73.

2.1K 77 9
                                    

Rey również wyglądała niesamowicie. Jej ciemniejszą karnację idealnie podkreślała miętowa sukienka, która również nieźle uwydatniała jej niemałe krągłości. Dziewczyna była uczesana w przyozdobiony białymi różami i brokatem kok, a jej twarz zdobił delikatny makijaż. Była ode mnie odrobinę wyższa przez buty na platformie i obcasie, ja wybrałam sam obcas. 

-Boże wyglądasz niesamowicie Katy!-złapała mnie za ramiona i zaczęła potrząsać, a ja modliłam się tylko, by nie zniszczyła mi fryzury.- Nie sądziłam, że dożyję tej chwili. A jednak!

-Dzięki wiesz...-westchnęłam i odsunęłam się. Spojrzałam w lusterko i raz jeszcze westchnęłam- Mam nadzieję, że dam radę nie płakać. Nie chcę wyglądać jak ta upiorna panna młoda. -w tym właśnie momencie drzwi do pokoju, który kiedyś był zamieszkiwany przeze mnie się otworzyły. 

-Chodź Katy, limuzyna już czeka.- oznajmił mój ojciec. Słynny Kay Hilfiger, który wraz z żoną, Kim Hilfiger łaskawie znaleźli jeden dzień urlopu, by przybyć na ślub własnego dziecka. Szkoda, że moi rodzicie nie mieli ciekawego życia. Poznali się i pokochali jak w typowym romansie. Ona cicha myszka, on kapitan drużyny i nagle wielka miłość. Cieszę się, że w tym przypadku jabłko padło daleko od jabłoni. 

Odetchnęłam dla uspokojenia i wyszłam z pokoju. Na korytarzu czekał już na mnie Luke, by wraz z moim ojcem wyprowadzić mnie przed dom. Chciałam zacząć krzyczeć, wić się i skakać z radości, ale zamiast tego spokojnie podeszłam do nich i pozwoliłam sobie wsunąć ich ręce pod moje łokcie. Tak znaleźliśmy się na zewnątrz. Zobaczyłam go. Wyglądał niesamowicie, miał na sobie jasnoniebieską marynarkę i tego samego koloru spodnie. Buty zaś były białe. Włosy wyglądały jakby były uczesane przez wiatr choć każdy dobrze wie, że spędził zapewne kilka godzin na fotelu u fryzjera. Podbiegłam do niego i ujęłam w dłonie jego delikatne policzki. Już zbliżałam się do jego ust, kiedy zostałam od nich brutalnie odepchnięta. Spojrzałam na mojego ojca z chęcią mordu w oczach. 

-Jeszcze nie teraz.-zaśmiał się, a David otworzył mi drzwi do pięknej, białej limuzyny. Dlaczego nie Maserati? Chłopak, a raczej mężczyzna zajął miejsce z drugiej strony. I ruszyliśmy.

-Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem.-powiedział cicho, jakby nie mógł wydusić z siebie nic głośniejszego. 

-Ja też.-uśmiechnęłam się łapiąc jego rękę. Niestety nie było nam dane dłużej podtrzymać kontaktu fizycznego, ponieważ dotarliśmy przed Kościół. Nie 

Nie będzie to wyglądało jak w typowym filmach czy książkach romantycznych. Nie będę szła do Ołtarza ciągnięta tam przez ojca. Nie, bo my wejdziemy tam razem. Tak mi się usrało. David jak zwykle wyszedł pierwszy tylko po to, by otworzyć mi drzwi. Stereotypy. Wsunęłam rękę pod jego łokieć po czym dumnym krokiem ruszyłam w stronę Ołtarza. Z fascynacją i nieopisanym szczęściem słuchałam jak dokładnie powtarza po pastorze każde słowo. Z taką samą fascynacją ja powtarzałam. Wsunęłam na jego palec złoty krążek, w którym jest zawarta cała nasza miłość. On zrobił to samo. 

-A teraz, możesz pocałować pannę młodą.- usłyszałam tylko słowo 'pocałować'. Mój mąż  ujął w swoje delikatne ręce moje policzki i delikatnie przyłożył swoje ciepłe wargi do moich ust. Z sekundy na sekundę całował coraz mocniej i lepiej. Czułam się przecudownie. Nigdy nie czułam się tak wspaniale całując się z nim, mimo iż robiliśmy to milion razy. Później posypało się konfetti i polały się łzy. Głównie moje, ale co tam?

I'm Rich BitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz