie chciałabym, by zobaczył mnie w piżamie, bo się wkurzy. Mamy jechać obejrzeć kolejne mieszkanie w pobliżu uczelni. To już chyba szóste, bo w każdym coś mi nie pasowało. To za mała łazienka, a to za dużo okien do mycia. W końcu zdecydowałam się na beżowy golf, błękitne jeansy, kurtkę jeansową i białe superstary. W łazience uczesałam sobie koński ogonek i zrobiłam lekki makijaż. Myślałam, że zejdę na zawał, kiedy wyszłam z łazienki i zobaczyłam Davida leżącego na moim łóżku. Nawet nie słyszałam kiedy wszedł. Chłopak wyglądał oszałamiająco, z resztą jak zawsze. Miał na sobie biały T-shirt, koszulę w czerwoną kratę, poszarpane, czarne jeansy i białe Air Force. 

-Kiedy wszedłeś? Nawet nie słyszałam.- mruknęłam wkładając do torebki szminkę

-Cześć kochanie. Przed chwilą. Jesteś gotowa?-spytał wstając 

-Tak, możemy jechać. 

-Poważnie? Myślałem, że będę musiał czekać. 

Przewróciłam oczami i poszłam z nim na podjazd, gdzie stało granatowe Maserati, które tak cholernie kocham. W sumie jeszcze nigdy nim nie jechałam. David podszedł do drzwi od strony kierowcy, ale pociągnęłam go za rękę i zrobiłam maślane oczka. 

-David mogę? Proszę!

-No...-zawahał się, ale po chwili widziałam w jego oczach, że się zgodzi- Dobrze, ale niech nic nie wyjdzie ci na drogę. 

-Zamknij się pieprzony idioto!- pisnęłam rzucając w niego moją torebką, a on tylko głośno się roześmiał. Debil naprawdę myśli, że to jest śmieszne? 

Tak więc znalazłam się na fotelu kierowcy. Spojrzałam w stronę  mojego narzeczonego, ale zwątpiłam w jego intelekt, kiedy zobaczyłam, że siedzi jak na stosie igieł z patykiem w dupie i patrzy na mnie błagalnym wzrokiem. Prychnęłam i odpaliłam cudeńko.

I'm Rich BitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz