84.

2K 75 5
                                    

Cicho otworzyłam drzwi i weszłam do sypialni. Moje serce uradowało się widząc nadal śpiącego Davida i Anayę. Podeszłam do szafy i cicho wyjęłam potrzebne mi ubrania. Dla siebie wzięłam biały crop top, czarną spódnicę i sandały na słupku. Rey natomiast dostanie białą sukienkę, czarną skórzaną kurtkę i podwyższane trampki. Z ciuchami w rękach poszłam jeszcze do łazienki, by wziąć potrzebne kosmetyki i wróciłam do mojej przyjaciółki, która właśnie zmywała w kuchni naczynie, z którego ja jadłam. 

-Ej, Reymont. Mam ciuchy, patrz.- powiedziałam oddzielając ubrania dla niej od tych dla mnie. Te jej rzuciłam na kanapę, ja natomiast zaczęłam się ubierać

-Nie nazywaj mnie tak...-mruknęła podchodząc do kanapy

-Przykro mi, ale tak mam cię zapisaną w kontaktach.-kiedy byłam już przebrana chciałam wsunąć telefon za pasek od spódnicy, ale chwilę na niego popatrzyłam. Jego rozbita szybka przypominała mi tylko o tych paskudnych zdjęciach- Tak sobie myślę, że może po lekarzu poszłybyśmy do sklepu z elektroniką. 

-Jasne, jeśli tylko masz pieniądze. Jak wyglądam? -spytała ubierając kurtkę 

-Grubo...-zażartowałam 

-Będę wyglądać jeszcze grubiej, więc się przyzwyczajaj.-cmoknęła w powietrzu po czym ruszyła w stronę drzwi. Nie kulała już, więc mogę powiedzieć, że trochę mi ulżyło. Zrobiłam jej też makijaż, by nie wyglądała jak ofiara przemocy domowej. 

Wychodząc zgarnęłam jeszcze kluczyki do pięknego Maserati, którym szczerze kocham jeździć. Kiedy byłyśmy już na miejscu ja wolałam zostać w samochodzie. Nie lubię przebywać w zatłoczonych miejscach, które nie są sklepami czy McDonaldem kiedy nie muszę. Tak więc siedziałam w samochodzie dokładnie oglądając mój telefon z każdej strony i zastanawiałam się jaki model kupić. W sumie tak jak się spodziewałam, uznałam że Iphone będzie raczej najlepszym wyborem. Tak rozmyślając nawet nie zauważyłam, kiedy Rey wróciła. Zorientowałam się dopiero, kiedy szczęśliwa zaczęła mi machać jakimś papierkiem przed oczami. 

-Co to jest?- próbowałam złapać świstek, ale ona zręcznie mi to uniemożliwiała 

-USG. Dzidziuś jest cały i zdrowy. To siódmy tydzień. -wykrzyczała szczęśliwa

-Boże, Rey gratuluję.- przytuliłam ją ciesząc się z szczęścia przyjaciółki.

-Jedźmy teraz kupić ci telefon, bo szczerze nie mogę na to patrzeć.- wskazała na mojego pożal się Boże Iphone'a. 

Zaśmiałam się i włączyłam się do ruchu. Zraz po wejściu do centrum handlowego obrałam kurs na salon Apple. Podeszłam do stoiska i wzięłam do ręki najnowszego Iphone'a 11 Pro Max. Później spojrzałam na cenę, a mój zapał jakoś zgasł. Odłożyłam urządzenie na stojak i pokierowałam się do wyjścia. Pomyślałam sobie ile innych rzeczy miałabym za tyle pieniędzy. A poza tym szybka pewnie i tak pęknie przy pierwszym spotkaniu z ziemią, a ja przecież mam małe dziecko w domu.

-Katy co się stało?- Rey spojrzała na mnie zdziwiona- Dlaczego nie rzuciłaś się do kasy jak zwierzyna na ofiarę? 

-Nie wiem. Chyba wolę wybrać jakiś inny, wiesz? Miałam już ten telefon i uznałam, że wolę inny. 

Tak więc poszłyśmy do innego sklepu z elektroniką, a ja skończyłam z Samsungiem Galaxy S20 Ultra w ręce.

I'm Rich BitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz