30

318 13 23
                                    

Po skończonej ceremonii razem z Maksem udaliśmy się na pocztę. Niedawno zamówił sobie czarną bluzę z logiem Monstera. Osobiście chciałam zostać jeszcze z Tomkiem, lecz mu o tym nie powiedziałam.
Może i dobrze, że wyszłam...
Poza tym obok niej stała moja skrzynka na listy, którą Kuba opróżniał raz w miesiącu. Tym razem ja chciałam to zrobić.
- Ale nie mogę się doczekać! - wrzasnął przez co zwrócił na siebie uwagę przechodniów. Jednemu z nich posłał wrogie spojrzenie. - A ty co się lapisz, co?
- Maks! - wzięłam go pod ramię i przyspieszyłam kroku. Nienawidziłam jego głupich akcji na środku ulicy. Musiałam wtedy tłumaczyć zaistniałą sytuację. Raz zdarzyło się, że przyjechała po nas policja. To dopiero był numer.
- To on mnie sprowokował, gówniak jeden. - spojrzał za siebie i posłał komuś środkowy palec. Sturchnęłam go.
- Przestań. Zobacz, jesteśmy na miejscu. - urwałam i puściłam jego rękę. Jego dawne wrogie uczucia znów zamieniły się w pozytywne i pobudzone. Podbiegł do drzwi i zatrzymał się u progu.
- Idziesz? - zapytał rzeczowo. Dziwne, że jeszcze na mnie czekał.
- Nie, sprawdzę czy coś mam w skrzynce. - uśmiechnęłam się, gdy wszedł do środka. Wreszcie miałam chwilę dla siebie.
Moje myśli krążyły wokół jego głosu. Nuty pianina wbiły mi się w umysł tak mocno, że nie mogłam ich stamtąd wyciągnąć.
Przed oczami natomiast widniał jego obraz. Twarz miał taką skupioną i oddaną temu co robił. Usta otwierały się jakby chciał coś wykrzyczeć całemu światu, a tylko śpiewał.
Lecz czy śpiewanie nie jest pięknym krzykiem o emocjach drzemiących w środku ciebie? Niektórzy posiadają głosy dzięki, którym mogą krzyczeć piękniej od innych otwierając swoje serce. Być może to właśnie robił Tomek.
Wyrażał się inaczej.
Otworzyłam metalową rozgrzaną skrzynkę. W niej leżała sterta białych kopert. Wyciągnęłam wszystkie.
- Rachunek, reklama, rachunek, renta... - mruczałam pod nosem czytając kolejne podpisy znanych mi lub mniej znanych osób. Aż nagle jedna z nich była prawie, że pusta. Posiadała piękny, kwiatowy znaczek podczowy, a pod nim dużymi literami:
LONDYN

Zmarszczyłam czoło. Kto pisał do mnie z Londynu? List dedykowany był wyłącznie dla mnie, a dopiero potem zobaczyłam imię nadawcy:
Łukasz Walker

Z nie do wierzenia przetarłam oczy. Właśnie dostałam list od kogoś, kto przez cały czas traktował mnie niegodnie.
Poczułam się słabo. W moje życie wkroczył nowy chłopak, którego nieotwarcie uznawałam za swoją sympatię. Lecz Łukasz musiał wszystko popsuć. Znów chciał namieszać we mnie całej.
Ale list musiałam przeczytać. Byłam ciekawa co miał mi ważnego do przekazania. Lecz zawahałam się chwilę. Nie chciałam by widział to Maks.
Zajrzałam przez szybę na pocztę. Odnalazłam jego różową czuprynę. Rozmawiał z jakąś dziewczyną. Tą samą jak pod szkołą, gdy byłam zajęta Hanią.
Prychnęłam pod nosem i usiadłam na pobliskiej ławce. Prawie wyrwałam list z środka, chcąc go odczytać:

Droga Patrycjo.
Wybacz mi za moją długą nie obecność w twoim życiu, lecz kontakt z Tobą był niemożliwy, gdy zablokowałaś mnie na wszystkich portalach społecznościowych. Mam nadzieję, że nie dało Ci to żadnej satysfakcji.
W Londynie osiągnąłem już wszystko. Jestem znany nie tylko tam, lecz w całej Angli. Zauroczyłem widzów moimi własnymi głębokimi utworami. Pewnie słyszałaś na Youtube.
Teraz chcę zrobić karierę we Włoszech lub Niemczech. Nie jestem jeszcze pewny, ale na coś wreszcie będę musiał się zdecydować.
Ale w pierwszej kolejności chcę wrócić tu, do Warszawy i spróbować swoich sił. Teraz na pewno stanę się tu obiektem westchnień. Poza tym chciałbym też pomówić z Tobą. Zerwaliśmy to fakt, ale zrobiłem to wyłącznie po to, byś nie musiała męczyć się z moją pracą. Teraz, gdy osiągnąłem już wszystko chcę wrócić do Ciebie i do Polskich nut. Będę pracował dla Ciebie mniej i znajdę czas na nas.
Pozdrawiam z Londynu.
Łukasz Walker.

Nie wiedziałam czy chcę mi się płakać czy śmiać. W tamtym momencie potrafiłam jedynie ukryć twarz w dłoniach i ciężko westchnąć. Brakowało tylko jego, by zniszczył moje dobre samopoczucie.
Toczyłam wewnętrzną walkę z którą nie mogłam wygrać. Dalej go darzyłam ciepłym uczuciem nawet jeśli popełnił błąd.
Błędy może popełnić każdy...
Lecz w dobrym momencie przypomniałam sobie o Tomku. Który i tak chciał jedynie przyjaźni.
Szlag by to...
Kopnęłam kamień i podeszłam do Maksa, który stał na chodniku z paczką. Dalej się cieszył, a ja przybrałam maskę do złej gry.
- Whore! Wreszcie będę wyglądał jak człowiek! - charakterystycznie dla siebie zaczął podskakiwać w chodzie. - Wiesz czego się niedawno dowiedziałem?
- Co takiego? - spojrzałam na niego z ukosa, chowając list do torebki. Nie chciałam by dostał jakiś podejrzeń. W dłoni trzymałam wyłącznie rachunki.
- Że whore go jednak nie francuski. - zaśmiał się. - Będę od dzisiaj mówił "moi le bordel".
- Co to znaczy?
- Ja pierdolę. - wykrzywił usta w uśmiechu. Lubiłam jego uśmiech, wyglądał naprawdę uroczo, dopóki nie pokazywał zębów. Upodobniał się do Teodor'a z Alvinów i Wiewiórek, albo raczej jego przerażającej wersji.
- Hm... Długie. - zaśmiałam się krótko. W torebce zawibrował mój telefon, więc szybko go wyciągnęłam i zobaczyłam wiadomość od Tomka. Serce zabiło mi szybciej.

Tomek - Jutro korepetycje u Ciebie, pamiętaj. Po nich możemy wskoczyć na jakąś kawę do kawiarnii. Ja stawiam ;)

Patrycja - Chętnie, nie mam innych planów na jutro.

Przygryzam wargę niepewna czy dobrze odpisałam. Słyszałam, że kobiety powinny być niedostępne, a tym czasem zgadzałam się na wszystko co proponował. Zapytałam Maksa, czy dziewczyny powinny być niedostępne. Analogicznie jest mężczyzną, więc powinien wiedzieć najlepiej.
- Czemu w ogóle pytasz? - zmarszczył czoło.
- Tak tylko. - wzruszyłam ramionami próbując ukryć moje zaczerwienione policzki. Być może nabrały takiej barwy przez rażące słońce lub z powodu Tomka, który też był moim słońcem.
Romantycznie... Nie powiem.
- Pewnie piszesz z tym swoim ciachem. - prychnął przekładając paczkę do drugiej dłoni. Nim zdążyłam coś powiedzieć on kontynuował. - Ta niedostępność to brednie. Błagam Cię, zachowuj dystans, ale daj się gdzieś zaprosić. Miałem sytuację, że podrywałem taką Andżelę? A może to jednak Jessica była? - zamyślił się, a potem machnął ręką. - Nie ważne. Poznałem na imprezie, więc chuj pamiętam. Tak czy owak wymieniliśmy się numerami telefonów. Napisałem do niej czy chciałaby ze mną wybrać się do kina i się zgodziła. A później było tylko z górki. Nie chciała się nigdzie wybierać tylko raz na jakiś czas, żeby nie było, że jest łatwa. I gówno, bo chciałem jeden numerek, a chodziłem za nią prawie pół roku. Potem zrezygnowałem, bo nie chciało mi się.
- Czyli twoim zdaniem przez niedostępność chłopak się poddaje?
- Dokładnie. - skręcił na naszą dzielnicę.

Moi drodzy, moi mili!
Soyluna222444 (mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko jak udostępnie tutaj twój nick) wpadła niedawno na pomysł maratonu z okazji dnia dziecka 😂 Myślę, że to bardzo dobry pomysł, więc postanowiłam go zrealizować.
Teraz cały tydzień będzie codziennie nowy rozdział! Godzina oczywiście nie jest określona, bo zawsze coś mi wypadnie 😂
Możecie pisać komentarze, czy pomysł przypadł wam do gustu i czy chcecie w przyszłości kolejne maratony.
Trzymajcie się! ❤
- Oliwia.

Nowy Korepetytor _4Dreamers_Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz