15

423 14 3
                                    

Godzinę przed przyjściem Tomka mama poprosiła mnie oraz Kubę byśmy zeszli na dół. Zgodziliśmy się, ponieważ w jej głosie dostrzegliśmy nutę strachu. Nie spodziewałam się, że ona odczuwa jakiekolwiek emocje. Na codzień po prostu taka nie była.
- Siadajcie. - Pokazała na kanapę w salonie. Posłusznie usiadliśmy obok siebie. Matka unikała naszego wzroku. Skupiała się na złotym zegarku, który miała na nadgarstku. Zdziwiło mnie, że znów wróciła szybciej z pracy. Były przypadki kiedy się zwalniała w ważnej sprawie. Ważną sprawą była oczywiście kosmetyczka.
- Muszę wam coś ogłosić. - Powiedziała o wiele za cicho. Poczułam zdenerwowanie Kuby. Także ja bardzo się obawiałam. Chwyciłam za poduszkę i położyłam ją na kolanach. Dodawała mi otuchy. - Jesteście już prawie dorośli. Jeszcze rok, a Patrycja będzie miała osiemnaście lat. My z tatą nigdy się nie widzimy. Postanowiliśmy wziąć rozwód.
Choć pamiętałam dzieciństwo bez ojca, wiadomość o rozwodze bardzo we mnie uderzyła. Miałam wrażenie, że to zły sen. Tylko Kuba był w stanie coś powiedzieć.
- Naprawdę zachciało wam się targać Patrycje po sądach? - Brzmiał jakby był oburzony. Nie interesowali go rodzice. Interesowałam go ja.
- Wybierze z kim chce mieszkać. Nie widzę problemu. - Poczęła mówić stanowczo i zimno jak zawsze. Tamte emocje z niej wyparowały.
- Może ona nie chce o tym decydować? - Spojrzał na nią z pogardą. - Co wam teraz odbiło?
- Nie takim tonem. - Zwróciła uwagę. Rozumiałam Kubę, ponieważ on bardziej pamiętał ojca. Nie raz wybierali się na mecze piłki nożnej. Opowiadał nawet jak on sam, kiedyś z nim zagrał. - Jesteśmy zapracowani. Nasz związek nie ma sensu. Oboje zdecydowaliśmy, że warto to skończyć. Tak czy siak Patrycja musi zdecydować. Ty natomiast wyjedziesz na studia. Nie ma problemu.
- Jesteście głupcami! - Wstał. Był wściekły jak nigdy. Ja byłam dla nich przezroczysta. Nie znaczyłam w tej rozmowie nic. Patrzyłam na swoją rękę, którą odwinęłam z bandażu. Mogłam już robić z nią wszystko.
Zdanie, że Kuba ma udać się na studia zabolało mnie najbardziej. Wiedziałam, że to musiało nadejść, ale nie chciałam tracić z nim kontaktu. Miał inne zamiary co do zawodu. Najpierw rok przerwy, a potem wybrać się na studia niedaleko domu, by mógł wracać do mnie. Tymczasem matka kazała mu wyjechać gdzieś dalej, zamieszkać w akademiku i nie odwiedzać nas bez powodu.
- Patrycja? - Zapytali obaj. Patrzyli na mnie, a tylko jedno z nich było jak zwykle przejęty moim losem. Podniosłam głowę. - Jesteś pewna z kim chcesz mieszkać?
- Nie możecie wszystkiego naprawić? - Spytałam i powiedziałam słowo, które na codzień nie przechodziło mi przez gardło. - Mamo?
- Nie ma to sensu. - Wyglądała na pewien sposób poruszoną. - Ojciec zamieszka w centrum miasta. Ja zostanę tutaj z babcią.
- Kto się nią zajmie? - Zmrużyłam oczy. Zaczynały mnie szczypać. Jednakże nie chciało mi się płakać.
- Jeśli tutaj nie zostaniesz, to wynajmę kogoś do pomocy. - Choć jej twarz przywierała wyraz zatroskanej, w głosie brzmiała bez namiętnie.
- Chyba wiesz jaka jest moja decyzja. - Ściągnęłam brwi.
- Ojciec ciągle jest w pracy. - Wykluczyła Kubę z rozmowy. Zaplotła ręce na piersiach i wyostrzyła wzrok. - W prawie nie możesz przebywać w domu sama.
- Kto nie może ten nie może. - Wywróciłam oczami. - Kuba jedzie ze mną. Teraz będę mogła być tam ile mi się podoba.
Stanęłam obok niego, a on wytrzeszczył oczy. To rozwiązanie pasowałoby każdemu. My wreszcie mielibyśmy spokój z matką, a ona z nami.
Nic nie odpowiadała. Była tak zamurowana, że stała przed dziećmi cała zesztywniała.
- Jak zwykle przeciwko mnie. - Opuściła ręce bezwładnie wzdłuż ciała. - Musimy jeszcze załatwić wszystkie dokumenty. Zastanówcie się dobrze. Tutaj się wychowaliście. Tutaj jest wasz prawdziwy dom. Ojciec jeszcze niczego nie wynajął.
- Wynajmie. - Rzekłam. Nie miałam ochoty na dalszą rozmowę. Wyszłam i od razu poszłam do pokoju brata. Miałam nadzieję, że jak wróci będę mogła z nim pogadać. Ale moje plany pokrzyżował dzwonek do drzwi.
Tomek już jest.

Ciągle zwracał mi uwagę. Zauważył, że myślałam o czymś zupełnie innym, niż o liczbach.
- Co się stało? - Zapytał zamykając mój zeszyt. W brzuchu czułam skurcze żołądka. Za niedługo miałam opuścić wszystko co tutaj kochałam. Ciekawiło mnie co z kociętami. Lucyfera nie powinniśmy zabierać, ponieważ był kotem mojej babci. Red, Serafina i Wolfie potrzebują ojca. Nie widziałam wyjścia.
Zaczęłam okropnie tęsknić za Maksem. Cieszę się, że miałam szanse się z nim spotkać, jednak to jeszcze bardziej mnie rozrywało. Musiałam mu to powiedzieć w oczy. Że będziemy od siebie może kilka metrów, a może kilkanaście kilometrów.
- Sprawy prywatne... - Odpowiedziałam zrezygnowana. Nie chciałam na niego patrzeć. Byłam rozerwana przez moje wizje.
- Jestem twoim zaufanym nauczycielem. - Mówił profesjonalnie, jakby faktycznie nim był. - Możesz mi powiedzieć wszystko.
- Nie czuje jeszcze do ciebie takiej ufności. Przepraszam. - Zaśmiał się.
- Nie przepraszaj. - Poklepał mnie po ramieniu. Zastanowiłam się nad pewną anegdotą. Chciałam coś dodać.
- Tomek. - Zwróciłam się do niego imieniem na co szybko się wzdrgnął.
- Tak?
- Nasze korepetycje... - Zaczęłam dalej niepewna czy chciałam to mówić. W końcu nienawidziłam tych korepetycji, a nagle zmieniłam zdanie. Poprawiłam oceny na koniec roku co pozwoliło mi przejść do kolejnej klasy. Tylko po to je ciągnęłam. - Będziemy musieli je zawiesić
- To znaczy? - Patrzył na mnie zmieszany.
- Przeprowadzam się. - Wyznałam. Nie wiedziałam czy brać to jako kłamstwo czy prawdę. Było to ogólne stwierdzenie. - Za nim wszystko uzgodnimy trochę minie. Adres podam Ci jak już będę na miejscu.
- Nie ma sprawy. - Uśmiechnął się. - Kiedy dokładnie się przeprowadzacie?
- Myślę, że po zakończeniu roku szkolnego. Bardziej szegółowo nie wiem. - Przygryzłam wargę. Dalej w to nie wierzyłam. Tak się przyzwyczaiłam do tego miejsca. Wszystkie żale, wszystkie radości, wszystkie wspomnienia zostaną tutaj. Nagle przez moją głowę przebiegła myśl, że ojciec nie będzie mnie chciał. W takim razie musiałabym zostać z matką. Dostałam gęsiej skórki.
Myślałam także, że zostanie mi jeszcze półtora miesiąca do końca roku. Za kilka dni miały ukazać się wyniki matury Kuby. Nie mogliśmy tego przykryć pod maską rozwodu rodziców.
Z drugiej strony ojciec może wcale nie chciałby czekać i wyprowadzić się od razu. Nie podobała mi się ta wizja.  Dziwiłam się jak dni szybko się zmieniają. Tydzień temu moim największym problemem były korepetycje, a teraz ta nagła decyzja. Cieszyłam się choć z tego, że nie płakałam nad tym faktem. Nie byłam do nich, aż tak bardzo przywiązana.
Bałam się o relacje. Relacje z babcią, Kubą, Maksem, a nawet z Tomkiem.

Nowy Korepetytor _4Dreamers_Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz