35

297 15 9
                                    

Przyjechała niedługo po naszej krótkiej konwersacji. Nie miała samochodu, lecz miętowy rower, który idealnie współgrał z jej eleganckim kombinezonem.
Ale w tamtym momencie było to dla mnie nie istotne. Miałam dosyć Tomka oraz Łukasza tak bardzo, że poczułam ból w skroniach. Od tego ciągłego myślenia zapomniałam o randce.
I tak była do kitu...
Bynajmniej próbowałam sobie to wmówić. Tak naprawdę były to moje najszczęśliwsze kilka godzin, a może minut. Nie liczyłam czasu.
Jak teraz.
- Matko Patrycja! - podbiegła do mnie stukając w podłoże wysokimi, cienkimi jak igła szpitkami. Nie miałam pojęcia jak udało jej się pedałować w czymś takim.
- Jest ok. - zagwarantowałam. Znalazła mnie w dziale z antykami gdzie nikt nie przychodził. Mogłam odpocząc od ludzi i od ich ukradkowego zerkania w moją stronę. Teraz chciałam być z sama.
Albo z N I M.
- Jak długo tu siedzisz? - wzruszyłam ramionami. - Powinnaś wracać do domu. Kuba na Ciebie czeka.
- Powiedziałaś mu? - podniosłam głowę. Jej blond włosy upięte były w uroczego koczka na czubku głowy. Miała pełny makijaż jakby się dokąś wybierała.
- Poinformowałam go, że wiem gdzie jesteś. - uśmiechnęła się jak zmartwiona matka. Ten wyraz twarzy skruszył moją złość. - Chyba nie zwróciłaś uwagi na to, że już jest dwudziesta druga.
- W lato nawet o tej godzinie jest jasno. - uznałam wzdychając. Faktycznie nie spojrzałam na godzinę, ale kto by to robił? Przecież miałam być na cudownej randce, która mogła zaowocować związek. A tu wszystko legło gruzem. Zaczęłam nienawidzić Łukasza za to, że przerwał pocałunek i za to, że pojawił się w moim życiu. Gdyby nie on, byłoby łatwiej. Mógł zostać w Londynie, a wtedy wszystko ułożyłoby się inaczej.
O wiele inaczej.
- Wrócimy razem. - dotknęła przyjaźnie mojej dłoni. Na jej środkowym palcu dostrzegłam sygnet. Musiał pochodzić od jej przodków, ponieważ kolor w połowie zszedł.
Zaciekawił mnie on.
- Nie chcę tłumaczyć wszystkiego Kubie. - jęknęłam. - Na pewno będzie się domagał wyjaśnień.
- To chociaż opowiedz mi. Będę tam z Tobą, więc rozkarze mu by na Ciebie nie naciskał. - cicho zachichotała.
Byłam dość steptycznie nastawiona do tego pomysłu, lecz po czasie uległam. Ile emocji czułam nawet o tym nie wiedząc. Złość, smutek, rozczarowanie, zakochanie, zdumienie i wiele wiele innych. Kiedy to wszystko się połączy powstaje mętlik, który trudno odplątać. Można go porównać do słuchawek, które wrzuciliśmy do kieszeni. Są tak pozakręcane, że tylko nieliczni rozplączą je w kilka sekund.
Tak samo było z moim umysłem. Traciłam kontrolę nad uczuciami, a one nie pozwalały wyjść mi na prostą. Nawet nie wiem czy zdołałam je wyciągnąć z kieszeni.
Być może nie.
Dopiero teraz pozwoliłam sobie na płacz. Na lament, który pokazuje moją słabość. Na żal do ludzi, którym zaufałam.
- Czy Tomek mnie nie wykorzystał? - pokręciłam niechcianie głową. - Wiedział, że byłam z Łukaszem. Może zrobił to, by mnie po prostu odbić?
- Nie, myślę, że nie byłby do tego zdolny. - pogłaskała mnie czule po głowie. Większość ludzi wokół mnie lubiła się mną opiekować. Może dlatego, że tej opieki faktycznie potrzebowałam.
- Poza tym. - kontynuowała. - Łukasz Cię okłamał, że nie ma przyjaciela. Może się bał?
- Czego?
- Tego, że Tomek jest lepszy. - zmrużyła oczy. Choć na co dzień widziałam w niej jeszcze małą dziewczynkę to w sytuacjach nadzwyczajnych pokazywała swoją dojrzałą stronę. - Może Tomek umie lepiej grać na fortepianie, może jest przystojniejszy lub bardziej charyzmatyczny? Przez zazdrość tego Tobie nie mówił.
- Oboje skłamali. - załkałam. Tym dłużej się nad tym zastanawiałam traciłam rachubę. Znów zaczynałam się gubić. Chyba moja podświadomość po prostu nie chciała uznawać tego za prawdę.
A niestety nią była.
- Powinnaś się z tym przespać. - poklepała mnie po plecach. Spieszyła się i to bardzo.
Wiedziałam, że pewnie czeka ją jakiś wieczór. Musiałam tylko zapytać jaki.

- Aha! Czyli wy wszystko wiecie tylko nie ja? - oburzył się Kuba. Hania próbowała go uspokoić.
- Nie denerwuj się. To nic wielkiego, prawda Patrycja? - zwróciła się w moją stronę. Przytaknęłam pospiesznie głową.
- Tak, tak. Jak najbardziej. - próbowałam zachować pozory. Widziałam jak Kuba mięknie widząc ją tak ubraną. Zastanawiałam się tylko czy widzi w niej prawdziną Hanię, czy tylko Olgę. Miałam jednak nadzieję, że to pierwsze.
- Dobra, ale Patrycja idź teraz do pokoju. Muszę pozmawiać z Hanią. - nie spuszczał z niej wzroku. Nie lubiłam się go słuchać, lecz jego ton był tak oschły, że uciekłam w popłochach.

Perspektywa Kuby
Miałem tyle do powiedzenia. Zachowanie Patrycji oraz samej Hani zaczęło mnie niepokoić. Nie chciałem jednak pytać o apel i jej dziwną zmianę nastroju, lecz o jej aktualną pozę. Usiedliśmy przy stole jak powinni robić to dorośli ludzie.
Ale my nimi nie byliśmy.
- Zanim zapytam o Patrycje. - podniosłem palec w
górę. - Powiedz mi, gdzie ty idziesz tak ubrana?
- Ja? - zapytała retorycznie. Dziwnie spuściła wzrok na blat stołu. Coś ją hamowało, by powiedzieć prawdę.
- No nie ja. - uważnie ją obserwowałem. Jej mimika była bardzo uboga.
- Umówiłam się z kimś. - podniosła lewy kącik ust. Zdanie zawisło w powietrzu na długi czas. Zaczynała się denerwować. - Chyba nie masz nic przeciwko. Jesteś z Olgą, ja też powinnam z kimś być.
- Przecież nie mam. - próbowałem się zaśmiać co wyszło dość gorzko. - Nie mogę mieć.
- To dobrze. - Nie poczuła ulgi. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej się napięła. Spróbowałem wydostać z niej jak najwięcej informacji na temat tego kogoś.
- A z kim idziesz? - mruknąłem pochylając się do przodu. Czułem się jakbym był z nią na randce, gdzie rozmawiam o jej randce, którą ma mieć po tej randce.
Co ja pieprzę?
- Z Danielem. Studiuje medycyne na pierwszym roku. - nawlekła na palec małe włoski wystające jej z fryzury.
- To wasz pierwszy raz, czy się znaliście?
- Poznała nas koleżanka. - odpowiadała grzecznie na moje wścibskie pytania.
Hm... Ma niezłą cierpliwość w porównaniu do mnie.
- No dobra. - poprawiłem się niezgrabnie na krześle. - A teraz chciałbym wiedzieć co z Patrycją. - pragnąłem zmienić temat, który nie będzie sprawiał mi tak fizycznego bólu. Myśl o niej w ramionach innego faceta, wręcz mnie dobijała.
- Patrycja... - westchnęła. - Opowie Ci o tym sama, tylko kiedy będzie na to gotowa. Nie naciskaj na nią, bo dla niej jest to trudne.
- Boże, znów mam czekać? - wywróciłem oczami.
- Czasem warto zaczekać. - powiedziała dwuznacznie przez co umilkłem. To zdanie znaczyło dla mnie coś innego, niż to co dla niej.
Miałem zaczekać na nią.
Mieliśmy czekać na siebie.
W dziwnych okolicznościach.
W dziwnym świecie.

Nowy Korepetytor _4Dreamers_Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz