81.

1.9K 76 8
                                    

Pov. David

Nie mam pojęcia o co jej chodziło, ale jeśli Katy jest zdenerwowana to jest poważnie. A była i to jak cholera. Chcąc nie chcąc musiałem pojechać do domu mojego przyjaciela i jego dziewczyny. Nie mam pojęcia co zrobił, ale znając go najprawdopodobniej nachlał się do nieprzytomności i przespał z jakimś chłopakiem. Pojechałem więc zamiast w stronę naszego bloku w zupełnie inną. Po piętnastominutowej jeździe byłem na miejscu. Wysiadłem z samochodu i poszedłem w stronę ich mieszkania. Nie muszę chyba wyrażać słowami mojego zaniepokojenia i zdziwienia, kiedy zobaczyłem, że drzwi do ich mieszkania wcale nie były szczelnie zamknięte, a nawet lekko uchylone. Wszedłem do środka i niemal od razu prawie zabiłem się na stercie pustych puszek i butelek. . Niepewnie ruszyłem w głąb mieszkania, a tam wcale nie było lepiej. Po całej podłodze walały się puste puszki po piwie i butelki po wódce. W salonie zasłony były zasłonięte więc panował półmrok. Mimo tego jednak mogłem dostrzec pudełka po pizzy na stoliku do kawy. W końcu potknąłem się o coś dużego. Była to kanapa, na której zobaczyłem śpiącego Luka. Wyglądał co najmniej okropnie. Jego oczy były podkrążone, a na twarzy widać było kilkudniowy zarost. Świnia. 

-Luke?-szepnąłem lekko wstrząsając jego ramieniem- Luke, gamoniu obudź się.

-Czego chcesz? Spierdalaj...-wymruczał ledwo zrozumiale 

-Miłe, nie powiem. Co ty zrobiłeś? Dzwoniła do mnie Katy. Mówiła, że jak cię spotka to ci nogi z dupy powyrywa.

-Katy? Katy mi?- gwałtownie podniósł się na równe nogi, a ja odskoczyłem od kanapy po raz kolejny niemal zabijając się o sterty śmieci.- Gdybyś ty wiedział...

-To może uraczysz mnie poinformować!

-Ta kurwa... ta cipa...-wyjęczał zataczając się i znów lądując na kanapie

-Kto?

-No ta... Rey!-jedną ręką złapał się za twarz, a drugą po omacku zaczął szukać czegoś na stoliku obok sofy. Kiedy w końcu to znalazł przyłożył półpełną flaszkę do ust i dopił ją do końca. Nie zdążyłem już mu jej wyrwać.

-Dlaczego tak ją nazwałeś?

-Bo jest w ciąży!-wykrzyczał mi prosto w twarz znowu wstając, a ja niemal nie zemdlałem od zapachu alkoholu, który wydobywał się z jego ust. Nienawidzę alkoholu.- Jak mogła?! Przecież jestem za młody żeby mieć dzieci!

-Za młody! Jesteś ode mnie dwa lata starszy, masz dwadzieścia cztery lata. Co ma powiedzieć Rey?

-A gówno mnie to obchodzi?! Skurwiła się to teraz będzie wychowywać bachora!

-Co ty pierdolisz?- skarciłem się za to w duszy, ale nie widziałem innego określenia na jego słowa- Przecież to jest twoje dziecko, a ty byłeś jej chłopakiem. Więc w jaki sposób się skurwiła?

-Byłem? Jak kurwa byłem?- zaczął się do mnie zbliżać i spoglądać spode łba- Czy ty sugerujesz, że ta suka miałaby czelność ze mną zerwać? Taki z ciebie przyjaciel?

-Luke co ty wygadujesz?- zacząłem się powoli cofać- Powinieneś się przespać, jesteś pijany...

-Taki z ciebie przyjaciel!?- zamachnął się i uderzył mnie w twarz. Nie zdążyłem się obronić. 

I'm Rich BitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz