- Mamo, ale naprawdę sobie radzę. - Zeszłam za nią po schodach. - Bez mojej zgody nikt nie powinien tutaj przychodzić!
- Raczej nikt bez zgody Ojca. - Założyła złoty zegarek, którego nie nosi w czasie pracy. Była bowiem godzina szesnasta, co oznaczało, że nowy korepetytor miał przyjść lada chwila. Serce podskoczyło mi do gardła, gdy dzwonek wydał swój okropny dźwięk w całym domu. - Idź do kuchni.
- Ale tam jest bałagan! - Oburzyłam się. Stałam na środku holu cała roztrzęsiona i przerażona. Gdy moim nauczycielem był starszy mężczyzna, to zmieniało moje nastawienie, jednak nie wiedziałam, jaki może być chłopak, który został zatrudniony przez moją mamę. Miał być w moim wieku!
- To do salonu. - Powiedziała przez zęby, a ja szybko tam wskoczyłam, niż ona otworzyła drzwi. Salonu nienawidziłam najbardziej na świecie. Kanapa w kolorze dyni, granatowy dywan i stare, drewniane meble. Co mogło pójść nie tak? Rozmowa dwojga osób przykuła moje uszy. Następnie kroki, prowadzące do góry. Zastanawiałam się przez chwilę o co tu we wszystkim chodzi. Znów nic nie brzmiało, dopóki mama nie wparowała do holu.
- Patrycja! Chodź do swojego pokoju! Tomek czeka! - Wychyliła głowę do salonu i szepnęła nieprzyjemnie. - Szybko no! On nie będzie czekał wiecznie!
- Idę, idę. - Wstałam i zawahałam się na moment. - Może zrobić jakąś her-
- Idź no! - Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do drugiego, górnego holu. Podczas nerwów zachowywała się dziwacznie, co nie umknęło mojej uwadze. Poprawiła rozwichrzone włosy i uśmiechnęła się, wpychając mnie delikatnie do pokoju.
- To jest Patrycja. - Przedstawiła mnie. - A to Tomek, twój nowy korepetytor. Już wszystko ustaliliśmy. O wszystkim cię poinformuje, prawda?
- Jak najbardziej. - Usłyszałam miły, przyjazny głos, który dla uszu, był wręcz idealny. Gdy zostałam z nim sama, wreszcie podniosłam wystraszony wzrok. Nogi zaczęły trząść mi się jeszcze bardziej, tak samo jak dłonie. Kojarzyłam go ze szkolnego korytarza. Normalny, nierzucający się zanadto w oczy blondyn, o niebieskich oczach i wysokiej posturze. Może dlatego, że liczył prawie dwa metry wzrostu, dostrzegałam go często na apelach szkolnych.
- Cześć. - Odezwałam się po chwili namysłu. Moja twarz stanęła się jeszcze bardziej purpurowa, gdy usiadłam przy biurku. Obok niego.
- Hej. My się znamy? - Zmrużył oczy i przypatrzył mi się dobrze. Błagałam w duchu o to, by ten czas już się skończył, a przecież dopiero sie zaczynał.
- Kojarzę cię ze szkolnego korytarza. Chodzimy do tej samej szkoły. - Spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się długopisem. Także był od dziadka. Wszystko było tutaj z nim związane. W końcu, był to jego dom.
- Jaki profil? - Jego nic nie wnoszące do życia pytania doprowadzały mój umysł do szału. Musiałam się jakoś stamtąd ulotnić, tylko jak?
- Humanistyczny. Interesuje się prawem. - Rzekłam otwierając zeszyt z matematyki. Chciałam w ten sposób uzmysłowić mu po co tu przyszedł.
- Wow. - Wydukał podnosząc brwi w zachwycie. Pozwoliłam sobie przyjrzeć się jego rysom twarzy z bliska. Dopiero z tej odległości zauważyłam jego urocze piegi i różane policzki. Moja głowa zaczynała szwankować.
- Jeśli będę potrzebował adwokata, to wiem gdzie znajdę najlepszego w Warszawie! - Zaśmiał się, a ja wykrzywiłam buzię w niepewności.
- Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby. - Ochrząknęłam i oboje zamilkliśmy. Zdałam sobie sprawę jakie głupstwo popełniliśmy. Nasuwało mi się tyle pytań, aż nagle Tomek, poważniejszym tonem oznajmił:
- Będę przychodził do ciebie we Wtorki i Czwartki o godzinie szesnastej. - Przytaknęłam głową, próbując ukryć moje załamanie wewnętrzne. Miałam nadzieję, że będzie on przychodził choć raz na dwa tygodnie. Musiałby zdarzyć się cud, by tak było. Drzwi się otworzyły nagle, a z nich wyłonił się Kuba z tacą w ręku.
- Przyniosłem kawę i... - Przerwał w połowie zdania. Wbił uważny wzrok w Tomka. - Co ty tu robisz?
- Znacie się? - Mój ton głosu świadczył o zszokowaniu, natomiast chłopaków był szorstki. Bardzo szorstki.
- Będę uczył Patrycji matematyki. - Rzekł Tomek, a moja cera stała się jeszcze bladsza, niż jest. Wyglądałam jak mała, krucha lalka z porcelany. Niczym tak jak ta, w pokoju mojej babci. Byłam jedynie mniej przerażająca, a w duchu, czułam się jeszcze mniejsza.
- Przyznaj się, że sam zgłosiłeś się do tej roboty. - Kuba stał sztywno niedaleko nas. Bałam się, że zamiast słów użyje także pięści. Ćwiczył. Bardzo dużo, więc uderzenie jakiejkolwiek postaci mogła zakończyć się złamaną przegrodą nosową.
Z drugiej strony za taką postawę byłam mu wdzięczna. Zawsze mogłam iść do niego o pomoc lub po prostu iść się wyżalić. Nikt nie mógł ruszyć mnie w szkole, bo od razu miał styczność z moim bratem. Takie wydarzenie było jeszcze w piątej klasie podstawówki. On, był uczniem drugiej gimnazjum. Alex, bo tak potocznie wszyscy nazywali chłopaka, który był chodzącą porażką podagogów. Lubił znęcać się nad dzieciakami, a to, że postanowił wziąć na celownik właśnie mnie, nie było moją winą. Do dzisiaj pamiętam jego zakrwiawiony nos i zaciśniętą pięść brata. Kolejno były już tylko nagany i dywanik u dyrektora.
- Nic nie wiedziałem. - Głos Tomka wyrwał mnie z transu. Bardzo często w niego wchodziłam. Nawet w tej chwili.
- Nie kłam! - Uniósł się Kuba. Musiałam reagować, był zbyt impulsywny.
- Przestań. - Odezwałam się do niego przez zęby. Ucichł i po chwili gapienia się na nas, opuścił pokój trzaskając drzwiami.
- Przepraszam za niego. Nie wiem co w niego wstąpiło. - Tak naprawdę nie czułam wyrzutów sumienia, ani wstydu. Wiedziałam, że robił to w dobrej wierze, bo nigdy jego czyny nie były bez uzasadnienia. Nawet gdy musiał tłumaczyć się przed dyrektorem, znalazł dobry argument:
"Ten dzieciak sprawia ból psychiczny i fizyczny nawet nauczycielom. Czy karma przypadkiem nie wraca? Broniłem siostry, jak pan swojego zdania. Mam prawo do obrony niewinnych osób."
Po latach zdaje sobie sprawę, że wykopał pod sobą jeszcze większy rów.
- Ma swoje powody. - Wzruszył ramionami Tomek. Nad moją głową zawisł jeden, wielki znak zapytania. Myślałam, że wszystko wiedziałam o swoim bracie. Kuba i ja byliśmy dla każdego otwartymi książkami, co łatwo było wykorzystać.
- Jakie powody? - Ścisnęłam gardło. Człowiek siedzący obok mnie był dla mnie coraz bardziej podejrzany. Nie zachowywał się dziwnie, ale jego teksty sprawiały u mnie zakłopotanie. Zapragnęłam by być teraz z babciom i powiedzieć jej o wszystkim. Zapragnęłam uciec do Kuby i rzucić się w jego braterskie ramiona. Mogłam nawet wysłuchować problemów mojej mamy odnośnie nowej szminki. Wolałam być wszędzie, tylko nie z tym chłopakiem w jednym pokoju.
- Kuba ci opowie. - Rzekł bez namiętnie.

CZYTASZ
Nowy Korepetytor _4Dreamers_
FanfictionPatrycja od zawsze miała problemy z matematyką. Nie przypuszczała, że jeszcze na koniec II liceum jej matka, postanawia zmienić korepetytora na Tomasza, czyli chłopaka, którego kojarzy z szkolnego korytarza. Problemem okazują się relacje między dwo...