40

275 18 24
                                    

Hania przyszła do nas bez żadnej zapowiedzi. Wiedziała tylko, że z Kubą jest coraz gorzej i nie trudno o jego furię, więc bez zbędnych pytań zamknęła się w jego pokoju.
A ja postanowiłam umilić sobie czas tańcem.

Perspektywa Kuby
Mimika twarzy oraz sposób w jaki się poruszała zdradzał jej najgłębsze odczucia. Miałem wrażenie, że przyszła tu po to, by wytknąć mi popełnione błędy.
Ale co do tego się myliłem.
Usiadła na przeciwko mnie tym razem ubrana skromnie, bez żadnych dodatków, ani makijażu. Uwielbiałem ją taką, gdy mogłem zobaczyć kiedy rumieni się na mój widok, a kiedy wyłącznie uśmiecha.
Tym razem próbowała wszystko zachować dla siebie.                   
Ja w porównaniu do niej wyglądałem jak pusta ściana w przedpokoju. Miałem rozczochrane włosy, stare okulary oraz pierwszą lepszą koszulkę z nadrukiem drużyny koszykarskiej. Nie byłem fanem, lecz większość t-shirtów z sieciówek prezentowały się właśnie w ten sposób.
To nie był odpowiedni moment na zastanawianie się nad tym.
- Cześć. - przywitała się. Choć czułem się jak przysłowiowe gówno to jednak chciałem okazać trochę kultury, więc pomału wstałem.
- Hej. - mruknąłem. Ostatnią rzeczą na jaką miałem ochotę to rozmawiać z kimkolwiek.
Serio.
Nastała chwila oczekiwanej ciszy. Nie patrzeliśmy sobie w oczy jak powinniśmy, a błądziliśmy po meblach. Wydawało mi się jakby trwało to wieczność, którą nie w sposób opisać. W pewnym momencie po prostu się poddałem.
- Przepraszam, że jestem taki nerwowy, ale niektóre rzeczy są dla mnie zbyt trudne. - powiedziałem cicho. Jej szare spojrzenie było dla mnie nie tyle co przygnębiające, a pobudzające i dodające siły. Coś dziwnego znalazłem w jej rozszerzonych źrenicach przez co zapragnąłem tego zdobyć.
- Co jest dla Ciebie zbyt trudne? - zapytała. Odpowiedź na to pytanie znałem, ale była zbyt intymna, by ją powiedzieć.
- Wiele rzeczy. - zaogólniłem. Jej dłoń niespodziewanie spoczęła na mojej pokazując tym samym jej naturalną łagodność. Poczułem jak mrowi mnie skóra.
- To odpowiedni czas, aby to powiedzieć. - zachęciła. - Kiedy jak nie teraz?
Mogłem się kłócić dalej lub po prostu przyjąć jej rację. Prawda była taka, że faktycznie to ostatni i najlepszy moment, aby się komuś wygadać. Nie mógłbym przecież rozmawiać o tym z Olgą, gdy ona jest zapatrzona tylko w siebie.
- Po śmierci dziadka... - westchnąłem. Nie chciałem zaczynać tego tematu, ale nie było innej opcji, by to wytłumaczyć. - Tak naprawdę stałem się za nią odpowiedzialny. Wiem, że jest już prawie pełnoletnia, ale nie mogę uwierzyć, że niedługo pójdzie swoją drogą. Jak na razie mam prawo chronić ją od takich ludzi jak Tomek.
- A co on takiego zrobił? - zdziwiłem się jej postawą. O dziwo nie mówiła mi co mam robić, a wyłącznie słuchała. Byłem pod wrażeniem.
- Pomijając naszą dawną sprzeczkę to... - nie wspomniałem o co wtedy poszło. Mniej więcej każdy w szkole o tym wiedział. Jednakże gdy miałem powiedzieć coś jeszcze nagle wyleciało mi to z głowy. Nie było innego powodu za to, czemu go niecierpię. Zupełnie.
- Hm. - mruknęła podejrzanie. - Zawsze byłeś tak niezdecydowany?
- Daruj sobie. - kiwnąłem się w bok oraz niezauważalnie uśmiechnąłem. Zaczęła bawić mnie cała sytuacja, która wyglądała mi na zbyt skomplikowaną.
Tak naprawdę dostałem to czego chciałem. Chciałem Olgi, a teraz żałowałem.
Nigdy nie widziałem Tomka z innymi dziewczynami. Nie pamiętam też aby traktował je wynioślej. Moje niedawne uniesienia były bezpodstawne. Nie miałem ani dowodów, ani nawet podejrzeń.
Ale głupie...
- Musisz przeprosić Patrycję. - doradziła mi jakbym o tym nie wiedział. - I Tomka też.
- Spróbuję. - przeczesałem włosy palcami. Były nieuczesane i poplątane. Miałem przynajmniej nadzieję, że tego nie było widać.
Postanowiłem poprawić nam humor obojgu. Nurtowała mnie pewna myśl, na którą oczekiwałem odpowiedzi.
- Jak było na randce? - jej twarz nagle pochmurzała co świadczyło o tym, że źle trafiłem. Jednak to co odpowiedziała mijało się z jej ruchami.
- Dobrze. - kiwnęła głową. - Miły chłopak. Prawdopodobnie będziemy się widywać, gdy tylko skończę liceum. Wiesz... Te same kierunki i studia...
- Tak, rozumiem. - przytaknąłem. Moje uczucia musiały pozostać we mnie, tkwić tam i nie wychodzić. Nie mogły pokazać jak wielkim mięczakiem jestem i jak bardzo potrafię być zazdrosny. Tak naprawdę chciałem rozerwać tego typa na strzępy, ale ukazanie tego byłoby po prostu żenujące. 
Spokój. I wyłącznie to. 
- A jak Ci się układa z Olgą? - nie zdawała sobie sprawy, że właśnie rzuciła we mnie bombą, która tykała od dobrych parunastu miesięcy. Sumienie kazało mi mówić prawdę, ale serce skutecznie hamowało wszelkie myśli.
- Jest bardzo dobrze. - zacząłem nawijać. - Naprawdę nam się układa. Mam nadzieję, że tak pozostanie. Poza tym spotykam się z nią w ten tydzień. Postanowiliśmy umilić sobie czas wakacji. Naprawdę dobrze nam razem i chcemy ze sobą być. Jest dla mnie wszystkim, a ona dla mnie także.
- Cieszę się, że z Wami wszystko dobrze. - jej struny głosowe próbowały nie drżeć. Wykrzywiłem usta w półuśmiechu.
Wiedziałem, że ją zraniłem. Wiedziałem, że ranię też samego siebie. Wiedziałem, że ranię każdego swoim kłamstwem. Lecz czy przyznanie się do moich mieszanych uczuć byłoby właściwe? Na pewno nie.
Magnetyczna siła kazała nam patrzeć sobie w oczy. Widziałem jej przejęcie, jej wrażliwość oraz sumienie, które nie opuszczało tamtejszej, małej i skromnej duszeczki. To co ją trapiło pozostało dla mnie zagadką.
I na razie musi nią pozostać.
Z pokoju Patrycji dobiegły głośne uderzenia w podłogę. Tańcząc tupała przeraźliwie przez swoje twarde podeszwy. Próbowałem coś w tym aspekcie zaradzić i uzmysłowić jej, że mnie to strasznie irytuje, jednak jej upartość stawiała górę. Po śmierci dziadka przestała to robić.
Do niedawna.
- Kuba... - Hania niespostrzeżenie zwróciła moją uwagę. Przerażenie wręcz z niej kapało.
- Co się sta... - nie dokończyłem. Jej pocałunek był dla mnie jak grom z jasnego nieba i to dosłownie jasnego. Pod powiekami dostrzegłem tę jasność, która biła z niej prosto we mnie. Oślepiała mnie nim wprowadzając do mojej głowy zupełną pustkę.
Jak podczas braku widzenia nie mogłem myśleć racjonalnie. Nie mogłem myśleć, że właśnie dokonuję aktu zdrady. Zatopiłem się w niej, a chciałem więcej.
Miałem pragnienie poznać w niej wszystko. Każdy zakątek i każdą jej myśl. Po prostu jej pożądałem.
Nie pozwoliłem jej wyjść, gdy ona tego chciała. Wiem, że wyrzuty sumienia stawiały u niej górę, lecz to nie był moment na nie.
Na sumienie, które mogłoby zniszczyć wszytko.

Nowy Korepetytor _4Dreamers_Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz