88.

2.5K 88 26
                                    

Obudziłam się rano czując niewyobrażalne ciepło. Powoli rozchyliłam powieki dając do zrozumienia moim oczom, że już dzień i można wstawać. Od razu poczułam te cholerne skręty w żołądku, ale dziś wyjątkowo nie musiała, zrywać się z łóżka i w biegu walczyć o przetrwanie. Zamiast tego spojrzałam na Davida. Jest mi go tak bardzo szkoda. Wczoraj kazałam mu stać przed szpitalem, by odebrać z niego moją matkę, kiedy padał deszcz i było kilka stopni na minusie. Kiedy wieczorem wrócił do domu, w ogóle nie mógł mówić i wstrząsały nim dreszcze, ale mimo tego stał i czekał. Od pogrzebu mojego ojca minęły już dwa tygodnie. Nie mogę uwierzyć, że słynny Kay Hilfiger to teraz tylko napisy wyryte na nagrobku. Moja matka nadal się z tym nie pogodziła i nawet musi brać środki nasenne. Mówiąc o Davidzie, to zobaczyłam, że jego policzki są bardziej zaróżowione niż zwykle rano, więc trochę się wystraszyłam. Dotknęłam dłonią jego czoła i westchnęłam głośno. 

-Co robisz?- usłyszałam cichy pomruk

-Masz gorączkę.- powiedziałam naciągając kołdrę na jego ramię

-Nie prawda.- powiedział, a za chwilę zakaszlał- Zobacz...

Spojrzałam w stronę, którą mi wskazał, a uśmiech sam narzucił mi się na usta. Przez kilka szklanych pasów na drzwiach zobaczyłam cień malutkiego ciałka, które próbuje dostać się do naszej sypialni, ale nie dostaje do klamki. 

-Leż...-zwróciłam się do mojego męża, a sama wstałam, by wpuścić naszą córeczkę. Niestety, kiedy tylko znalazłam się na nogach mój żołądek zaczął skręcać się jeszcze mocniej. 

Anaya, kiedy tylko wpadła do pokoju od razu pognała i rzuciła się na łóżko, by przytulić się do taty. Ja natomiast musiałam stoczyć kolejną walkę o życie. Pognałam do łazienki ile sił w nogach, ale zdążyłam w ostatniej chwili. Nie mam nawet pojęcia co ze mnie wyleciało, bo przecież nic nie jadłam. 

-Katy?-usłyszałam głos mojej przyjaciółki, więc popatrzyłam w górę. Zobaczyłam ją patrzącą na mnie z góry. Jej ciążowe krągłości ładnie uwydatniała niebieska sukienka. 

-Czego chcesz?- zapytałam czując, że za chwilę zacznie się druga tura. 

-Od tygodnia codziennie rano rzygasz jak kot. Proszę...-wyciągnęła do mnie rękę, a ja prawie rzygnęłam, ale tym razem ze zdziwienia.

-Test ciążowy? Przecież wiesz, że jestem...

-Nie gadaj, tylko go zrób.-przerwała mi, po czym wyszła.

*piętnaście minut później*

-David i Anaya jeszcze śpią?- zapytała Rey siedząc obok mnie na kanapie i obżerając się chrupkami.

-Anaya nie. David też nie.

-Więc gdzie są?

-David leży, bo jest chory, a Anaya znając życie po nim skacze.

-Auć...-syknęła krzywiąc się. Po chwili jednak położyła mi miskę chrupek na kolanach, a sama wstała i udała się do łazienki. Już nawet nie wiem po co. 

Nie muszę chyba ujmować w słowa jaka niespokojna się zrobiłam kiedy wróciła z testem ciążowym w ręce i ogromnym, trochę przerażającym uśmiechem na twarzy. 

-Jesteś w ciąży!- wykrzyknęła chyba na cały blok

-Jestem w ciąży?- zapytałam niedowierzając 

-Jesteś w ciąży?!- spytał David, który Bóg wie skąd się tutaj wziął.

I'm Rich BitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz