Kuba nie poszedł do szkoły. Tłumaczył się ostrym bólem głowy w co uwierzyła moja matka. Pewnie i tak nie interesowało ją co dolega synowi, bo nawet nie podała numeru do lekarza. Zamiast tego wyszła z domu i wsiadła do swojego nowego auta.
Ojciec znów nie wrócił z trasy. Miałam przeczucie, że jego wyjazdy nie służą do zarabiania. Choć moją matkę i to nie obchodziło. Od kilku miesięcy nie widziałam go w domu. To paradoksalne, lecz niestety prawdziwe. Przyjeżdżał późną nocą lub wczesnym rankiem, gdy ja śpałam w najlepsze. Następnie opuszczał dom po kilku godzinach. Wiedziałam o tym, bo pewnego razu nie mogłam zasnąć. Wtedy zobaczyłam jego postać, która cicho czmychnęła do pokoju. Nie raczył nawet zerknąć na dziecko.
Przez całe moje dziecięce życie, ojca zastępował mi dziadek. Robił wszystko, bym czuła się dobrze. A jednak ciągłe wyjazdy taty mnie zbijały z tropu. Nie płakałam za nim, bo nie miało to sensu. Nikt nie mógłby mi pomóc. Ale żałowałam, że tak nas porzucił tylko dla pieniędzy.
Gdy rok temu opuścił mnie także dziadek, został mi wyłącznie mój brat. Nie dogadywał się ze mną jak staruszek, ale nadrobiliśmy wszystko w kilka miesięcy. Staliśmy się sobie najbliżsi.
Kończąc lekcje wstąpiłam do biblioteki. Musiałam poszukać encyklopedii historycznej, by wykonać zadanie domowe. Palcem przejeżdżałam po rogach książek. Była to bardzo duża powierzchnia samych pułek z wiedzą. Na przodach od prawej strony walało się tysiące antycznych romansów, a po lewej - współczesne kryminały. Znajdowałam się w przedostatniej sekcji, gdzie regały poświęcone były historii oraz geografi. Jednakże nie mogłam znaleźć tego co było mi potrzebne. Chciałam udać się do stanowiska pomocników, ale w tym momencie ktoś mnie zatrzymał.
- Cześć. - Powiedział przyjemny głos. Gdyby w sali nie było cicho, mogłabym udawać, że nie słyszę, ale tutaj było słychać nawet zrzuconą szpilkę. Odwróciłam się pomału.
- Cześć. - Przywitałam się z Tomkiem. W garści trzymał jedną, grubą książkę. Oparty był o pobliską pułkę. - Nie wiedziałam, że czytasz książki.
- Nienawidzę książek. - Zmarszczył nos i wysunął lekturę na przód. Nic mi nie mówił jej tytuł. - Potrzebuje na angielski. Nudne, ale jakoś to zniosę.
- Tak. - Szepnęłam. Po co? Czemu? Na co? Nie wiem, ale czułam potrzebę rozładowania wewnętrznego napięcia.
- A czego ty szukasz? - Spytał podchodząc bliżej. Dzielił nas metr, a może dwa. O dziwo, w tej części sali nie było okien, jedynie małe lampy na ścianach. Panowała minimalna ciemność.
- Encyklopedii historycznej. - Odparłam, wracając do szukania.
- Dokładniej? - Podążał za ruchem mojej ręki. Czułam się obserwowana jak wtedy, gdy podczas kolacji robiłam dla niego herbatę. Miałam przeczucie, że to był on. Kto inny? Mój brat? Byłoby zabawnie.
- Rzym za panowania Juliusza Cezara. - Przykucnęłam i natknęłam na zbiór renesansowych dzieł.
- Mocna altyreria. - Gwizdnął.
- Nie wolno hałasować w bibliotece. - Powiedziałam uszczypliwie.
- Jesteśmy na tyłach sali. - Rzekł. - Tutaj nic nie słuchać z przodu.
Gwałtownie zwróciłam głowę w jego stronę. Na mojej twarzy zagościła czysta irytacja i dwuznaczność. Wyczuł to niemalże od razu.
- Nie miałem tego na myśli - Zaśmiał się krótko. - Serio nas nie słychać.
- To dobrze. - Palcem przejechałam po atlasie z mapami przed panowaniem Cezara. Byłam blisko odnalezienia encyklopedii.
Jeśli tylko ją znajdę, bez słowa zwieje i zostawię tu tego psychopatę.
- Chcesz jego biografie? - Pomiędzy dwoma cienkimi książkami, wyciągnął jedną olbrzymią.
- Może być przydatna. - Wstałam i podeszłam do niego. Lewą ręką przytrzymałam biografię, a drugą pomału przewijałam strony.
- Widzę, że już się goi. - Stwierdził chowając ręce w kieszeniach. Dziwnie się zestresował.
- Tak, jest lepiej. Dzięki. - Przeczytałam spis treści i przytaknęłam. - Nada się.
- Encyklopedie poza tym są po drugiej stronie. - Szepnął pochylając się ku mnie.
- Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej? - Powiedziałam z wyrzutem.
- Bo miałem nadzieję z tobą porozmawiać. - Rzekł, a następnie zagubił się w lekturach.Wróciłam do domu zmęczona. Nie miałam ochoty, ani robić lekcji, ani z nikim rozmawiać, ani widzieć mojej matki. Na to ostatnie nigdy nie miałam ochoty. Postanowiłam tylko wskoczyć do Kuby i zapytać jak się czuje. Oczy zabłysły mu chytrym płomieniem.
- Masz mądrego brata. - Podniósł się na łokciu i uniósł brew ku górze. - Zaprosiłem Hanie, by dała mi lekcje.
- Przecież ona chyba nie chodzi z tobą na zajęcia. - Mruknęłam.
- Nie, ale! - Przerwał popijając suche gardło wodą. - Ale dzisiaj Olga umówiła się do fryzjera i nie miała czasu mi ich podesłać. Dlatego Hania zrobi to za nią. O dziwo, obie się zgodziły!
- Wczoraj mówiłeś, że zerwiesz z Olą - Wywróciłam oczami. Jego sprawy miłosne stawały się coraz bardziej pogmatwane.
- Nie zrobię tego przez telefon. - Jęknął. - Jutro jej powiem.
- Przedłużasz.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Tak. - Poddał się i posmutniał. Ciągle trudno było rozszyfrować tego człowieka. - Boję się, że wtedy Hania przestanie ze mną gadać.
- Dopuszczasz się zdrady. - Podroziłam mu palcem.
- Wyluzuj. Nie będę nikogo zdradzał. - Dzwonek dobiegł nasze uszy. - Idź jej otwórz, pewnie przyszła.
- To twój gość. - Sprzeciwiłam się.
- Jestem chory. Zapomniałaś? - Wzruszył ramionami i okrył się kołdrą, aż po czubek brody. Choć nie byłam chętna, otworzyłam nieznajomej. Dziewczyna przywitała mnie od razu.
- Cześć. - Powiedziała łagodnie. - Jest Kuba?
- Jest w pokoju. - Odpowiedziałam. - Zaprowadzę Cię.
- Dzięki. - Była ode mnie strasza może o rok. Włosy spieła po jednej stronie uroczą spinką. Wydawała mi się być niedoszłym dzieckiem.
Czy można być niedoszłym dzieckiem?
Na schodach zagadała mnie propo mojego kierunku w liceum. Dowiedziałam się, że Hania uczy się na profilu biologiczno-chemicznym.
- Bardzo ciężki kierunek. - Zdziwiłam się.
- Chcę być lekarzem, więc wyzwania dopiero się zaczną. - Uśmiechnęła się. Rozmowa z nią była bardzo przyjemna. Choć mogłaby uznawać się za lepszą, tego nie robiła. Traktowała równo wszystkich i wszystko. Przynajmniej tak mi się zdawało.
Kuba napisał już maturę, a wyniki miał poznać niedługo. Nie wiem na jaki kierunek studiów chciał się udać, ale wiem, że na pewno nie na prawniczy. Nie lubi siedzieć na rozprawach i słuchać o nudnych przestępcach. Mnie zawsze to interesowało. Dlaczego to popełnił? Czemu jego żona się zgodziła? Historie mogły być podobne, ale nigdy nie takie same.
Hania zniknęła za drzwiami, a ja mogłam odetchnąć z ulgą. Nie chciało mi się robić nic, prócz siedzieć na telefonie i marnować czas. Książek nie lubiłam czytać jak Tomek, i nagle przypomniałam sobie o netflixie.
- Dom z papieru! Nowe sezony! - Podekscytowałam się i szybko otworzyłam laptopa.
![](https://img.wattpad.com/cover/216726786-288-k164730.jpg)
CZYTASZ
Nowy Korepetytor _4Dreamers_
FanfictionPatrycja od zawsze miała problemy z matematyką. Nie przypuszczała, że jeszcze na koniec II liceum jej matka, postanawia zmienić korepetytora na Tomasza, czyli chłopaka, którego kojarzy z szkolnego korytarza. Problemem okazują się relacje między dwo...