59.

2.3K 70 19
                                    

Wieczorem bardzo się nudziłam. Rey znów dostała szlaban, a David napisał, że musiał jechać do babci, bo coś tam. Szkoda, bo akurat miałam ochotę spędzić z nim czas. Niestety byłam zmuszona radzić sobie sama. Tak więc narodził się pomysł, by pójść do jakiegoś klubu na imprezę, któremu uległam. Oczywiście żadnych chłopaków i alkohol też postaram się ograniczyć. Przez kilka minut zastanawiałam się czy założyć coś luźnego, czy może jednak nie. W końcu jednak zdecydowałam się na czerwoną, obcisłą sukienkę mini i szpilki. Zrobiłam makijaż i rozpuściłam włosy. Wyglądałam dobrze i dość gorąco, ale nie przesadnie. Wzięłam kluczyki i ruszyłam w stronę klubu.

Zraz jak tylko przekroczyłam próg klubu przypomniałam sobie moje stare życie. Kiedyś takie wypady były codziennością. Dziś jednak nie mam zamiaru dawać dupy przypadkowym osobom, które napotkam na swojej drodze. Na samym początku pokierowałam się w stronę  baru, by zamówić drinka, bo jednak nie chciałam bawić się całkowicie na trzeźwo. Było tutaj dość sporo gorących facetów, ale pierścionek na moim palcu przypominał mi o tym czyja jestem. Nie mam zamiaru być nikogo innego. 

-Co taka ładna dziewczyna robi tutaj sama?-usłyszałam za sobą jakiś męski głos, więc odwróciłam się.  Był to dość wysoki blondyn o niebieskich oczach. Całkiem przystojny nie powiem.

-Piję drinka.-odpowiedziałam bez namysłu. 

-Masz może ochotę się zabawić?-poruszył dwuznacznie brwiami. 

-Wybacz, mam chłopaka...-spojrzałam na diament na moim palcu serdecznym-...narzeczonego właściwie. 

-No to chodź chociaż zatańczyć. To nie zdrada, prawda?

Wzruszyłam ramionami i wstałam z krzesła. Zostawiając w połowie pustą szklankę z drinkiem poszłam za chłopakiem na parkiet.  Przetańczyliśmy chyba cztery piosenki, aż w końcu poczułam, że zaschło mi w ustach. Zostawiłam więc chłopaka i wróciłam z powrotem do baru. Odszukałam zostawioną przeze mnie szklankę i dopiłam resztę. Zamówiłam sobie jeszcze jeden napój, ale zanim zdążyłam go otrzymać poczułam, że robi mi się słabo. Uznałam, że jest to winą braku świeżego powietrza w sali i spożytego przeze mnie alkoholu, więc postanowiłam pójść się odświeżyć do łazienki. Tutaj faktycznie było ciszej i chłodniej, jednak wcale nie poczułam się lepiej. Cały czas kręciło mi się w głowie i robiło się słabo. W końcu zobaczyłam mroczki przed oczami. Złapałam się umywalki, by nie upaść i spojrzałam w lustro. Stwierdziłam, że pocę się jak świnia, a moja twarz jest blada jak kartka papieru. Zaczęłam się niepokoić, choć tłumaczyłam to tym, że dawno nie piłam alkoholu. Jednak mimo wszystko jeden drink nie powinien być przyczyną tego. 

Nagle drzwi do łazienki się otworzyły. Spodziewałam się jakiejś kobiety z potrzebą, ale zamiast tego zobaczyłam jakiegoś mężczyznę. Był w średnim wieku, dość wysoki, umięśniony i z siwymi włosami. Przeraziłam się kiedy zielonooki zaczął zbliżać się do mnie z uśmiechem na twarzy. Nie mogłam nic zrobić, bo z sekundy na sekundę czułam się coraz gorzej. Cholera w co ja się wpieprzyłam? Ten koleś na pewno dosypał mi coś do drinka, kiedy poszłam tańczyć. Mężczyzna złapał mnie za biodra i odciągnął od umywalki przez co zrobiło mi się bardziej słabo. 

-Teraz jesteś moja księżniczko.-wychrypiał gardłowym głosem wprost do mojego ucha. W tym momencie straciłam przytomność. 

I'm Rich BitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz