19

342 15 6
                                    

Kuba wparował do domu jak błyskawica wymachując głową na wszystkie strony. Jego oczy wręcz lśniły od dumy. Niechcący uderzyłam w niego na korytarzu. Od razu wziął mnie na ręce.
- Zdałem!!! Zdałem!!! - krzyczał tak donośnie, aż dudniło mi w czaszce.
- Co się stało? - zapytałam niczego nie świadoma.
- Zdałem maturę!!! - podskakiwał, a ja przez chwilę zamilkłam. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy przyswajając informacje.
- O mój Boże... - szepnęłam zakrywając dłonią usta. - O mój Boże! O mój Boże!
Zaczęłam się śmiać i przytulać go jak świruska. Trzymał mnie mocno w ramionach nie dając mi wyjść. Tak bardzo się cieszyłam, że wreszcie zacznie dorosłe życie. Co prawda za rok. Ale jednak.
Po pewnym czasie puścił mnie ciągle uśmiechając się najszerzej jak potrafił. Podszedł do lodówki i wyciągnął szampana.
- Czas się zabawić! - krzyknął mocując się z korkiem.
- Ja dziękuję. - usiadłam przy stole dalej nie wierząc w jego szczęście. - Ola zdała?
- Zdała, zdała. - mruknął mniej uradowany. Gdy szampan został otworzony wlał sobie potężną porcje do kieliszka.
- Bez przesady. - zaśmiałam się.
- Kobieto! Właśnie zdałem maturę, którą ma się raz w życiu. - zastanowił się. - Nie, chyba są poprawki.
- Nawet nie wiesz. - patrzyłam jak degustuje alkohol. - Nie raczyłeś zaprosić swoich kolegów, by to świętować?
- O nie moja droga. - zaprzeczył palcem. - Po pierwsze mam więcej dla siebie, po drugie, impreza odbędzie się u Janka, gdy trafimy na studia.
- U Janka? Za rok? - zmarszczyłam brwi. Janek był jego najbliższym przyjacielem z dzieciństwa. Krótko wystrzyżony szatyn o szalonych pomysłach. Choć był jaki był, jego źrenice były wręcz magiczne. Jedna z nich miała odcień krystalicznej wody, a druga zielonego letniego liścia. Niesamowite.
- Nie za rok. - wywrócił oczami. - Oni idą prędzej. Będę świętował razem z nimi.
- Aha... - przytaknęłam głową. Słowo "szalony" dla charakteru Janka był nieodpowiedni. Przecież nie podpalił by szopy! Chyba...
Tak czy owak był bardziej agresywny. Typowy chłopak interesujący się motocyklami i skórzanymi kurtkami. Ewidentnie nie pasował do mojego brata, lecz oni lubili swoje towarzystwo.
- Jak chcesz będziesz mogła iść ze mną. - dolał sobie trochę szampana i spojrzał na mnie uśmiechnięty.
- Nie ma takiej opcji!
- Moi koledzy są niezłymi ziółkami dla ciebie. - uniósł brew i wymieszał alkohol w kieliszku.
- Janek na pewno. - prychnęłam i wbiłam wzrok w framugę.
- Ja nie obrażam Maksa. - ostrzegł mnie. To prawda, nie obrażał go, ale kłócił się z nim na każdym kroku.
- Dobra, dobra. - uniosłam ręce na znak obrony. - Wiesz co? Podaj mi kieliszek.

Wypiłam zaledwie łyk, bo smak szampana był dla mnie okropny. Dlatego też ja nie miałam problemu z kolejnym dniem w szkole. Kuba niekoniecznie.
- Jak mnie łeb łupie! - złapał się za skroń i przystanął przy swojej szafce.
- Wypiłeś całą butelkę aż do dna. - przypomniałam mu, a on machnął ręką.
- Szampan nie był taki mocny. - jęknął. Widząc Hanie oraz Olgę na horyzoncie szybko się wyprostował. - Uciekaj młoda. Dorośli będą rozmawiać.
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się sztucznie i pokierowałam się wzdłuż korytarza. Nie widziałam Maksa, ani Tomka. Jedynie Mateusza, który z zawziętością czytał fioletową książkę.
- Cześć. - przywitałam się, a on spojrzał na mnie spod rzęs.
- Cześć. - powiedział dość oschle. Zdziwił mnie jego ton, lecz nie zagłębiałam się w szczegóły.
- Co czytasz? - zapytałam ukrywając moje zakłopotanie.
- Księgę snów. - odpowiedział odwracając stronę.
- Co? - zirytowałam go.
- Tutaj. - podniósł ją na wysokości moich oczu. - Są wytłumaczenia snów. Co one oznaczają.
- Interesuje cie to? - zmarszczyłam brwi. Pierwszy raz zetknęłam się z takim zainteresowaniem.
- Jak najbardziej. - gdy to wymówił przypomniał mi się sen rozwodu rodziców. To był dobry pomysł, by go o to zapytać.
- Wiesz. - zaczęłam niewinnie. - miałam niedawno sen o rozwodzie rodziców. Wiesz co oznacza?
- Zależy od wielu czynników. - podrapał się po brodzie. - Musisz powiedzieć więcej szczegółów. Czy była to ich dobrowolna decyzja?
- Tak. - rzekłam od razu.
- Czyli... - zmarszczył brwi. - Wróży to kłótnie między ojcem, a synem. Masz jakiegoś brata?
- Mam, mam. - kiwnęłam głową. Coś mi nie grało. Przecież tata nigdy nie wracał do domu. Bynajmniej raz na tydzień wieczorami. Kiedy mieliby się pokłócić? Brednie...
- Siema loszka. - usłyszałam za swoimi plecami. Był to Maks o delikatnych różowych włosach. Podekscytowałam się.
- Maks jaki świetny kolor! - dotknęłam ich. Choć wyglądały idealnie, to niestety przez koloryzacje podniszczyły się.
- Whore! Nie dotykaj, bo układałem cały ranek! - Oburzył się i strzepał moją rękę. Przyjrzał się uważnie Mateuszowi. - A ten ważniak co ci pomógł na chemii to kto?
- Grzeczniej. - pokręciłam głową. - To jest Mateusz. Mateusz, to jest Maks.
- Witaj. - powiedział mocnym głosem.
- ... Bonjour?

Perspektywa Kuby

Janek nie przychodził coraz bardziej mnie stresując. Dwie dziewczyny, które stawały się dla mnie wszystkim rozmawiały między sobą, jakbym był którąś z tych cichych koleżanek. Do tego ten ból głowy. Niedozniesienia.
Imponowało mnie zachowanie Hani. W ogóle nie można było się po niej spodziewać, że za plecami Olgi pisze ze mną.
SMS jak przyjaciele? Oh błagam. Nie ze mną takie numery.
Pisaliśmy z dnia na dzień więcej, lecz ona tylko potrafiła ze mną flirtować. Nie pokazywała jakichkolwiek uczuć co do mnie. Zbijała mnie w ten sposób z tropu.
Starałem się jak mogłem, by chociaż potwierdziła to, że mnie lubi. Nic z tych rzeczy.
Przez to jeszcze bardziej zacząłem jej łaknąć.
A myśli w nocy? Nie dawały mi spokoju. Jednakże choć pragnąłem jej obok stała Olga.
Patrycja miała rację, że nie mam odwagi z nią zerwać. Tyle przeszliśmy, a nie chciałem tego robić. Wolałem się męczyć.
Olga zmieniła kolor włosów na jaśniejszy brąz. Taki, jaki od zawsze mi się podobał. Wyglądała nieziemsko, a łącznie ze skąpym ubraniem pozwalała mi myśleć o wszystkich nocach jakie razem ze sobą przeszliśmy. Trochę ich było.
Nie mogę tak myśleć raz o jednej, a raz o drugiej.
Obie nie zwracały uwagi na mój błądzący wzrok, który kierowałem na ich twarze. Wyglądały tak cudownie, a nie potrafiłem skupić się na konkretnej.
- Posuwać się. - odezwał się Janek, który odepchnął je na bok. Zdążyłem pochwycić Olgę, a Hania odskoczyła.
- Uważaj! - skarciłem go. Następnie zapytałem Oli czy nic jej się nie stało.
- Nie, nie, nie! Wszystko w porządeczku. - spojrzała na Janka i oderwała się ode mnie. Przybliżyła się do niego znacznie. - Powinnam teraz ciebie schłostać!
- Tylko spróbuj maleńka. - zaśmiał się krótko. Reakcja z jej strony była szybka. Uderzyła go torebką, a gdy ta runęła na ziemię, zaczęła bić go pięściami. On natomiast stał i się śmiał.
- Taki jesteś cwany!? - postanowiłem odciągnąć ją siłą z Hanią. Oboje spojrzeliśmy po sobie jak rodzice małego dziecka, które zbyt bardzo narozrabiało.
Przez jej krzyki zdążyłem zapytać Hani:
- Wszystko okay?
- Tak. - uśmiechnęła się.






Nowy Korepetytor _4Dreamers_Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz