25

322 17 8
                                    

Siedziałam w pokoju ciągle na niego czekając. Po szybie na przeciw mnie spływały krople deszczu, a na dachu było słychać ich dudnięcie. Lubiłam czasem zatrzymać się w miejscu i po prostu słuchać. Tego rytmicznego stukania w budynki. Uspokajało mnie to.
Lecz, gdy zgasły światła, a moją błogość przerwał trzask pioruna wstałam przerażona. Chciałam krzyczeć, ale nie tutaj. Nie z nim.
- Wojtek! Korki wypadły?! - krzyknął Tomek z dołu. Jego głos brzmiał naturalnie przez co trochę ochłonęłam.
- Jezus znowu ja mam chodzić!? - wiedziałam, że jest ode mnie o kilka lat młodszy. Może o rok, a może o dwa. Świadczył o tym jego zachrypnięty głos, który charakterystyczny jest dla mutacji.
- Dobra sam sprawdzę. - usłyszałam kroki, a następnie dziwny dźwięk, jakby coś otwierał. - Wszystko w porządku! Pewnie wyłączyli prąd!
Padłam na łóżko wiedząc, że nawet gdyby przyszedł nie zobaczył by mnie przez panującą ciemność. Jedyne światło w pomieszczeniu było te z dworu.
Kolejny huk odbił się echem w mojej głowie. Ukryłam twarz w rękawach bluzy i czekałam, aż wróci.
- Przepraszam Cię najmocniej. Nie spodziewałem się takiego zwrotu akcji... - powiedział. Podniosłam wzrok i zobaczyłam jego czarną posturę opierającą się o framugę drzwi. Nie mogłam uspokoić bicia serca.
- Ja też nie. - szepnęłam siadając. - Chyba nici z oglądania.
- Chyba nici. - powtórzył siadając obok mnie. Wreszcie zobaczyłam jego prześliczną twarz. Zauważyłam w niej troskę, a po pewnym czasie przejęcie. - Boisz się?
- Ja?! Co? Nie! Ja się nie boję burzy. - zaprzeczyłam spuszczając głowę. Myślałam, że sprawę kontroluję na tyle, by tego nie widział. Nie chciałam wyjść na tchórza.
Poczułam jak podnosi mój podbródek. Zrobił mi to już po raz drugi.
Ciekawe, czy tylko na dwóch razach się skończy...
- Gdyby nie twoje oczy... - szepnął gładząc lekko, mój zarumieniony policzek. - Wcale bym tego nie wiedział.
- Chcesz powiedzieć, że wszystko jest w moich oczach? - zapytałam pewnie.
- U każdego człowieka działa to tak samo. - krótko się zaśmiał. - Nie trzeba słów, a spojrzenia, by znać czyjeś myśli.
Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie. Wręcz topiłam się w morzu jego błękitnych źrenic. On wędrował po mojej twarzy w zamyśleniu. Byliśmy mentalnie tak blisko siebie. Czułam jego ciepło, a on moje przyspieszone tętno. Przygryzłam wargę i odwróciłam głowę w przeciwną stronę. Nie zamierzałam utrzymywać z nim wyższych relacji. On był tylko korepetytorem. Niczym więcej.
Usłyszałam jego westchnienie, a następnie grzmot. Był przeze mnie tak niespodziewany, że znów podskoczyłam.
- Hej... - usiadł bliżej trochę się wahając. - Wszystko jest okay.
- Jak najbardziej. - odchrząknęłam lekko się irytując. Mówił do mnie jak do małego dziecka, a to mnie wyprowadzało z równowagi.
Próbowałam, aby mój ton brzmiał niepretensjonalnie.
- Co będziemy teraz robić?
- Jestem facetem. Raczej nie jesteśmy kreatywni. - prychnął wracając do stanu jakiego go zapamiętałam. Wesołego i optymistycznego.
- Oh, wierzę, że coś wymyślisz. - zaśmiałam się przez co napięcie zniknęło. Udał, że się zamyślił.
- Lubisz tańczyć prawda? - uśmiechnął się, a ja kiwnęłam głową. - Moglibyśmy coś razem zatańczyć.
- Bez muzyki? Nie ma internetu. - uniosłam ręce w bezradności.
- Mój głos wystarczy. - wstał i schował dłonie do kieszeni dresów.
- Umiesz śpiewać? - wytrzeszczyłam oczy niedowierzając. Myślałam, że tylko dla mnie brzmiał tak aksamitnie. Nie przypuszczałam jednak, że potrafi działać swoimi strunami głosowymi cuda.
- Tak twierdzą inni. - wyciągnął dłoń w moją stronę. Poczerwieniałam, aż poczułam to na uszach.
- Wiesz, nie jestem pewna. - zacisnęłam zęby, gdy uderzył kolejny piorun.
- Wy kobiety. - wywrócił oczami i wziął mnie na ręce tak szybko, że dopiero po chwili zorientowałam się gdzie jestem.
- Puść mnie! - krzyknęłam prawie dławiąc się własnym śmiechem.
- Co jeśli powiem, że twoje prośby nie zostaną wysłuchane? - zaśmiał się razem ze mną. Zaczęliśmy kręcić w kółko jak wariaci. Przez jego dotyk czułam mrowienie na całym ciele.
- Przestań! - prawie pisnęłam, gdy wylądowałam na materacu. Skręcił mi się żołądek, gdy zauważyłam go nade mną.
Dalej kręciło mi się w głowie, aż zaczęła pobolewać, lecz to w tamtym momencie nie miało dla mnie znaczenia. Uśmiechnął się najszczerzej jak potrafił.
- Teraz zobaczymy czy masz łaskotki. - zakasał rękawy.
- Nie ma takiej opcji! - wyślizgnęłam się i czmychnęłam na środek pokoju. Miałam tylko kilka wariantów, by się nie dać. Mogłam skakać po łóżku, uciekać w kąty, lub uciec za drzwi.
- A właśnie, że jest. - podchodził powoli.
- A ja ci powiem, że to jest akt molestowania! - Wycofałam się i uśmiechnęłam. Gdy poczułam za sobą klamkę drzwi nacisknęłam ją leciutko, by tego nie zauważył.
- Wypraszam sobie. - obrażał urażonego. - Jestem porządnym chłopakiem.
- To się dopiero okaże. - prychnęłam.
- Pokażę Ci. - Naskoczył na mnie, a ja wyparowałam na korytarz. On upadł na ziemię, a ja na coś co przypominało człowieka.
Albo raczej nim był.
Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam mniejszą kopię Tomka. Miał blond włosy ustawione na żel oraz trochę bardziej kanciastą głowę. Z pewnością był to Wojtek.
- Przepraszam! - wydukałam odchodząc. Tomek już zdąrzył się podnieść i stanąć za mną. Chyba musiał uderzyć się w kolano, bo delikatnie je pomasował.
- Co ty za laski sprowadzasz? - popatrzył na nas z pogardą trzymając w dłoni swojego popękanego IPhona.
- To jest Patrycja. - zignorował jego arogancką posturę. - Moja uczennica.
- Ah, ta. - mruknął bez emocji. - Bo ja uwierzę, że się uczycie.
- Uczymy się, ale niekoniecznie w tym
momencie. - Zmusiłam się do cierpliwości. Działał mi na nerwy.
- Jasne. - prychnął i zniknął za progiem swojego turkusowego pokoju.
- Nic ci nie jest? - zapytał po chwili Tomek. Pokręciłam głową.
- Nic mi nie jest, ale chyba tobie jest. - spuściłam wzrok na jego kolano.
- Tylko je lekko podtłuczyłem, nic wielkiego. - machnął ręką i znów znaleźliśmy się w dawnym punkcie wyjścia.




Nowy Korepetytor _4Dreamers_Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz