Rozdział 27

45 0 0
                                    

22:09

E. Hazard: Kolejna wygrana do kolekcji :)

Lukaku: 4-0! Rozumiecie? 4-0 :)

Batshuayi: Wy strzeliliście po jednym golu, ja 2 xD

Dembélé: To, że pozostali nie strzelili, nie oznacza, że nie mieliśmy wkładu w zwycięstwo.

T. Hazard: A ja zagrałem w pierwszym składzie :)

Vertonghen: Chłopaki, ale wiecie, że na razie był to tylko mecz towarzyski? :)

E. Hazard: To mamy się smucić, że wygraliśmy mecz towarzyski?

Vertonghen: Nie, ale cieszycie się, jakbyśmy co najmniej wygrali Ligę Narodów, a nawet jeszcze nie zagraliśmy żadnego meczu na tym turnieju.

Dembélé: Jak ty mnie czasami wkurzasz.

Vertonghen: Ale tylko czasami, prawda? :)

Dembélé: Sam już nie wiem.

Alderweireld: Wiecie co? Wpadłem na pomysł.

Dembélé: Jak cię znam to pewnie nie jest to najmądrzejszy pomysł.

Alderweireld: Jesteśmy w Szkocji, czyli w Wielkiej Brytanii.

Kompany: Dobrze, że nas poinformowałeś, Toby, bo do końca życia bym nie wiedział, gdzie zagraliśmy ten mecz towarzyski ;)

Alderweireld: Anglia również jest częścią Wielkiej Brytanii.

T. Hazard: Czy ja odnoszę dobre wrażenie, że kilka dni temu zacząłeś edukację w szkole podstawowej i dowiedziałeś się o podziale administracyjnym UK? xD

Alderweireld: A wiecie, że Manchester jest miastem w Anglii?

Courtois: Do rzeczy, Toby, bo jesteśmy zbyt zmęczeni, by rozwiązywać zagadki.

Alderweireld: Pomyślałem, że skoro jesteśmy w tym samym państwie, w którym położona jest Anglia z Manchesterem, to nie mamy daleko do domu Kevina i możemy go odwiedzić.

Dembélé: Kevina De Bruyne?

Alderweireld: Nie, Kevina samego w domu.

E. Hazard: O, nie! Nie chce mi się teraz lecieć do Stanów, by odwiedzić Kevina samego w domu. Poza tym on niedługo nie będzie sam, bo odwiedzi go dwóch włamywaczy ;)

Witsel: Ej, Eden! Nie rób tutaj spojlerów xD

Vertonghen: Moglibyśmy odwiedzić Kevina, ale nie wiemy, czy on sobie życzy naszej wizyty.

Henry: Ja bym sobie nie życzył.

Courtois: Dlatego ciebie byśmy nie odwiedzili.

Henry: Wy sobie możecie planować wizytę, ale u psychiatry. Chyba zapomnieliście, że jesteście na wyjeździe w związku z LN i nie możecie sobie odwiedzać kogo chcecie.

E. Hazard: A ty chyba zapomniałeś, że nie jesteś naszym trenerem.

Henry: Bo akurat trener wam pozwoli.

Martínez: Ależ oczywiście, że pozwolę. To bardzo miło z waszej strony, że chcecie odwiedzić kolegę, który przez kontuzję nie może być obecne na zgrupowaniu naszej kadry.

Henry: Ty chyba żartujesz?

Martínez: Nie, mówię poważnie. Byłem trochę surowy na mundialu, ale LN to co innego, w dodatku z mniejszym prestiżem i nie muszę przesadzać z nadzorowaniem moich podopiecznych.

Belgijskie rozmówkiWhere stories live. Discover now