✏34✏

2.7K 94 19
                                    

Obudziłam się koło Remigiusza.
On jeszcze spał. Dzięki Ci Boże.
Leniwie wstałam. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał 8:31. Ziewnełam i podeszłam do okna.
Poranek był piękny. Czyste niebo i zielono. Ale wszystko psuje fakt że jestem u Joke w domu i to że na dole goryle pilnują posesji.
Wzięłam ciuchy, podpaske i weszłam do łazienki.
Jak zrobiłam poranną rutynę to z niej wyszłam. A chłopak stał przy oknie patrząc przez nie.
Jak usłyszał że zgasiłam światło odwrócił się do mnie z wielkim uśmiechem.
-Hej-podszedł i pocałował w czoło
-Hej-powiedziałam
-Idziemy na śniadanie?-spytał
-Możemy-i tak ruszyliśmy. Przepuścił mnie w drzwiach i tak szybko znaleźliśmy się na dole w kuchni.

Jedzenie było już na dole, a gosposia nas przywitała i wyszła. Cała ekipa już jadła.
Zajęłam miejsce obok Michała i Remka.
Zaczęłam jeść.
-I co jest?-spytał Marek
-Tak-odpowiedział poważnie brunet.
-Przyszykować?-teraz Multi spytał
-Tak. Za dwie godziny tam będę-i nastała cisza.
O co im chodzi? Znowu jakieś tajemnice. Wiem że coś się świeci bo to przecież norma. Codzienność u nich.

Kiedy zjadłam ruszyłam w stronę salonu i tam zostałam. Oglądałam seriale które były trochę nudne. Ale co mam robić? Posprzątać nie mogę bo starsza kobieta mi nie pozwala a szczególnie Rezi. Miałam akurat przełączyć program a brązowo oki stanął przede mną. Spojrzałam na niego.
-Choć-i ruszył. Nic nie mogłam zrobić oprócz jego Rozkazu?
Szłam tak za nim. Wyszliśmy z domu, i ruszyliśmy na tył jego.
-Po co?
-Do wiesz się-nic więcej nie mówiłam.
Oczom ukazała mi się dobrze ukryta sala. Sala? No nie wiem. Ale mi się zdaje że tak.
Weszliśmy do środka.
A dobrze jednak myślałam to sala treningowa.
Była gigantyczna, po lewej stronie worek treningowy i mini zestaw do ćwiczeń mięśni. Na środku arena do bujek. A po prawej stronie szczelnica.
Remek ruszył w jej stronę.
A ja za nim.

Stanęliśmy przy dużym stole, a na nim duża różnorodna ilość broni. Nawet noże i łuk.
Spojrzałam na niego zdziwiona
-Nauczę Cię jak korzystać z broni. Moja Dama musi umieć się bronić-uśmiechnął się.
Podał mi spluwe.
-Nie chcę-powiedziałam pewna
-No choć-wyciągnął rękę
-Nie
-A jak ktoś mnie zabije i innych a ty zostaniesz sama?-spytał
-Nikt nie ma szans z Tobą-powiedziałam
-Wera-powiedział lekko zły-bo nie wytrzymam-kurna. Robić czy nie?
Chwilę tak staliśmy. Zdychnęłam.
Chłopak pokazał mi dokładnie jak trzymać broń i jak wkładać naboje.
-No dobrze teraz strzel do tarczy-powiedział.
Szkoda że go zabić nie mogę. Na bank dał mi ślepaki. On taki głupi nie jest. I ja też nie jestem.
Strzeliłam. I nie trafiłam. Ściana ma dziurę dzięki mnie.
-Skup się kochana-ostatni raz spojrzałam na niego. Wzięłam wdech i zaczęłam strzelać. Trzy razy nacisnełam za pust. Potem opuściłam broń i wypuściłam powietrze.
Chłopak zaczął się śmiać. Nawet nie wiem z czego bo ja nawet nie trafiła...
-Pięknie w sam środek-powiedział dumny. W jego oczach widziałam radość. Uśmiechnęłam się trochę-pięknie-powtórzył. Patrzyliśmy w sobie oczy. Chłopak zaczął zbliżać się do mnie. Odsunęłam się.









⭐cenię
💬kocham

Jak są błędy przepraszam!!!!!

~Wi~

Król Mafii 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz