21

351 18 8
                                        

Nie pamiętałam wszystkiego co stało się tamtego wieczoru. Nie obejrzeliśmy z Tomkiem wszystkich sezonów serialu co było oczywiste. Było to niemożliwe.
Natomiast jak przez mgłę widziałam jego rozradowaną twarz kiedy subtelnie powiedział u progu głównych drzwi: "Widzimy się w weekend u mnie". Następnie bez zdziwienia wyminął mojego tatę. Stałam odrętwiała wlepiając oczy w jego wychudzoną postać. Był wymęczony, a na jego twarzy dostrzegłam młode zmarszczki. Włosy miał oklapnięte, a dawny brąz zamienił się w ciemniutką szarość. Nie był tym kogo zakodowałam w pamięci. Był wyłącznie kreaturą.
Gdy podszedł bliżej mnie zaświeciły mu się oczy pełne żalu i zmęczenia. Nie mogłam wpaść w jego ramiona i zacząć krzyczeć jak bardzo za nim tęskniłam.
Bo najbardziej tęskniłam za dziadkiem.
- Skąd się tu wziąłeś? - to jedyne co nasuwało mi się na język. Powiedziałam to oschle przez co jeszcze bardziej go przygnębiłam.
- To nie czas na tłumaczenia. - przepchnął się między mną, a framugą i ściągnął wybrudzone buty. Nawet skarpetki miał całe przedziurawione. Ten widok mnie przeraził i zirytował.
-  Nie czas na tłumaczenia? - oburzyłam się, lecz dalej nie mogłam się ruszyć z miejsca. - Przez tyle lat byłeś dla mnie mgłą, a teraz wracasz i nie chcesz się wytłumaczyć?
- Jestem zmęczony. - wymamrotał.
- Ja też byłam zmęczona tym ciągłym czekaniem na ciebie! - poszłam za nim do kuchni. Oczy chciały wylać ostatnie krople łez, które trzymałam w sobie do tej pory.
- Patrycja, ja straciłem dzisiaj pracę. - rzekł bez przekonania. Poczułam jak ciężko osuwam się na ścianę tracąc kontrole nad emocjami.
- Jak to straciłeś? - wyszeptałam przerażona.
- Po prostu! - podniósł głos. - Kuba dostał już dawno pieniądze na studia. Będą opłacone, wyjedzie na nie, więc w domu mamy o jedną głowę mniej do wyżywienia.
- Przecież tak to nie działa. - pokręciłam głową.
- Dostanie drobne i wyżyje! - spojrzałam na niego spod rzęs. Wściekły przypominał mi Kubę, gdy on kłócił się z matką podczas mojego snu.
Słowa Mateusza nie mogą być prawdą....
Zacisnęłam pięści, by nie powiedzieć o słowo za dużo. Nigdy nie wierzyłam w przesądy, a co dopiero w przepowiednie. Od tamtego momentu miało się to zmienić.
- Nie lepiej by szedł do pracy? - zapytałam. Chciałam go ratować jak potrafiłam. Rok przerwy był dla niego wręcz marzeniem. Wymęczył się przez te ciągłe lata nauki.
- Ma wyjechać na te studia i koniec! - tym razem krzyknął na cały dom. Ten o którym była mowa zszedł ze schodów wściekły, lecz gdy zobaczył ojca zwolnił.
- Tata? - powiedział to, czego ja nie mogłam. "Tata" było dla mnie czymś więcej, niż określenie pierwszego z biologicznych przodków. "Tata" oznaczał miłość pełną obowiązków, którą wykonywało się z serca. Nie z przymusu. On nie robił tego w ogóle.
- Co ty tu robisz? - brat spojrzał na niego, a następnie na mnie. Opierałam się o ścianę bledniejąc z każdą sekundą.
- Przestańcie wreszcie o to pytać! - krzyknął po raz kolejny. - Jestem prawowitym właścicielem tego domu i waszym ojcem! To, że tu jestem nie powinno nikogo dziwić!
- A jednak... - odpowiedziałam cicho. Kuba zmarszczył brwi.
- Czemu krzyczysz? - zapytał ojca.
- Bo twoja siostra nie może zrozumieć, że straciłem pracę i dla dobra nas wszystkich powinieneś wyjechać na studia! - Słysząc to zamarł i stał tak bezsilny jak ja. Jednakże przez ułamek sekundy, ponieważ od razu po tym wybuchł jeszcze gorętszej, niż nasz tata.
- Czy ty nawet nie możesz zarabiać jak normalny człowiek?! - wyrzucił mu, na co ojciec się odegrał.
- Nie pyskuj! Wyjedziesz na te studia i koniec! Żadnej pracy! - Stanęli niebezpiecznie blisko siebie. - Dziadek zostawił ci pieniądze na te cholerne studia, więc się zamknij gówniarzu i ciesz, że możesz się kształtować!
Słyszałam to po raz pierwszy. Oglądałam scenę, którą przywidział mi Mateusz w skupieniu. Jednak to, że wszystkie pieniądze jakie miał Kuba były od dziadka nie pozwalały mi już myśleć. Dlaczego wszystkie swoje oszczędności wydał właśnie na przyszłość wnuczka? Czego ja jeszcze nie wiem o osobie, która była mi najbliżej przez te wszystkie lata?
- Dalej będę pod waszymi kosztami! - uniósł niezgrabnie ręce Kuba. - Lepiej będzie jak będę pracował!
-  Nic mi nie dadzą twoje marne zarobki. - zaczęłam rozumieć coraz więcej. Ojciec po prostu nie chciał syna w tym miejscu. Tylko dlaczego?
- Ale chociaż trochę pomogę i...
- W październiku ma cię tu nie być gówniarzu. Rozumiesz!? - odepchnął go i odszedł w stronę swojego pokoju. Zostałam z Kubą sama w ciemnej kuchni, gdzie cisza obijała się o nasze uszy. Byłam zdruzgotana. Kuba - w ogóle. Stał twardo patrząc beznamiętnie na podłogę.
- Kurwa... - szepnął zrzucając ze stołu jedną z ksiąg kucharskich. Opadła z hukiem na ziemi skupiając na sobie uwagę wszystkich.
Spadła tak jak dotychczasowe chwile. Nasze na pozór spokojne życie przerwała nieodpowiedzialność ojca. Ciężko było mi patrzeć jak Kuba ledwo łapiący oddech zasłania swoje oczy rękoma. Postanowiłam powiedzieć cokolwiek:
- Może nie będzie tak źle? Może dasz radę jeszcze pouczyć się przez kolejne kilka lat? - podeszłam do niego i usiadłam na podłodze przed nim.

- Ty nie rozumiesz. - wyszeptał. - Nie mogę Cię tu zostawić samą.
- Dziadka już nie ma od roku. - złączyłam nogi po turecku. - Dam radę.
- Nie zostawię cię. - kiwnął przecząco głową. - Wiem, że dalej to przeżywasz i jest ci z tym ciężko... Jesteś moją siostrą nie mogę...
- Oczywiście, że możesz. - podniosłam głowę. Jego lewa strona twarzy została oświetlona przez blady wschodzący księżyc. Przyjrzałam się mu uważnie. - Mam Maksa.
- On nie jest twoją rodziną. - zrezygnowany i zamyślony chwycił moje ręce i ciągle na nie patrząc zacisnął je. - Nie mogę cię zostawić z nimi...
- Jest jeszcze babcia. - na ten argument tylko westchnął. Wiedziałam, że nie chciał mnie zostawiać ze względu na moją nieustępliwą żałobę, lecz kiedyś musiał.
- I tak cię nie zostawię. - ucałował moje czoło i bratersko pozwolił mi wtulić się w jego ramię. Szepnął po krótkiej chwili:
- Idź dzisiaj do Maksa na noc. Tutaj się dzisiaj nie wyśpisz.

Nowy Korepetytor _4Dreamers_Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz