8

1.1K 53 7
                                        


*Pov Jade*

Niestety zaspałam dzisiaj i nie zdążyłam na autobus, więc musiałam iść do szkoły na pieszo, przez co spóźniłam się na pierwszą lekcję.

Idąc korytarzem, zauważyłam Perrie, która przywieszała coś do szkolnej tablicy ogłoszeń.

- Cześć Perrie. - przywitałam się z dziewczyną, jednak ona nie odpowiedziała, tylko spojrzała na mnie.

Następnie kiwnęła głową, żebym spojrzała na kartkę, którą przywieszała i odeszła na bok, robiąc mi miejsce. Byłam nieco zdezorientowana, ale odwróciłam głowę i spojrzałam na papier. Jak się okazało, była to lista dziewcząt, które dostały się do drużyny cheerleaderek. A moje nazwisko było pierwsze na liście! Moje serce zabiło szybciej ze szczęścia. Podbiegłam do blondynki i mocno ją uściskałam, a następnie...pocałowałam. Odskoczyłam od niej jak poparzona.

-Perrie, ja ja przepraszam, nie chciałam. Wybacz. - zaczęłam przepraszać i już miałam odejść, kiedy dziewczyna złapała moją rękę i przyciągnęła bliżej siebie, żeby móc złączyć nasze usta. Po paru sekundach odsunęła się ode mnie i już otwierała usta, żeby coś powiedzieć.

- Jaaade! - usłyszałam, a następnie poczułam chłód. Otworzyłam oczy i dotarło do mnie, że to wszystko tylko mi się śniło! - No nareszcie się obudziłaś, ile można Cię budzić?

- A musiałaś mnie oblać wodą? - pytam mamę, kiedy wstaje z łóżka.

- Tak, pozostałe metody nie działały. A poza tym cały czas uśmiechałaś się przez sen, czyżby śniła Ci się ta dziewczyna. Czekaj, jak ona miała? Perrie?

- Ugh nie. - odpowiedziałam i wymijając mamę, weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i się ubrałam, na szczęście uszykowałam ubrania dzień wcześniej i powiesiłam je na wieszaku w łazience. Umyłam zęby, wróciłam do pokoju po plecak i telefon, potem zeszłam do kuchni, gdzie wzięłam się za jedzenie przyszykowanego śniadania.

-Możesz się tak podejrzliwie nie uśmiechać? - pytam, przewracając oczami.

- Dlaczego? - pyta z jeszcze większym uśmiechem moja mama.

- No bo, eh nie wiem. Dziwnie się z tym czuję. - odpowiadam i wstaje, aby umyć po sobie miskę.

- No dobrze, ale ja po prostu jestem szczęśliwa, że z dnia na dzień coraz bardziej promieniejesz. I ja dobrze wiem, kto jest za to odpowiedzialny.

- Ja też wiem. Ale mamo, mówię serio, my jesteśmy tylko przyjaciółkami, em to znaczy koleżankami, a Ty sobie już wyobrażasz. Między nami nigdy nic nie będzie, ona ma chłopaka, a ja nie planuje się w niej zakochać. - Czy ja próbuję przekonać mamę, że nie zakocham się w Perrie czy samą siebie? Już serio nie wiem. - Ale nie ważne, będę już lecieć. - Ściskam mamę i biegnę na przystanek autobusowy.

Wsiadam do pojazdu jak zwykle na swoim stałym miejscu na samym końcu. Wkładam słuchawki i patrze przez okno. Byłam nieco zawiedziona, kiedy okazało się, że Perrie nie jechała autobusem do szkoły. Ale mówi się trudno, skupiłam się na widokach za szybą i w taki sposób minęła mi podróż do szkoły.

Moją pierwszą lekcją był angielski, dlatego od razu udałam się do klasy. Zajęłam miejsce i czekałam na dzwonek, no może nie tak na dzwonek, jak na zobaczenie Perrie, która zawsze na angielski wchodzi równo z dzwonkiem. Jednak, jak się okazało nie było jej na lekcji, trochę mnie to zaniepokoiło, ale od Hailey dowiedziałam się, że dziewczyna była zwolniona, bo musiała omówić kilka spraw z dyrektorem.

Po lekcji wyszłam na korytarz, panował na nim dziwny chaos. W tłumie wypatrzyłam Perrie, która stała, opierając się o ścianę i obserwowała wszystko. Kiedy jej wzrok skrzyżował się z moim, uśmiechnęła się do mnie i pomachała ręką, żebym do niej podeszła.

- Cześć Jadey! - powiedziała entuzjastycznie i przytuliła mnie.

- Hejka Perrie. Co to za chaos? Wszyscy biegają, krzyczą z radości albo płaczą. - pytam dziewczynę.

- Po pierwsze chłopcy cieszą się albo złoszczą, bo albo dostali się do drużyny footballowej, albo nie. Po drugie zostały wywieszone zajęcia dodatkowe, na które można się zapisać, ta no wiem dosyć późno, ale w naszej szkole tak jest. No i w końcu, po trzecie, dziewczyny piszczą albo płaczą, bo albo dostały się do drużyny cheerleaderskiej, albo nie. - Na ostatnie zdanie zrobiłam wielkie oczy. - Po twojej minie zgaduje, że zapomniałaś, że dzisiaj wyjdzie ta lista. - pokiwałam głową, a Perrie zaśmiała się delikatnie. Złapała moją dłoń i pociągnęła w stronę tablicy ogłoszeń. Spojrzałam na nią.

- Dostałam się! - krzyknęłam.

- Dziwisz się? - pyta dziewczyna.

- W sumie to nie. - odpowiedziałam śmiejąc się.

- O tutaj jesteście. - słyszę głos, a następnie widzę Zayna, który podchodzi i przytula Perrie od tyłu. Dziewczyna lekko się spina, a następnie odsuwa się od chłopaka. Zerka na mnie ze smutnym uśmiechem na twarzy, a ja nie wiem co robić. - Pamiętacie o dzisiejszej imprezie, co nie?

- Właśnie Jade, zapomniałam Ci wcześniej wspomnieć. Co roku po naborach do drużyn, Zayn organizuje u siebie w domu imprezę.

- Ah dobrze wiedzieć. - mówię.

- Mam nadzieję, ze się pojawisz. - mówi chłopak.

- Nie wiem, zobaczę.

- Nie akceptuję takiej odpowiedzi. Masz być i tyle, bo inaczej sama do ciebie przyjdę i cię tam zaciągnę. - odzywa się Perrie.

Ta jej reakcja była urocza, więc zgodziłam się na przyjście. Z jednej strony nie byłam jakąś wielką imprezowiczką, a na imprezach pojawiałam się sporadycznie. Przyznać jednak muszę, że gdy się na nich pojawiałam bawiłam się świetnie, no i każda impreza to inne świetne wspomnienie.

Everything Has Changed || JerrieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz