Wieczorem zajrzałam do Kuby, ponieważ przez natłok szkolnych obowiązków, nie zamieniłam z nim ani słowa. Wchodząc do jego czerwonego pokoju, zauważyłam, że rolety zostały zasunięte, a światło padało wyłącznie z telefonu. Obok jego głowy leżała skulona Red, tuląc się do policzka.
- Co robisz? - Zapytałam siadając obok niego.
- Myślę... - Rzekł zbyt rozmarzonym tonem. Zmarszczyłam brwi i spróbowałam wyczytać coś z jego twarzy.
- O czym? - Wywrócił oczami i się uśmiechnął. Ostatni raz wyglądał tak promieniście, gdy zdał prawo jazdy. Wyglądał jak małe dziecko, chichocząc i dziękując światu, że się urodził.
- Ola kazała mi na siebie czekać na dziedzińcu. - Zaczął nie patrząc na mnie. Miałam nadzieję, że z nią zerwał i wreszcie mógł spokojnie odetchnąć. - Po pewnym czasie przyszła, rozmawiając z jakąś dziewczyną. Patrycja! Tak zakręciło mi się w głowie jak ją zobaczyłem, że miałem wrażenie, że dostanę zawału!
- Mów dokładniej. - Poprawiłam go. Mówił bardzo niewyraźnie i nieskładnie, przez co musiałam wytężyć słuch.
- Nie mogę! - Podniósł głos, a następnie zakrył usta dłonią, przypominając sobie o śpiącej Red. Kontynuował szeptem. - Urocza blondynka, chyba nie farbowana. Miała takie duże, szaro-niebieskie oczy i ładne ciałko. Mówie ci! Cud miód.
- I co dalej? - Dopytałam chcąc dowiedzieć się więcej. Zaintrygiwała mnie nowa postać.
- Olga nam siebie przedstawiła. - Sięgnął po lampkę, która stała na parapecie. Szybko ją zapalił i mówił podekscytowany. - Dziewczyna ma na imię Hania. Czy to nie piękne imię?
- Ładne. - Przytaknęłam.
- Właśnie. - Przeciągnął się leniwie. - Okazało się, że są od niedawna przyjaciółkami i dlatego dostałem numer do Hani pod pretekstem. - Zachichotał i pokazał sms'y. - Zobacz ile ze sobą pisaliśmy.
- Nie zerwałeś z Olgą. - Chwyciłam jego telefon w niebieskiej obudowie, i zaczęłam sprawdzać konwersacje. Hania wydawała się być miłą osobą, dość śmieszną.
- Zerwę z nią jutro. - Szturchnął Red przez to ta się wybudziła. - Przepraszam kochanie. - Ucałował ją w czoło. Następnie zwrócił się do mnie. - Podczas dłuższej przerwy obiadowej.
- Może Hania nie będzie chciała z tobą być? - Przygryzłam wargi. Po jej wiadomościach mogłam twierdzić, że było inaczej.
- Zakocha się. - Prychnął. - Dogadujemy się bardzo dobrze. Zerwę z Olgą, pójdę do Hani.
- Nie zapominaj, że są przyjaciółkami. - Oddałam mu iPhona i pogłaskałam Red. Kuba spojrzał na mnie niepewnie spod rzęs.
- Ja muszę z nią być! - Pochylił się energicznie. Wydawał mi się szalony, wręcz zbyt pobudzony. - Olga na pewno to zrozumie. Ja się naprawdę zakochałem!
- Nie przesadzaj. - Zaśmiałam się. - Najpierw się z nią zapoznaj. - Dotknęłam jego rozpalonego ramienia. - Nie masz przypadkiem gorączki?
- Jestem świadom swojego zachowania. - Rozejrzał się. - Ale w sumie zimno jest.
- Poczekaj, pójdę po termometr. - Leżał w kuchni pomiędzy bandażami, a plastrami. Wszystko trzymaliśmy w wielkiej apteczce, która wyposażona była w leki oraz podstawowe sprzęty pierwszej pomocy.
Po chwili, gdy wróciłam okrył się kocem, dalej pisząc najprawdopodobniej z Hanią.
- Trzymaj. - Dałam mu, a on mocno strzepał.
- Będę się śmiał, jak będę miał stan podgorączkowy. - Położył się i odczekał ze mną piętnaście minut. W tym czasie obgadywaliśmy wkurzających nauczycieli w naszym liceum.
- Typiara od bioli jest nie do zniesienia! - Warknął. - Tyle zadanie do domu.
- Gorsza jest od Geografi. - Machnęłam zdrową ręką. Drugą trzymalam cały czas na kolanie, by jej nienadwyrężać. - Dobra, daj termometr.
Podał mi go, a ja próbowałam doczytać się czegokolwiek z wąskiej, czerwonej kreseczki. Zaświecił mi latarką z telefonu. Wtedy dostrzegłam trzydzieściosiem stopni.
- Kuba, ty masz gorączkę. - Szepnęłam, a on poczerwieniał.
- Umieram! - Krzyknął dramatycznie. Red spłoszyła się na koniec pokoju.
- Wy faceci. - Mruknęłam niechętnie. - Pójdę po paracetamol i ci przejdzie.
- Może nie będę musiał iść jutro do szkoły. - Uśmiechnął się niewinnie.
- Jesteś pełnoletni. Rób co chcesz. - Wzruszyłam ramionami i udałam się na dół. Przeszukując sterty pudełek, dostrzegłam kartkę obok miski Lucyfera. Sięgnęłam po nią i odczytałam:
"nauczyciel do usług 729******"Zdrętwiałam zupełnie. Jak to możliwe, że Tomek dał mi swój numer telefonu? Mieliśmy tylko się razem uczyć. Po co miałabym do niego dzwonić?
Włożyłam kartkę do kieszeni i próbowałam zapomnieć.
Po co? Czemu? Dlaczego?
Odszukałam paracetamol i podałam go Kubie. Ten prawie usypiał.
Dziadek zawsze mi powtarzał, że lepiej nie wiedzieć co ci dolega, bo wtedy wiedząc, bardziej się nakręcasz. Świadcząc po zachowaniu brata słowa zyskiwały na sensie. Tylko lepiej wiedzieć, niż umrzeć. Dziadek o to nie zadbał.
- Mam katar. - Podciągnął nosem. - A jak mnie w kościach łupie!
- Dwadzieścia lat na karku. Przecież to taka starość... - Zadrwiłam, a on wykrzywił twarz.
- I nie mam własnego domu, porządnego auta i Hani. - Westchnął. - Dzieci też nie, ale z tym akurat problemu nie mam.
- Nie chcesz mieć dzieci? - Zagłębiam się w temat. - Chce! - Oburzył się. - Ale nie jestem gotowy.
- Rozumiem. - W głębi duszy ucieszyłam się. Nie przepadałam za dziećmi, więc nie byłam chętna bawić swoich chrzestniaczek w wieku siedemnastu lat. Pewnie Kuba wybrałby mnie za chrzestną. Niewątpliwie.
- Ty nie chcesz mieć? - Zapytał mnie podejrzliwie.
- Ani mi się śni! - Sprostowałam. - Wiesz jaki to koszmar? Roztępy, ból w kręgosłupie, trudności w chodzeniu, ból podczas porodu, a potem karmienie piersiom. Co to, to nie!
- Kop w jaja boli bardziej. - Powiedział przekomarzająco. Uderzyłam go w ramię.
- Ale wy nie musicie rodzić.
- Mama mówiła, że rodziła nas bezproblemowo. - Wtrącił. Naburmuszyłam się.
- Znając ją, to pewnie podczas porodu miała regulowane brwi. - Skrzyżowałam ręce, a mój brat się głośno zaśmiał.
- Już to sobie wyobrażam. - Przetarł oczy i szepnął. - Chciałbym iść już spać. Możesz łaskawie opuścić mój pokój?
- Z przyjemnością. - Zatwierdziłam. Pomogłam wydostać się także Red, której tęskno było do Lucyfera. Wbiegła jak szalona do legowiska i zapadła w sen.
Moja bateria pomału się rozładowywała, ale ja dalej chciałam coś zrobić. Z kieszeni wyjełam jego numer. Godzina jedenasta nie jest tak późną porą, ale coś innego mnie zatrzymywało.
Jaką miałam wymyślić wymówkę?

CZYTASZ
Nowy Korepetytor _4Dreamers_
Fiksi PenggemarPatrycja od zawsze miała problemy z matematyką. Nie przypuszczała, że jeszcze na koniec II liceum jej matka, postanawia zmienić korepetytora na Tomasza, czyli chłopaka, którego kojarzy z szkolnego korytarza. Problemem okazują się relacje między dwo...